Sąd Rejonowy Szczecin-Centrum umorzył postępowanie i skierował podejrzaną na pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Taką decyzję wydał w głośnej sprawie staranowania samochodem stacji paliw w Rymaniu, do którego doszło w lutym 2021 r.
Postawione kobiecie zarzuty dotyczyły zniszczenie mienia i uszkodzenie konstrukcji budynku stacji benzynowej w Rymaniu, co mogło narazić pracowników stacji benzynowej i funkcjonariusza policji na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, bądź doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mowa była też o zmuszaniu przemocą funkcjonariusza policji do zaniechania czynności służbowej (zatrzymania kierującej) i posiadaniu środków odurzających oraz prowadzeniu samochodu osobowego pod wpływem środków psychotropowych. Sąd ocenił, że zachowania te cechowały się znacznym stopniem społecznej szkodliwości. Kobieta nie pójdzie jednak do więzienia.
- Sąd uznał, w oparciu o opinię wydaną przez biegłych psychiatrów oraz psychologa, że podejrzana była niepoczytalna w chwili popełnienia czynów zabronionych - informuje Michał Tomala, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie. - Jednakże stan jej zdrowia jest taki, że występuje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia podobnych czynów zabronionych w przyszłości. W konsekwencji Sąd uznał, że konieczne jest umieszczenie podejrzanej w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, aby takim zdarzeniom zapobiec - informuje rzecznik.
Postanowienie Sądu Rejonowego nie jest prawomocne. Podejrzana nadal przebywa w areszcie.
Przypomnijmy, że w nocy z 27 na 28 lutego 2021 r. obsługa stacji paliw w Rymaniu zawiadomiła policję o zamieszaniu wywołanym przez dziwnie zachowującą się kobietę. Podczas interwencji mieszkająca na stałe w Holandii Katarzyna K., wsiadła do srebrnego bmw i z impetem wjechała w budynek stacji. Potem ruszyła, zatrzymując się pod jednym z dystrybutorów. Policjanci próbujący ją zatrzymać użyli broni palnej. To jednak nie poskutkowało. Kobieta odjechała w stronę Koszalina. Po godzinie sama zgłosiła się na policję.
Historia stała się głośna w kraju także za sprawą opublikowanego w internecie filmiku, na którym zarejestrowano całe wydarzenie i interwencję policjantów. Świadek zdarzenia w sugestywnych słowach radzi w nim funkcjonariuszowi, żeby strzelał "w łopony", a nie w "instrybutor".
(k, pw)