- ZA sto metrów sześciennych gazu importowanego z Rosji płacimy średnio 100 dolarów więcej niż odbiorcy na Zachodzie Europy. Rocznie to ok. półtora miliarda dolarów! Nie tylko państwo traci na imporcie niebieskiego paliwa, ale przede wszystkim horrendalne ceny gazu odczuwają biedni Polacy, którzy zarabiają trzy, cztery razy mniej niż np. w bogatych Niemczech. Jednak winnego za tak podpisane umowy nie ma, choć w mojej ocenie powinien zostać postawiony przed Trybunał Stanu. Na dodatek pieniądze wypływające z naszych kieszeni zasilają konta Putina i rosyjskich dygnitarzy blisko związanych z Kremlem. Rosja ma więc kasę na zbrojenia.
* * *
- We współczesnych, cywilizowanych, nowoczesnych i pouczających inne narody, jak żyć demokratycznie Niemczech wciąż obowiązują dwie hitlerowskie ustawy. Jedna mówiąca o zniesieniu polskiej mniejszości narodowej, druga o pomocy dzieciom w ramach Jugendamt, z którą to organizacją polskie rodziny mieszkające za zachodnią granicą mają wiele problemów. Dla Polaków, którzy nie mogą rozmawiać z własnymi dziećmi w ojczystym języku, dla matek, które po rozwodzie z Niemcem nie mogą sprawować opieki nad wspólnymi dziećmi to świadoma germanizacja Polaków, jednak był to wciąż temat tabu. Dziś zaświeciło światełko w tunelu - do wielu nieprawidłowości w kontaktach Jugendamt z polskimi rodzinami przyznał się w końcu minister spraw zagranicznych Niemiec.
* * *
- Słowo demokracja jest dziś odmieniane przez wszystkie przypadki. Jednak nadużywane w przypadku pospolitego partyjniactwa a także sporów o Trybunał Konstytucyjny. A dla przeciętnego Polaka demokracja ma zupełnie inny wymiar - to spokojne, bezpieczne życie, stała praca, wypłata, która pozwoli normalnie żyć, wychować dzieci i odłożyć pieniądze na starość.
* * *
- Janusza Palikota w minach i gestach przebił Ryszard Petru, który nie potrafił się zachować w trakcie wygłaszania orędzia przez prezydenta Dudę z okazji rocznicy chrztu Polski. Wstyd! Patrzyłem z zażenowaniem na tego "światowca".
* * *
- WSZYSCY biją na alarm, że tak wielu 6-latków nie idzie do szkolnych zerówek i klas pierwszych, tylko pozostaje w przedszkolach. Mnie to zupełnie nie dziwi, bo w przedszkolach rodzice mają pewność, że ich dziecko jest pod opieką od godz. 7 do 16, ma posiłki i czas wypełniony aktywnie, czego nie gwarantuje, niestety, szkoła. Zerówka to ledwie 4-5 godzin nauki, a potem dziecko przesiaduje w świetlicy, a nie w każdej jest ciekawie. Zapewniona opieka w przedszkolu powoduje też, że nie trzeba angażować rodziny, np. babci.
Poglądy zamieszczone w tej rubryce mogą się rozmijać ze stanowiskiem redakcji.