Już prawie pół wieku mieszkańcy trzech leningradów na osiedlu Kaliny w Szczecinie, aby przedostać się na drugą stronę ulicy, muszą przechodzić po wydeptanym piachu, który po każdym deszczu jest zwyczajną kałużą. „Deptak” jest już znacznie niżej od krawężników, gdyż czas zrobił swoje. Na jezdni brakuje także oznakowanych przejść.
W 2020 roku pisałem na ten temat i wówczas rzeczniczka prasowa Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego Hanna Pieczyńska stwierdziła: „Z informacji przekazanych mi przez zarządzającego ruchem, czyli Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta wynika, że przejście dla pieszych nie zostanie tam wyznaczone, gdyż są to uliczki osiedlowe, ta akurat otoczona uliczkami strefy «30», na których przejść się nie wyznacza. Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego rozważy uzupełnienie brakujących fragmentów chodnika”.
Urzędnicy już kilka lat „rozważają”, czy położyć chodnik, ale efektu ich przemyśleń nie ma żadnego. Chodnika jak nie było, tak nie ma, a mieszkańcy chodzą po błocie. Nie jest to także żadna strefa 30, jak uważają urzędnicy, ale zwykła miejska ulica, o której zapomnieli. Wbrew twierdzeniu, że na ulicy nie ma przejść dla pieszych, to przypomnę, że przy skrzyżowaniu ulicy Kaliny z Jodłową są wymalowane pasy, o co walczył razem z naszą gazetą m.in. nieżyjący już dziś wojewoda Piotr Jania, który był wówczas radnym miejskim i dbał o bezpieczeństwo mieszkańców.
Władze Szczecina wydają miliony zł na modernizacje ulic (niekiedy w dobrym stanie), ale zapominają o drobiazgach, które kosztują – w porównaniu z tymi inwestycjami – grosze. Niestety, przez pół wieku urzędnicy nie potrafią wybudować na ul. Kaliny chodników dla pieszych, którzy pokonują po wydeptanym trawniku pas drogi technicznej miasta (nie Szczecińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która ma tu osiedle).
Ulicę przekraczają dorośli, ale i dzieci uczęszczające do pobliskiej SP 51. Nie mają żadnego przejścia dla pieszych, gdyż urzędnicy twierdzą, że takie nie mogą tu powstać. A samochody jeżdżą tu z szybkością 50 km/godz., a nawet większą. Czas najwyższy zebry wymalować i położyć kilkadziesiąt płytek chodnikowych, co jednak przerasta – przez prawie 50 lat – miejskich urzędników.
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI