Spędził 12 lat pod „opieką" chorej psychicznie kobiety. Doprowadziła go do stanu skrajnego zaniedbania i wyniszczenia. Był wychudzony, cierpiący, zapchlony, a sierść miał tak skołtunioną, skórę w ranach, że nie był w stanie się ruszać. Gdyby nie natychmiastowa pomoc lekarska i pielęgnacyjna udzielona w schronisku, pewnie już by nie żył.
Mikołaj miał w nieszczęściu kompana. Przez lata traumy nikt im nie pomógł. Aż panią ich „życia i śmierci" zamknięto w szpitalu. Paradoksalnie, właśnie to obu psom uratowało życie. Konkretnie: wezwane do mieszkania hospitalizowanej pogotowie interwencyjne schroniska oraz personel medyczno-weterynaryjny tejże placówki.
- Gdy trafił pod naszą opiekę, był koszmarnie zaniedbany fizycznie oraz psychicznie. Wyglądał jak jeden wielki kołtun sierści. Udzielona w ekspresowym tempie pomoc lekarska i pielęgnacyjna zrobiły swoje. Już następnego dnia po ogoleniu Mikołaj czuł się lepiej: przede wszystkim miał swobodę ruchu, zaczął pić i jeść, nawet odbył krótki spacer po boksie - wspominają pracownicy schroniska.
Mikołaj przebywał w schronisku najkrócej, jak to tylko było możliwe. Trafił do domu tymczasowego jednej z wolontariuszek.
- Dzięki niej odzyskał wolę życia. Coraz lepiej znosi wszelkie zabiegi pielęgnacyjne. Zaczął się bawić jak każdy normalny pies. Nadrabia stracony czas - opowiadają w schronisku.
Wracają mu siły i zdrowie. Choć nadal widać po nim, co przeszedł. Rany wciąż się goją, choć pierwsza pomoc przez ludzi dobrej woli została mu udzielona 28 lutego 2017 r.
- Uznaje zasadę, że tym lepiej i bezpieczniej się śpi, im jest wyżej i bardziej miękko. Niestety, wciąż jeszcze jest bardzo zaborczy o miskę, a głodny o jedzenie dopomina się szczekaniem - relacjonują w schronisku. - Dlatego naszym zdaniem Mikołaj lepiej się odnajdzie w spokojnym domu, raczej bez dzieci. Widać wyraźnie, że lepiej i szybciej akceptuje osoby starsze.
Mikołaj to przypadek drastyczny, szczególny, ale - niestety - nie odosobniony. Czeka na nową szansę od losu: nową rodzinę i dom. Bardzo potrzebuje wyrozumiałego i cierpliwego opiekuna. Jak najszybciej, bo ma już blisko 12 lat i… coraz mniej czasu na szczęście.
Kto chciałby Mikołaja (198/17) lub jakąkolwiek inną równie samotną i złaknioną przyjaźni psinę przyjąć do rodziny, jest proszony o kontakt ze szczecińskim Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt: tel. +48 91 487-02-81.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, nawet latami. ©℗
(an)
Fot. ZUK/Schronisko