PZPN dokonał podsumowania swojej działalności w ostatnim roku i postanowił pokazać, jak w ostatnich sześciu latach funkcjonują polskie kluby piłkarskie i jak wydają pieniądze, które w głównej mierze pochodzą z tytułu praw telewizyjnych i z samorządów.
Nie jest to pozytywny obraz i napawający wiarą, że może być lepiej i bardziej sensownie. Raczej zanosi się na to, że zła tendencja zostanie podtrzymana, polskie kluby nie maja pomysłu ani wykwalifikowanych kadr, by sytuację odwrócić, zmienić.
Polskie kluby w latach 2014-19 pozyskały z klubów zagranicznych łącznie 852 piłkarzy, czyli średnio 142 piłkarzy rocznie. Z tego można ułożyć trzynaście pełnych jedenastek. I tak rok w rok przez sześć lat. Efekt tego jest taki, że cztery sezony temu polski futbol klubowy plasował się na 18. miejscu w rankingu, a obecnie znajduje się na 28. miejscu.
Wszystko wskazuje na to, że od nowego sezonu Polska rozpocznie rywalizację w europejskich pucharach od miejsca numer 31 w rankingu FIFA. Może być jeszcze gorzej, choć jest już coraz mniej poważnych pod względem piłkarskim krajów, które mogą nas przegonić. Prawie wszyscy już to zrobili.
Koligacje i układy
W polskiej ekstraklasie sprowadza się obcokrajowców na potęgę i wydaje się na nich coraz więcej pieniędzy, a efekty sportowe są odwrotnie proporcjonalne. To dowód na brak profesjonalizmu osób zarządzających polskim futbolem, rozeznania, umiejętności tworzenia kadr zespołów.
W roku 2014 polskie kluby dokonały 11 gotówkowych transferów obcokrajowców, natomiast w roku 2019 tych transferów było 28. Im więcej płacimy za piłkarzy zagranicznych, tym gorzej na tym wychodzimy w rywalizacji międzynarodowej. Jedynym lekarstwem jest dobre szkolenie, ale kluby albo są mało cierpliwe, albo nie potrafią tego robić.
Zatrudnienie w akademiach dostaje się dzięki układom, znajomościom, a nie dzięki kwalifikacjom, wykształceniu, pomysłom. Brakuje odpowiednich kadr, otwartej ścieżki dla utalentowanych trenerów, pasjonatów, liczą się bardziej koligacje i układy.
Kluby to spółki sportowe, a ich właściciele mogą robić, co chcą i mogą wydawać pieniądze jak chcą i na kogo chcą. I tak robią. Tworzą własną, nową, przeżartą porażkami rzeczywistość. Nie ma jak tego przerwać, to zamknięty krąg, który doprowadził już polski futbol klubowy do przepaści.
852 zagranicznych piłkarzy
Polskie kluby w roku 2014 wydały na zagraniczne transfery 2,8 mln euro, natomiast w roku 2019 ta kwota jeszcze bardziej urosła. Wynosi 6,4 mln euro. Dwa lata temu, a więc w pierwszym z trzech ostatnich sezonów, kiedy zabrakło choćby jednej polskiej drużyny w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy, wydano na zagranicznych piłkarzy 9,1 mln euro. Nic to nie dało z punktu widzenia sportowego, świetny interes zrobili natomiast menedżerowie tych piłkarzy.
Dwa lata temu sprowadzono do Polski zagranicznych piłkarzy w liczbie 156 (średnio 14 pełnych jedenastek), z czego 26 to były transfery gotówkowe. Łącznie w ciągu sześciu ostatnich lat polskie kluby na sprowadzenie 852 zagranicznych piłkarzy wydały prawie 30 mln euro.
W ciągu trzech ostatnich lat, kiedy żadnej polskiej drużyny nie było w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy, sprowadzono do Polski ponad 420 piłkarzy, z czego 79 to były transfery gotówkowe. Wydano w ciągu trzech ostatnich lat na te transfery 20 mln euro i nie dało to żadnej polskiej drużynie miejsca w fazie grupowej europejskich pucharów.
