O swojej działce w kompleksie ROD „Nowe Osiedle" w Dąbiu pan Gracjan Falkowski mówi, że jest na niej sielsko, anielsko, jak u babci. I nie ma w tym opisie krzty przesady. O czym przekonuje się każdy, kto przekroczy niepozorną furtkę i dotrze do altany z werandą, którą otacza miniróżanka, a nad nią wznosi się solidna pergola spowita krzewami dwubarwnych kobei i posadzonej niedawno wyjątkowo dekoracyjnej glicynii. Prowadzi do niej długa, nieco pofalowana niczym nurt strumienia główna alejka z rabatą owocowo-kwiatową, która wprost bucha kolorami.
- Robię to, co lubię. Pasję do ogrodnictwa zaszczepili we mnie pradziadek i prababcia. A w zasadzie wszystko przez pradziadka. Jako dziecko konkurowałem z nim, chodziłem noga przy nodze, wsadzałem w ziemię nawet jakieś patyki i obserwowałem, czy coś z nich wyrośnie, od najmłodszych lat konkurowałem z pradziadkiem o to, kto ma lepszy warzywnik – wspomina z uśmiechem p. Gracjan. - Moja mama chciała, żebym został informatykiem, ale ja się zaparłem i poszedłem do szkoły ogrodniczej w Zdrojach. Aktualnie prowadzę własną działalność gospodarczą i pracuję w zawodzie jako ogrodnik, a jednocześnie jestem nauczycielem zajęć praktycznych w mojej byłej ukochanej szkole w Zdrojach. Studiuję też zaocznie rolnictwo na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu.
Początki nie były łatwe, bo po odkupieniu od poprzednich użytkowników działka była mocno zaniedbana, po pas zarastały ją trawa i chwasty, wszystkie stare drzewka owocowe chore trzeba było wyciąć, a to, co zostało z altanki rozpadło się za jednym mocniejszym kopnięciem. Aranżacja ogrodu na nowo zabrała dobrych kilka lat, a efektom tej przemiany sąsiedzi nadziwić się nie mogą. Pan Gracjan zainwestował w nowe nasadzenia drzew. Są m.in. dające już pierwsze owoce jabłonie, a poza tym gruszka azjatycka, dwie brzoskwinie, śliwka, wiśnia, pigwowiec. Rosną w układzie szpalerowym w pasie rabaty pełnej kwiatów, od tych trwałych, po dwuletnie i jednoroczne.
- Mam werbenę patagońską, mikołajki, jeżówki, rudbekie, kosmosy, cynie, astry, ketmię syryjską, szałwię omszoną, goździki brodate, floksy, dalie, ostróżki, kocimiętkę, naparstnice, przetaczniki, dzwonki, hubiskusy bylinowe, stokrotkę afrykańską, gailardię ościstą, liatrę kłosową, trawy ozdobne, hortensje bukietowe, ogrodowe i drzewiaste, rododendrony, budleję Davida, tytoń, słoneczniki, chabry, maki wschodnie, szafrany, gazanie, pysznogłówki, rudbekie, przegorzany, nagietki, malwy i dziewannę - pan Gracjan wylicza jednym tchem okazy z działkowej kolekcji.
A to nie wszystko, bo jest i w tej przestrzeni miejsce bardziej egzotyczne z oleandrami i bananowcem traktowanymi przez pana Gracjana jako swoisty eksperyment w warunkach naszego klimatu. Nie sposób oderwać też wzroku od różanej rabaty przetykanej liliami i opasanej bujną lawendą, która skutecznie odstrasza szkodniki, w tym mszyce i przędziorki. Zakątek zdobią odmiany róż okrywowych, wielkokwiatowych, czepnych (pnących) i szczepionych na pniu, a wśród nich Orient Express, Chopin, Sweet Parole. Do niego przylega trawnik w zamyśle łąka kwietna, z której z kolei wiosną wyłania się łan krokusów i narcyzów.
W warzywniku kalafiory, brokuły, kalarepa, ogórki, fasola i mała plantacyjka pod gołym niebem papryk odmian kolekcjonerskich, a tuż obok foliowy namiot z uprawą również kolekcjonerskich odmian pomidorów. Na tyłach ogrodowej altany zaś narożny zaułek, gdzie jest zagródka z gromadkami kur i kaczek, dla których działka bywa naturalnym wybiegiem. I dostarcza im przy okazji pokarmu.
- Nie stosuję żadnej chemii, wolę rośliny zasilać obornikiem w granulacie i nawozem kurzym, który mam pod ręką. Przy okazji mam i własne jajka. Zajęcia na działce nie brakuje, ale to miejsce daje mi relaks i zadowolenie, gdy odpoczywam w takiej scenerii. A i miła atmosfera między nami działkowcami jest nie do przecenienia - dodaje pan Gracjan.
Mimo młodego wieku, za sprawą swej ogromnej już wiedzy o roślinach i ogrodniczego doświadczenia, pan Gracjan chętnie też dzieli się nimi nie tylko z najbliższymi, ale i z innymi sąsiadami. Zawsze chętnie służy pomocą, podpowie, doradzi co i jak zrobić, jako zaangażowany w społeczną służbę instruktorską PZD. ©℗
Mirosław WINCONEK