Zakład odwykowy już wkrótce w Szczecinie
Ostatnio w Szczecinie powstał komitet budowy zamkniętego zakładu odwykowego dla alkoholików. Sprawa zorganizowania takiej placówki stała się w Szczecinie paląca. Obiekt ten zlokalizowano na Golęcinie, w budynku należącym obecnie do szpitala. Niestety, jest on parterowy i pomieści tylko 30 łóżek, a więc za mało w stosunku do potrzeb.
W związku z tym trzeba będzie jeszcze korzystać z miejsc na oddziale dla alkoholików w szpitalu psychiatrycznym w Gorzowie. Oddział ten zostanie rozbudowany przy pomocy finansowej Szczecina.
„Kurier Szczeciński” z 8 października 1962 roku
„Winne” kłopoty naszego handlu
Zaopatrzenie Szczecina w wino jest niezadowalające. Dostawy win importowanych zaledwie w 30-40 procentach zaspokajają nasze zapotrzebowanie. Dodatkową trudność stanowi zmiana upodobań. Kiedyś najbardziej kupowane w Szczecinie były wina słodkie „Lacrima”, „Mistella”, dziś poszukiwane są wina wytrawne. Tymczasem przydziały win importowanych ani pod względem asortymentu, ani ilościowym nie uległy większym zmianom.
„Kurier Szczeciński” z 9 października 1962 roku
Poczta nr 1 już czynna!
Skończyły się nareszcie kłopoty mieszkańców Śródmieścia z nadaniem listu czy paczki. Urząd pocztowy przy ul. Bogurodzicy, po gruntownej przebudowie i modernizacji oddany został wczoraj do użytku.
Nowa poczta posiada
13 okienek nadawczych (dotychczas było 7), co powinno rozładować panujący dotąd tłok.
Bardzo udane wnętrza projektował inż. Roman Czerwieniec z Pracowni Sztuk Plastycznych, wykonawcą była spółdzielnia „Budowa”, a z ramienia Dyrekcji Poczty, całości doglądał inż. Marian Krawczyk.
„Kurier Szczeciński” z 10 października 1962 roku
Edith Piaf na ślubnym kobiercu
PARYŻ. Słynna piosenkarka francuska Edith Piaf, wychodzi dziś za mąż za 20-letniego Greka Theo Sarapo, który jest również piosenkarzem. Para Piaf – Sarapo występuje wspólnie w paryskim MusicHall.
„Kurier Szczeciński” z 10 października 1962 roku
Na karuzelę tylko w rękawiczkach
W zbiegu ulic Roosevelta i Kołłątaja rozlokowało się „Wesołe Miasteczko”. Huśtawki, młynki, karuzele przyciągają tłumy dzieciarni. Chętnych jest znacznie więcej niż miejsc, stąd tłok i przepychania. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż na każdej karuzeli jest masa dzieci i tłok jest zawsze duży. Kiedy się jednak podejdzie bliżej do karuzeli na Niebuszewie, ogarnia przerażenie. Oto przy największej karuzeli i przy młynie z krasnoludkami, na samym środku, dokąd dzieci mają pełny dostęp, widać plątaninę niezabezpieczonych przewodów elektrycznych! Włączanie silnika karuzeli odbywa się przez grube rękawice, żeby nie złapał prąd. Dzieci jednak nie przychodzą w rękawiczkach na karuzelę, bo nie są tak przezorne, jak „zapobiegliwy” personel „Wesołego Miasteczka”.
Sytuacja oczywiście nie wymaga komentarzy.
„Kurier Szczeciński” z 10 października 1962 roku