Wraz z rosnącą liczbą kontaktów między Polakami i Niemcami, czy to prywatnymi czy biznesowymi, rośnie też ryzyko konfliktu. Pomocna w ich rozwiązywaniu może być mediacja. W razie potrzeby takie wsparcie chce proponować stronom Polsko-Niemieckie Centrum Mediacji, które powstało przy Collegium Polonicum w Słubicach.
Artur Kopka i Anna Wiącek, pracownicy naukowi Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, od lat działają przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu jako mediatorzy. Zauważyli, że spraw, których podłożem jest konflikt transgraniczny, jest coraz więcej. Tak narodziła się idea stworzenia Polsko-Niemieckiego Centrum Mediacji w Słubicach. Jak uważają bowiem jego twórcy, spór nie zawsze musi mieć finał w sądzie.
Przy mediacjach transgranicznych nie wystarczy zwykły mediator posługujący się językiem tylko jednej ze stron – mówi dr Artur Kopka, kierownik centrum. Niezbędna jest znajomość tła kulturowego, ponieważ to właśnie jego nieznajomość jest często źródłem konfliktów. Wiedza taka pomaga także znaleźć sposób rozwiązania sporu, a wręcz to umożliwia.
Konflikty między Polakami i Niemcami mogą wydarzyć się w każdej dziedzinie. Szczególnie wiele emocji budzą spory między małżonkami lub partnerami, w których kartą przetargową stają się dzieci. Gdy dochodzi do rozstania rodziców, rozpoczyna się nierzadko bezpardonowa walka o to, kto będzie sprawował nad nimi opiekę. Działające w Berlinie Międzynarodowe Centrum Mediacji ds. Konfliktów Rodzinnych i Porwań Rodzicielskich (Internationales Mediationszentrum für Familienkonflikte und Kindesentführung – w skrócie MiKK) zajmowało się w 2017 roku szesnastoma sprawami o charakterze polsko-niemieckim. Z tego siedem przypadków dotyczyło tzw. porwań rodzicielskich, gdy dziecko zostało podstępnie wywiezione bez zgody drugiego rodzica do Polski lub Niemiec, by w ten sposób ograniczyć lub uniemożliwić kontakt z matką lub ojcem.
Właśnie w tego typu sprawach Polsko-Niemieckie Centrum Mediacji chce szczególnie się angażować, a także współpracować z MiKK. Anna Wiącek mówi, że gdy dochodzi do rodzicielskich porwań, trzeba działać szybko, bo czas, który upłynął od uprowadzenia dziecka, działa na jego niekorzyść, a postępowania sądowe mogą ciągnąć się latami.
Mediator jest adwokatem dziecka, które nie rozumie konfliktu dorosłych – przyznaje Wiącek. My, mediatorzy, patrzymy na te sprawy z dystansu, dlatego łatwiej jest nam zaproponować drogę porozumienia. Co ważne, ugoda zawarta w ramach mediacji może zostać zatwierdzona przez sąd i mieć taką samą moc wykonawczą, jak wyrok sądowy.
Innym polem, na którym może dochodzić do sporów rodzinnych, jest podział ról w związku. Społeczeństwo w Polsce jest nadal bardziej konserwatywne od liberalnego społeczeństwa Niemiec.
Rola rodziny i utrzymywania z nią kontaktów także może wpływać na relacje między małżonkami – mówi dr Kopka. W Polsce rodziny małżonków odgrywają zazwyczaj znaczącą rolę w ich życiu, a w Niemczech kontakty z rodzicami szybko się osłabiają i nie mają tak dużego znaczenia.
Mediacje sprawdzają się także w konfliktach o podłożu biznesowym. Mimo że Polacy i Niemcy są pod wieloma względami do siebie dość podobni, to cech i przyzwyczajeń, które mogą rodzić nieporozumienia, jest całkiem sporo.
Chociażby podejście do czasu pracy i punktualności lub tego, jak długo trzeba załatwiać jakąś sprawę czy wykonać konkretną pracę – wyjaśnia dr Kopka.
Mediatorów, którzy znają w równym stopniu oba języki i bez problemu poruszają się w kontekstach kulturowych obu krajów, nie ma dziś wielu. Dlatego Polsko-Niemieckie Centrum Mediacji zamierza prowadzić szkolenia i warsztaty dla osób, które w przyszłości chciałyby zająć się rozwiązywaniem sporów transgranicznych. Pierwszą okazją do nawiązania kontaktów była konferencja, zorganizowana w czerwcu w Collegium Polonicum, poświęcona właśnie mediacji jako metodzie rozwiązywania sporów dwunarodowościowych. Podczas konferencji odbył się także otwarty wykład dla mieszkańców pogranicza.
Monika STEFANEK