Berlin (3,5 mln mieszkańców) i Warszawa (1,7 mln) współpracują od 25 lat. Z okazji jubileuszu współpracy zorganizowano w Warszawie spotkania berlińsko-warszawskie z udziałem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz i nadburmistrza Berlina Michaela Müllera.
Główną debatę poświęcono nowoczesnym organizmom miejskim. Inspiracją do niej było stwierdzenie amerykańskiego filozofa polityki Benjamina Barbera, według którego „w dzisiejszym świecie państwa narodowe stają się coraz mniej ważne, a rośnie znaczenie miast”. Podczas debaty mówiono, że miasta, które są bardzo skomplikowanymi cywilizacyjnie organizmami, muszą prowadzić coraz bardziej niezależną własną politykę. Coraz bardziej muszą się humanizować.
Do 2030 r. Berlin chce o 85 proc. zredukować emisję zanieczyszczeń i stać się miastem neutralnym energetycznie. Jako że władze miasta uczą się na błędach, jak mówił nadburmistrz Müller, dążą do odkupienia systemów energetycznych sprzedanych przed laty prywatnym koncernom i odzyskania sprywatyzowanych ujęć wody. Gdyby można było, cofnęłyby decyzję o likwidacji lotniska Tempelhof.
Berlin stawia na mieszkańców. Promuje kulturę, wspiera budowę tanich mieszkań na wynajem, przy czym średni metraż na osobę to w Berlinie 40 m kwadratowych (w Warszawie średnie mieszkanie ma 60 mkw). Jeśli na terenach miejskich developer chce zbudować np. 500 mieszkań, sto z nich musi przeznaczyć na wynajem studentom.
Berlin nie maksymalizuje prostych zysków. Szczyci się tym, że sprzyja instytucjom, które chcą się w nim instalować, na przykład placówkom naukowym.
– Jesteśmy pod tym względem miastem tanim, walczymy o każdą instytucję. Dajemy przestrzeń do działania, przyjazny klimat, poczucie bezpieczeństwa. To powody, dla których dużo instytucji przenosi się do nas z rejonów świata ogarniętych kryzysem – podkreślał Müller.
Warto studiować miejskie doświadczenia Berlina. W Warszawie zapowiedziano warsztaty berlińsko-warszawskie poświęcone organizmom miast. (t)