– Grzegorz Schetyna tak usilnie popiera Donalda Tuska na ponowne stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, bo… boi się, że jego powrót do Polski znaczy dla niego utratę przewodnictwa w PO. Schetyna to żaden przywódca największej partii opozycyjnej: jego umiejętności, dyplomacja i wiedza sprowadzają go raczej do roli sołtysa Kierdziołka.
* * *
– Szpitale są w różnej kondycji finansowej także ze względu na dysproporcje w zarobkach kadry medycznej. Te zróżnicowania spowodują, że los zamkniętej interny w szpitalu w Zdrojach podzielą inne oddziały tej placówki oraz inne szpitale. Tym sposobem niebawem nie będziemy się mieli gdzie leczyć, zresztą samo ministerstwo też nie dąży do poprawy sytuacji, co pokazało zlecenie na opracowanie programu cięć w neonatologii aż o 60 procent.
* * *
– Dziwi mnie argumentacja połączenia szpitali na ul. Arkońskiej i w Zdunowie, że niby tym sposobem oszczędzi się na administracji. Myślałem, że te przerosty pracowników niemedycznych są pod kontrolą Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia, ale widać, że srogo się myliłem.
* * *
– Ludzie, którzy przez całe życie ciężko pracowali w Państwowych Gospodarstwach Rolnych, po ich likwidacji zostali bez niczego: bez pracy, bez środków na życie, bez perspektyw. Tymczasem grunty po PGR nieliczni otrzymywali za przysłowiową złotówkę i szybko przekształcali w tereny budowlane, na czym zbili majątki. Tysiące ludzi wyrzucono na margines życia, a nieliczni dorobili się fortun na ich krwawicy. To pospolite draństwo w wydawałoby się cywilizowanym kraju w środku Europy! Podobne historie z nieodpłatnym przekazywaniem gruntów dotyczą także Kościoła, co również ma negatywny wydźwięk.
* * *
– Pani premier szczyci się, że przekazała właśnie 1,5 miliona złotych na szpitale w Syrii. Zresztą to nie pierwsza pomoc dla tego kraju – wcześniej z naszego dziurawego budżetu poszło już 46 milionów złotych. W Polsce opieka medyczna to dramat: szpitale są zamykane, bo nie są w stanie spłacić długów, kolejki do lekarzy specjalistów rosną, a tych z roku na rok ubywa, bo wolą pracę za granicą. Premier Szydło w swoim exposé podkreślała, że będzie dbała o Polaków, o ich dobrobyt, komfort życia, zdrowie, tymczasem wydarła pieniądze z naszych dziurawych emeryckich kieszeni i oddała innemu narodowi. To nie w porządku, bo gdybyśmy byli krajem bogatym, można byłoby dokładać do niedoli innych, sami jesteśmy jednak biedakami, dla których starcza tylko na 4-złotową waloryzację.
Poglądy zamieszczone w tej rubryce mogą się rozmijać ze stanowiskiem redakcji.