Skąd wyrwał beton, tam teraz bujna zieleń. Wisteria pysznie się przeplata z kwiatami milinu amerykańskiego i kiśćmi dojrzewających winogron. Choć bluszcz puścił się po ścianie tak, że puka w parapety wysokiego trzeciego piętra kamienicy, on już planuje kolejny wertykalny ogród, w miejscu dawnego trzepaka. „Niebieską strefę można sobie stworzyć wszędzie” – Zbigniew Stankiewicz dość zagadkowo puentuje autorską przemianę szarego podwórka w sercu miasta.
Najprostsze skojarzenie z błękitem? Niebo i woda. Czyli pozytywne. A głębsze? Ze spokojem, harmonią, bezpieczeństwem. Natomiast w pięciu wyjątkowych punktach świata błękit to także spełnienie. W tych szczególnych miejscach istnieją społeczności, w których szczęśliwie – w pełni sił, wciąż aktywnie i zdrowo – żyją największe skupiska stulatków.
– To rejony włoskiej Sardynii, greckiej wyspy Ikaria, Nicoya na Kostaryce, miasto Loma Linda w słonecznej Kalifornii oraz japońska wyspa Okinawa. Społeczności te odwiedził Dan Buettner, pisarz i badacz National Geographic, starając się pokazać z bliska fenomen regionów, gdzie ludzie żyją wyjątkowo długo i zdrowo – opowiada Zbigniew Stankiewicz. – Odkąd obejrzałem dokument im – czyli strefom niebieskim – poświęcony, staram się zasady życia tych społeczności przenieść do własnego. Najważniejsze z nich to naturalna aktywność fizyczna, dieta roślinna, silne więzi społeczne i rodzinne, świadome wyznaczanie życiowych celów oraz zwolnione tempo życia, sprzyjające redukcji stresu. Mam nadzieję, jak mieszkańcy tych stref, żyć dłużej i zdrowiej.
Stulatkowie z Okinawy mówili o ikigai, które pan Zbigniew definiuje jako „poczucie celu”. W pewnym sensie miał je już lata temu, przyjmując wyzwanie przemiany szarego śródmiejskiego podwórka – przy al. Papieża Jana Pawła II – w oazę zieleni dla mieszkańców tutejszej wspólnoty.
– Byłem ostatnio w biurze konserwatora zabytków w związku z oryginalnymi stiukami, przypominającymi kolorowe marmury, jakie odkryliśmy w bramie naszej kamienicy z 1889 r. W dokumentacji nie zachowało się zdjęcie starej wozowni, która zajmowała podwórko. Tylko jej oryginalne plany budowlane, jak i całej kamienicy. Za to natrafiłem na zdjęcie, przedstawiające nasze podwórko z czasów moich „lat szczenięcych”. Zdjęcie czarno-białe, ale idealnie oddające zapamiętaną przeze mnie szarość wszechobecnego betonu – wspomina p. Zbigniew.
Po latach powrócił, aby je przemienić – jak postanowił – na dobre.
– Ojciec i wuj siedzieli w oknach, gdy wyszedłem uwalniać z betonu podwórko. Wuj mnie dopingował: Zrywaj! Ojciec stopował: Zostaw! A ja… co zryłem, to na taczkę i po problemie – wspomina z łezką w oku, bo obaj już nie żyją.
Gdzie zerwał beton, tam zaaranżował klomby z różnorodnymi bylinami i krzewami. Początkowo skromnie, bo roślinami fundowanymi z własnej kieszeni, potem ze składkowego – „co łaska” – sąsiadów. Gdy jeden dał parę złotych, to inny nic. Mimo to zielona przemiana podwórka postępowała. Mieszkańcy w końcu docenili starania p. Zbigniewa. Na aranżację – w miejsce wspólnej rekreacji i wypoczynku – wyznaczyli limit w funduszu remontowym. Tak problem betonu zniknął całkowicie, choć miejscami kreatywnie przykryty otoczakami. Bujność zieleni i plany jej rozwoju docenił ZBiLK (Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych) oraz magistrat, przyznając dotację w programu pomocowego „Zielone podwórka Szczecina”. Dzięki czemu przy wyłożonej klinkierową cegłą ścieżce – łączącej front z oficyną – stanęły ławki, stolik i pergola. Pojawiła się ławka bujana, różnorodne donice z kwiatami, nawet ogrodowe rzeźby. Przemiana 150-metrowego podwórka we francuskim stylu robiła wrażenie. Także na jury „Całego Szczecina w kwiatach”, które przez pięć lat z rzędu przyznawało pierwsze miejsce – nagrodę główną – w kategorii tzw. innych form przydomowego zagospodarowania terenu.
– Znajomi mówili: Daj szansę innym! Dałem. Tym bardziej że wspólnota wyraziła zgodę na dobudowanie szczytowej kondygnacji nad kamienicą. Na skutek przeciągających się prac budowlanych część naszego zielonego została zdegradowana – mówi p. Zbigniew. – Ale wreszcie je odzyskaliśmy, więc znów rozwijam zieleń. Cegłami z odzysku wymurowałem nowy klomb, w którym teraz kwitną wrzosy. Na miejscu po trzepaku, na ścianie, założę ogród wertykalny. Trudno będzie, bo choć podwórko klimatyczne, to cierpi na niedostatek słońca. Wytrzymują tylko rośliny cieniolubne.
Ale i one – od dywanów runianki japońskiej, przez ostrokrzewy, paprocie, bluszcze i hortensje, po niecierpki, tuje i wszech królujące begonie – robią efekt „wow”, że… czapki z głów!
– Warto znaleźć swoje ikigai – puentuje p. Zbigniew. I podpowiada, jak to zrobić: „Po pierwsze, zadaj sobie pytania: co kochasz robić, w czym jesteś dobry, co jest potrzebne światu; Po drugie, rozwijaj się: szukaj nowych doświadczeń, wychodź ze strefy komfortu i angażuj się w samorefleksję, aby odkrywać swoje talenty i pasje.; Po trzecie, skup się na teraźniejszości: ciesz się chwilą, doceniaj drobne rzeczy i żyj tu i teraz, zamiast rozpamiętywać przeszłość; Po czwarte, znajdź równowagę: dąż do harmonii między pracą, pasją, życiem osobistym i zaangażowaniem społecznym”.
I powtarza pozytywne przesłanie: „Niebieską strefę można sobie stworzyć wszędzie”. ©℗
* * *
Honorowym patronem konkursu jest Prezydent Szczecina, a partnerami: Miasto Szczecin, Szczecińska Agencja Artystyczna, Rajski Ogród, Fabryka Zieleni, Polferries Polska Żegluga Bałtycka SA oraz Polski Związek Działkowców Okręg w Szczecinie.
Arleta NALEWAJKO