Środa, 08 stycznia 2025 r. 
REKLAMA

Melancholia przemysłowego miasta. Losy malarza Pawła Bałakirewa

Data publikacji: 06 stycznia 2025 r. 23:57
Ostatnia aktualizacja: 08 stycznia 2025 r. 00:32
Melancholia przemysłowego miasta. Losy malarza Pawła Bałakirewa
Port w Amsterdamie 1957 Fot. materiały mat. MN Szczecin  

Do 30 kwietnia 2025  roku w oddziale Muzeum Narodowego w Szczecinie w Ratuszu Staromiejskim trwa wystawa malarstwa Pawła Bałakirewa „Kolory Melancholii”. O powojennych losach malarza z Ryszardem Kiełtyką, wieloletnim prezesem Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Szczecińskiego, rozmawia Karol Ciepliński.

– W jaki sposób Paweł Bałakirew trafił do naszego miasta?

– Po wojnie do Szczecina z różnych stron przyjeżdżali ludzie różnych profesji. Bałakirewowie przybyli z Wilna. To tam Paweł Bałakirew rozpoczynał kształcenie w dziedzinie sztuki. Przez pewien czas studiował także w Paryżu. Ja go poznałem dzięki znajomości z jego synem – Olegiem, którego z kolei pierwszy raz spotkałem na egzaminach wstępnych do Liceum Plastycznego w Szczecinie w 1959 roku. Oleg razem z ojcem, mamą i dwójką rodzeństwa mieszkał przy ulicy Dubois, niedaleko stoczni. Bywałem u nich od czasu do czasu. Mama zawsze bardzo troszczyła się o dzieci. Żartowaliśmy nawet, że Oleg wyrośnie – no, powiedzmy, na maminsynka, ale nie – tak naprawdę był twardym człowiekiem. Pawła Bałakirewa postrzegałem zawsze jako postać poważną. Chodził przez miasto z dużą teczką, w której nosił przybory do rysowania, i która służyła mu za przenośny pulpit. Kiedy odwiedzałem ich przy Dubois, zwykle siedział przy sztaludze i raczej był małomówny.

– Czy Paweł Bałakirew był artystą rozpoznawalnym w ówczesnym Szczecinie i w kraju?

– Był postacią dość znaną i cenioną. Widywałem go od czasu do czasu. Przesiadywał z innymi artystami w Klubie XIII Muz. To było miejsce twórczego fermentu. Toczono rozmowy, dyskusje. W lokalnej prasie ukazywały się jego rysunki. Rysował między innymi portrety szczecińskich aktorów. Moim zdaniem w dzisiejszych gazetach brakuje dobrych rysunków.

– Jak określiłby pan malarstwo Pawła Bałakirewa?

– Postimpresjonizm… W jego malarstwie ważny był kolor. Ale nie mniej istotny był śmiały, zdecydowany gest. Mocne uderzenia pędzla. Było to bardzo dojrzałe malarstwo. Dorównywał mu jedynie chyba Guido Reck. Różnił ich jednak sposób kładzenia farby. Reck posługiwał się dużo bardziej opanowanym i wyważonym gestem.

– Wspomniał pan o tym, że Bałakirew rysował. Niektórzy twierdzą, że rysunek to dziedzina autonomiczna, niezależna od malarstwa, mogąca istnieć bez niego. W większości przypadków jednak malarstwo nie istnieje bez rysunku. Jak było w przypadku Bałakirewa?

– Rysunek był podstawą jego malowania, jednak sam w sobie również był znakomity.

– Dubois. To okolice przesiąknięte melancholią przemysłowego miasta…

– Tak. Pamiętam, że kiedyś Oleg pomagał ojcu w malowaniu dekoracji, ornamentu w jednej z witryn w okolicy stoczni. To było malarstwo na szkle. Na szybie witryny dworca autobusowego.

– Dziękuję za rozmowę. ©℗

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA