Szczecin formalnie rozstał się z firmą, której przez kilka lat zlecał wykonywanie zadań tzw. miejskiego łowczego. To efekt tragicznego zdarzenia sprzed ponad roku, gdy w ramach zlecenia na odłów i uśmiercenie 110 dzików, właściciel „Wild Game" śmiertelnie postrzelił żołnierza 12 Brygady Zmechanizowanej i zbiegł nie udzielając rannemu pomocy. Prowadzenie pogotowia interwencyjnego ds. zwierząt chronionych znów jest w rękach szczecińskiego „Luparu".
Magistrat z firmą Ryszarda Czeraszkiewicza podpisał umowę opiewającą na 70 tysięcy złotych, kontraktując usługi „miejskiego łowczego" do końca bieżącego roku. Dla wykonawcy świadczenie tego rodzaju usług nie jest niczym nowym. Przez ponad dwie dekady (na długo zanim został upubliczniony rejestr umów zawieranych przez Gminę Miasto Szczecin - przyp. aut.) zajmował się „ograniczaniem problemów związanych z dzikimi zwierzętami", a następnie prowadzeniem pogotowia interwencyjnego ds. zwierząt - chronionych i łownych - na terenie miasta. Nie bez kontrowersji.
Ratować - nie eliminować
Obecny kontrakt jednak znacząco różni się od poprzednich. To
...