Żył w tempie, jakie niewielu byłoby w stanie znieść. W tworzeniu – pracoholik, w miłości – erotoman, w towarzystwie – pierwsze skrzypce. Choć lwia część jego obrazów i utworów zaginęła w czasie drugiej wojny, dorobek pozostawiony przez 54-letniego artystę jest imponujący. Słynne obrazy Firmy Portretowej, niezwykłe fotografie z ciasnymi lub wielokrotnymi kadrami, dramaty, powieści, założenia filozoficzne, teoretyczno literackie i wreszcie listy. Głównie te ostatnie posłużyły Małgorzacie Czyńskiej do stworzenia niezwykłego portretu wyjątkowego twórcy. W znakomitej książce „Kobiety Witkacego. Metafizyczny harem” autorka przedstawia postać artysty poprzez relacje i wspomnienia bliskich mu pań: od arystokratek, poprzez artystki po manikiurzystki. Kobiety fascynowały go niezwykle, były jego inspiracją, a uczucie do nich stawało się jego motorem napędowym. Były niezbędne do tworzenia i życia: muzy, kobiety demoniczne, powiernice, ale „brońboże” głupie gęsi lub kobietony.
Jadwiga (Nina) z Unrugów Witkiewiczowa została żoną Witkacego w kwietniu 1923 r. Zdradził ją trzy miesiące po ślubie, bo „czyż jest coś piękniejszego niż dwa palące się do siebie ciała? Przepraszał, płakał, kajał się, obiecywał poprawę i znowu zdradzał”. Po latach doszło do tego, że prosił ją o mediowanie pomiędzy nim a jego stałą kochanką Czesławą Oknińską-Korzeniowską z powodu przygodnego romansu. Do przyjaciela, filozofa Hansa Corneliusa pisał w 1937 r., że od 7 lat jest szczęśliwy, żyjąc z Niną w udanej przyjaźni, natomiast w związku jest z przyjaciółką, którą w tym czasie zdradził przynajmniej z 10 kobietami. Czesława parę razy z nim zrywała, ale kochał ją mimo przygodnych miłostek. Również żonę Jadwigę darzył uczuciem i słyszeć nie chciał o rozwodzie. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 15 września 2017 r.
Elżbieta Kubera
Na zdjęciu: Witkiewiczowie w warszawskim mieszkaniu
Fot. archiwum