Poniedziałek, 17 marca 2025 r. 
REKLAMA

Ruszył proces 44-latka oskarżonego m.in. o zabójstwo kolegi z pracy

Data publikacji: 17 marca 2025 r. 14:48
Ostatnia aktualizacja: 17 marca 2025 r. 18:03
Ruszył proces 44-latka oskarżonego m.in. o zabójstwo kolegi z pracy
Fot. Wiesław Miller (archiwum)  

Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie ruszył proces 44-letniego Łukasza R. oskarżonego m.in. o zabójstwo kolegi, z którym pracował w zakładzie pogrzebowym. Nie mogę się przyznać do czegoś, czego nie pamiętam, nie rozumiem – powiedział w poniedziałek na sali rozpraw oskarżony.

Jawność procesu nie została wyłączona w całości, jak tego chciał obrońca oskarżonego adw. Daniel Morzuch. Pięcioosobowy skład orzekający, któremu przewodniczy sędzia Anna Sikorska-Obtułowicz, postanowił wyłączyć ją jedynie na czas przesłuchania dzieci oskarżonego oraz biegłych psychiatrów, a także ujawniania dokumentacji medycznej dotyczącej oskarżonego.

Prokuratura Okręgowa w Koszalinie oskarżyła Łukasza R. o zabójstwo kolegi z pracy 37-letniego Rafała K. Do zbrodni doszło przed północą, w sobotę, 27 kwietnia 2024 r. w dwurodzinnym domu przy ul. Westerplatte w Koszalinie, w mieszkaniu na parterze należącym do Łukasza R. Oskarżony miał zadać pokrzywdzonemu sześć ciosów nożem kuchennym z 18-centymetrowym ostrzem. Cios w serce okazał się śmiertelny.

Prok. Ewa Dziadczyk, odczytując zarzuty, oskarżyła Łukasza R. także o umyślne wzniecenie pożaru w swoim mieszkaniu w celu zatarcia śladów zbrodni. Swoim działaniem umyślnie naraził on również na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia mieszkańców z pierwszego piętra, czyli swoją kuzynkę, jej córkę i partnera kobiety. Mieszkanie kuzynki, w procesie oskarżycielki posiłkowej, po pożarze nie nadaje się do użytku. Ona i towarzystwo ubezpieczeniowe ponieśli szkodę na kwotę nie mniejszą niż 250 tys. zł.

Ponadto, jak mówiła prok. Dziadczyk, Łukasz R. uderzył kuzynkę w tył głowy drewnianym kołkiem, przewrócił ją, a jej córkę złapał za ręce, szarpał i przewrócił, powodując u obu lekkie obrażenia, naruszające czynności narządów na okres poniżej 7 dni. Uszkodził także samochód kuzynki, powodując szkodę na ponad 6 tys. zł.

W sklepie Żabka, do którego Łukasz R. miał pójść po zabójstwie, naruszył nietykalność ekspedientki. Miał ją uderzyć, popychać i szarpać za włosy. Zniszczył w sklepie 28 opakować alkoholu różnego rodzaju o łącznej wartości ponad 938 zł na szkodę właścicielki sklepu.

„Ja nie rozumiem tego, co się stało. Nie mogę się przyznać do czegoś, czego nie pamiętam, nie rozumiem” – mówił na sali rozpraw oskarżony Łukasz R. doprowadzony na rozprawę z aresztu.

Powiedział, że o tym, że Rafał K. nie żyje dowiedział się na przesłuchaniu, na policji. „Jak do tej pory nigdy w życiu nic złego nie zrobiłem” – mówił w sądzie oskarżony. Skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień, odpowiadał na pytania.

Sędzia Sikorska-Obtułowicz po odczytaniu protokołów z przesłuchań Łukasza R. w śledztwie pytała więc m.in. jak wytłumaczy to, że w kolejnych przesłuchaniach przypominał sobie coraz więcej. „Przez cały czas spędzony w areszcie analizuję tę sytuację” – wskazał oskarżony.

W śledztwie Łukasz R. mówił, że 27 kwietnia 2024 r. to najpierw on poszedł do domu Rafała K. Tam wypili dwa piwa, potem przyszli do niego z butelką whisky. Gdy Rafał już słaniał się na nogach, Łukasz zaproponował mu kawę. Ten miał odmówić, twierdząc, że lepsza będzie drzemka. Rafał miał zostać na kanapie w pokoju, w którym biesiadowali. Łukasz miał położyć się w pokoju obok. Ocknął się na podłodze w sklepie Żabka, w kajdankach.

To wszystko, co przez miesiące śledztwa przypomniał sobie oskarżony. Nie pamięta, czy feralnego dnia były u niego dzieci. A to one zaalarmowały pozostałych domowników o pożarze. Nie pamięta, co się stało w mieszkaniu, nie pamięta pożaru, pobicia kuzynostwa, szarpania się z ekspedientką. „O tym mogę mówić tylko na podstawie tego, co mi powiedziano” – mówił na sali rozpraw, dopytywany o zdarzenia z 27 kwietnia 2024 r.

W poniedziałek sąd słuchał pierwszych świadków. Zeznawała m.in. 27-letnia córka kuzynki oskarżonego. Potwierdziła, że ona i jej matka zostały „napadnięte przez wujka”. Powiedziała, że trudno jej pojąć, że „wujek to wszystko zaplanował”, że mógł wzniecić pożar, by ukryć zabójstwo. „On się przyznał mojej mamie, że chciał zamazać wszystkie ślady” – mówiła 27-latka na sali rozpraw.

Oskarżony poprosił córkę swojej kuzynki, by przyjęła jego przeprosiny. Ta uznała, że z tym będzie „ciężko”.

Kolejna rozprawa wyznaczona została na 25 marca.

Logo PAP Copyright

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

dałbym 25 lat
2025-03-17 17:35:32
i naprawienie szkód finansowych . 15 minut to mi zajeło. a sąd bedzie roztrzygał 3 lata

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA