Każde święta mają w sobie coś magicznego. Nawet jeśli przez cały rok gonimy za codziennością, nie mamy czasu, mijamy się w drzwiach z najbliższymi, to w te kilka świątecznych dni świat na chwilę zwalnia, a rodzina spotyka się przy świątecznym stole.
Stół to zwyczajny mebel, a zarazem jest tak symboliczny. To przy nim zbieramy się rodziną w ciągu dnia na śniadanie, obiad czy kolację, świętujemy urodziny, dzielimy się radościami i smutkami. Taki stół zastawiony ciepłym żurem, potrawami ze śledzia, kolorowymi jajkami, pomaga poczuć się razem. Zwykle rodziny spotykają się w większym lub mniejszym gronie, by pobyć, porozmawiać, biesiadować razem.
Jednak świąteczny stół to nie tylko blat przykryty białym obrusem. To miejsce, gdzie zasiadają pokolenia – dziadek, który pamięta czasy bez smartfonów, mama z listą potraw w głowie, dzieci wyczekujące prezentów od „zajączka”, ciocia, która pyta młodych ludzi czy już znaleźli drugą połówkę. Można powiedzieć, że przy świątecznym stole spotykają się różne światy: tradycja z nowoczesnością, spokój z chaosem, nostalgia z rzeczywistością. I nawet gdy wybuchnie kłótnia o politykę, różnica zdań, dyskusje na ważne tematy, to ważna jest autentyczność, czyli to, że w tym świątecznym czasie rodzina chce być razem. Stół jest jak scena – każde krzesło to rola, każdy talerz to symbol obecności. Gdy kogoś zabraknie, to ten pusty talerz daje wyraz pamięci tej osoby, ale też z drugiej strony każde nowe miejsce przy stole daje nadzieję, nowy członek rodziny, powrót kogoś po latach nieobecności. Stół jest cichym świadkiem naszego rodzinnego i towarzyskiego życia.
Świąteczny stół to okazja do bliskości, ale czasami potencjalne pole minowe. To jak rozmawiać, by się nie pogniewać przy rodzinnym stole? Polityka, religia, szczepienia to tematy, które mogą zamienić stół świąteczny w debatę polityczną. Jeśli wiemy, że w rodzinie są różne poglądy, to może trzeba odpuścić. Warto mieć dystans, poczucie humoru, skupić się na tym co łączy, a nie co dzieli, dać przestrzeń do milczenia, zadawać pytania z ciekawością, a nie z oceną. Przy świątecznym stole warto więcej słuchać niż mówić, mieć trochę „przymrużone oko”, nie musi być idealnie, chodzi o to, by przez chwilę być razem.
Czas świąteczny też bywa trudnym czasem, myślę tutaj o osobach bez rodziny, samotnych z różnych powodów. Pusty stół boli bardziej niż pusty talerz, dlatego, że nie ma kogoś, z kim można go dzielić. Może warto w tym świątecznym zgiełku zatrzymać się i przypomnieć sobie, że święta to czas bliskości, ale bliskość nie zawsze musi oznaczać rodzinę. Czasami rodziną staje się sąsiadka, przyjaciel, dobry znajomy z pracy, czasem święta to dzień, który trzeba przeżyć po swojemu, bez presji, udawania. Samotność nie zawsze oznacza osamotnienie i choć nie ma wielopokoleniowego stołu, ciepło drugiej osoby można znaleźć w małych gestach: telefonie do przyjaciela, spacerze po lesie, rozmowie z sąsiadką, ciepłej herbacie z przyjacielem. Jest wiele miejsc, które oferują samotnym osobom wspólne spędzenie świątecznego czasu, może warto wybrać się tam by doświadczyć bliskości nieznanej osoby, która dobrze wie, co oznacza być samym w święta. Jeśli znamy kogoś, kto spędza sam święta, może warto zaprosić na herbatę, wysłać ciepłą wiadomość. Czasami jeden drobny gest ma większą moc niż świąteczny festiwal.
Agnieszka CHYBOWSKA-SANDECKA
specjalista psycholog kliniczny, psychoterapeuta w Zachodniopomorskim Instytucie Psychoterapii