Dąbie ma trudności, które można usunąć
Lawina wojny przetoczywszy się przez Dąbie pozostawiła za sobą trzy czwarte miasta w gruzach. (…)
Jest w Dąbiu wiele domków, które niewielkim kosztem dałoby się odremontować, co uczynić by mogli nawet sami mieszkańcy przy pomocy kredytowej państwa, spotyka się bowiem często wille, gdzie tylko parter jest zamieszkany, a remont pierwszego piętra można by ograniczyć do wstawienia okien i odmalowania ścian. Jeżeli stosunkowo niewielu jest amatorów na zamieszkanie w Dąbiu, to przyczyna leży przede wszystkim w niezbyt dogodnym połączeniu ze Szczecinem, do którego – jak okazuje się – trzeba jechać w najbardziej błahych sprawach.
Nie sposób bowiem zarejestrować sobie w Dąbiu roweru, bo do załatwienia tego kompetentna jest jedynie MRN w Szczecinie, nie można się ożenić, bo miejscowy Urząd Stanu Cywilnego załatwia tylko rejestrację urodzin i zgonów, trudno sobie uszyć ubranie, gdyż miejscowa spółdzielnia krawiecka często partaczy, związane z wielkimi trudnościami jest kupienie na miejscu mleka, ponieważ jedyny sklep zajmujący się jego sprzedażą prowadzi również wiele innych artykułów spożywczych, w związku z czym rano stoją przed nim długie kolejki. Nie ma gdzie w Dąbiu zjeść obiadu, gdyż Szczecińskie Zakłady Gastronomiczne od roku nie mogą zdecydować się na odremontowanie lokalu na restaurację; codziennie kilka tysięcy mieszkańców Dąbia śpieszy się na dworzec, aby kupić gazetę, bo w całym mieście nie ma kiosku. (…)
Kilkanaście tysięcy wiader ciągnie się codziennie ze studni, ponieważ w wielu domach brak instalacji wodociągowej. Wiele węgla spala się niepotrzebnie, ponieważ instalacja gazowa w niektórych budynkach została zdemontowana jeszcze w 1947 r. i teraz trzeba ją doprowadzić na własny koszt. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 28 września 1952 r.
Na murawie przy ul. Kochanowskiego rośnie obiekt marzeń przyszłych szczecińskich pilotów
Od kilku dni w pięknym zakątku Szczecina u zbiegu ulic Curie-Skłodowskiej i Kochanowskiego rozpoczął się wielki ruch. Od rana zjeżdżają tutaj ciężarówki i zrzucają na okoloną młodym zagajnikiem murawę swój ładunek.
Przez kilka dni rosła sterta jakichś żelaznych kratownic, części konstrukcji, dźwigów i bel, po czym grupa robotników wykonała kilkumetrowe wykopy, następnie betonowe dziwne fundamenty. (…)
Teraz tajemnica wyjaśniła się. W Szczecinie bowiem od dziesięciu dni trwa budowa pierwszej na Pomorzu Zachodnim wieży do skoków spadochronowych. (…)
Tego rodzaju wieże buduje się obecnie w 13 większych miastach Polski. Buduje je specjalnie w tym celu wyszkolona brygada robotników z Poznania. (…)
Wieża spadochronowa w Szczecinie będzie początkiem przyszłego miasteczka lotniczego, którego budowę projektuje szczecińska Liga Lotnicza w pięknym zakątku przy ul. Kochanowskiego. W przyszłości zostanie tutaj wybudowane boisko do zawodów modeli latających na uwięzi, staną specjalne aparaty ćwiczebne, makiety samolotów itp.
„Kurier Szczeciński” z dnia 1 listopada 1952 r.