Dlaczego szczecińskiej Starówce nie przywrócono dotychczas zabytkowych nazw ulic?
Pomiędzy Odrą i aleją Niepodległości znajdują się obecnie przeważnie gruzy. Ale w niedalekiej przyszłości dzielnica ta zostanie odbudowana. Na obszar dawnego starego słowiańskiego grodu i podgrodzia napłynie ludność, która zaludni ten rdzeń miasta, te uliczki, z których każda ma swoją przeszłość.
Niestety szczecińskie staromiejskie ulice dotychczas nie otrzymały swych właściwych historycznych nazw. W roku 1945 dano im nazwy dość przypadkowe. Znajdują się więc tutaj takie ulice, jak: Pływacka, Wędkarska, Bursztynowa, Mewia itp. W ruiny Starego Miasta zawędrowała nawet warszawska Syrena: jej imieniem nazwano dawną ulicę Mariacką.
I tak się złożyło, że przez lat dziesięć nie przywrócono ulicom nazw historycznych. Nie ma więc w Szczecinie ulicy Sukienniczej, Kaletniczej, Młyńskiej ani Różanej. Tę ostatnią nazwę nosiła obecna ulica Podgórna, która znajdowała się przy fosie miejskiej, dokąd z całego grodu spływały wszystkie nieczystości. Jak widać nasi praojcowie nie byli pozbawieni poczucia humoru. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 8 stycznia 1955 r.
Jak koguty Polic i Szczecina rozstrzygnęły o granicy miasta
Granice miasta Szczecina uległy ostatnio zmianie: wyłączono Ustowo i Mścięcino, a włączono: Wielgowo, Zdunowo i Sławocisze. Poprzednio miasto posiadało 300 km kw. powierzchni (największe po Warszawie), obecnie jego obszar wynosi 280 km kw.
Do obszaru Szczecina nie należy już Mścięcino, wieś otoczona od wielu wieków ciekawymi legendami. Przez Mścięcino przebiegała ongiś granica posiadłości Szczecina i Polic. Ta granica była wielokrotnie w historii przyczyną licznych sporów i nieporozumień pomiędzy radami obu miast. Z zasady obie rady uważały, iż Mścięcino powinno właśnie należeć do każdej z nich.
By wreszcie te konflikty zakończyć, postanowiono znaleźć następujący sposób pokojowego załatwienia sporu: wczesnym rankiem, gdy tylko kogut zapieje, z obydwu miast mieli wybiec gońcy. Tam gdzie się spotkają, zostanie ustalona granica miast.
Zarówno w Policach, jak i w Szczecinie odbyły się poufne posiedzenia rajców, podczas których przemyśliwano nad jakimś chytrym wygraniem sprawy. Ojcowie miasta Police postanowili swojego koguta dobrze odżywić, by się następnego dnia wcześnie obudził i jak najwcześniej zapiał.
Szczecińska rada miejska natomiast powzięła decyzję głodzenia ptaka, wierząc iż taki sposób da lepszy wynik.
Gdy nadszedł wybrany dzień dobrze odżywiony kogut policki spał bardzo długo, słońce było już wysoko, gdy po raz pierwszy zapiał. Natychmiast wyruszył policki biegacz w kierunku Szczecina, ale zaledwie minął ostatnie domki Polic już spotkał biegacza ze Szczecina. I dlatego Mścięcino, graniczna wieś leżąca aż pod Policami, była do ostatniej – podanej na wstępie decyzji – przedmieściem Szczecina.
Dopiero obecnie miasto zrezygnowało z posiadania odległego od śródmieścia o ok. 17 km Mścięcina.
„Kurier Szczeciński” z dnia 15 stycznia 1955 r.