Świadczy to o absolutnej ignorancji osób podejmujących decyzje, wskazujących kierunek i ścieżkę rozwoju klubów i drużyn. Zaprowadziło to polski futbol klubowy do całkowitej zapaści, ale prezesi tychże klubów mają się całkiem dobrze i kreują wokół siebie i prowadzonych przez siebie piłkarskich przedsiębiorstw pozytywny wizerunek niemający żadnego odbicia w rzeczywistości.
1 mln złotych za obcokrajowca
W ostatnich sześciu latach średni koszt pozyskania piłkarza zagranicznego wyniósł ponad ćwierć miliona euro. Tyle płaciły i wciąż płacą za kiepsko wykwalifikowanych piłkarzy, którzy nie wnoszą do polskiej ekstraklasy żadnej wartości. Mało tego, ci piłkarze pogrążają naszą ekstraklasę. Sprawiają, że staje się pod względem sportowym coraz mniej atrakcyjna, choć pieniądze na funkcjonowanie klubów są coraz większe.
Polskie kluby przez sześć ostatnich lat wydały na wynagrodzenia dla zagranicznych piłkarzy ponad 10 mln euro. To jest trzy razy mniej niż sam koszt sprowadzenia tych piłkarzy do Polski. Mało tego, polskie kluby przez kilka ostatnich lat nalegały na zniesienie limitu sprowadzania do Polski zagranicznych piłkarzy spoza Unii Europejskiej.
Jakby nie było innego sposobu na funkcjonowanie klubów piłkarskich, zapominając przy tym, że najlepszym i najtańszym sposobem wzmacniania kadr zespołów jest dokooptowywanie własnych wychowanków, piłkarzy z niższych klas rozgrywkowych, ale to jest zdecydowanie trudniejsze niż wykonanie telefonu do menedżera i zapłacenie nie własnymi, ale w głównej mierze zarządzanymi przez prezesów pieniędzmi.
Łącznie polskie kluby wydały na sprowadzenie i utrzymanie zagranicznych piłkarzy w ciągu sześciu ostatnich lat aż 40 mln euro. Później bardzo często prezesi tych klubów narzekają, że mają zbyt mało pieniędzy, żeby prowadzić skuteczną rywalizację na boiskach europejskich, zapominając lub celowo pomijając fakt, że inne kraje, znacznie biedniejsze, wyprzedzają nas w sportowych rankingach, nie mając tak dobrej stadionowej infrastruktury i tak wysokich kwot do dyspozycji z tytułu praw telewizyjnych.
53 mln euro z praw telewizyjnych
Polska ekstraklasa pod względem przychodów ze stacji telewizyjnych plasuje się obecnie na 8. miejscu w Europie, natomiast pod względem sportowym na 28. miejscu. Pod względem frekwencji Polska znajduje się na 13. miejscu. Narzekamy na liczbę kibiców na stadionach, ale w porównaniu z jakością piłkarską frekwencja jest i tak bardzo dobra.
Nowy kontrakt na prawa telewizyjne wynosi obecnie 53 mln euro. Jeżeli weźmie się pod uwagę koszty przeznaczane na piłkarzy zagranicznych, to wychodzi, że średnio polskie kluby rocznie przeznaczają na obsługę zatrudnienia pozyskanych spoza kraju zawodników na poziomie blisko 7 mln euro.
Prezesi polskich klubów nie są zainteresowani wzrostem poziomu sportowego swoich klubów, choć wypowiadają się w tonie zupełnie odmiennym. Sprawiają wrażenie, że to oni właśnie są gwarantem rozwoju i postępu. Są natomiast zainteresowani wzrostem wpływów i to wychodzi im znakomicie.
To dlatego potrzebne im są drogie w utrzymaniu i duże stadiony, dlatego w ostatnim czasie powstają akademie, które tylko pozornie mają funkcjonować po to, żeby szkolić i dostarczać do pierwszej drużyny dobrych piłkarzy. Ich dotychczasowa praca nie daje żadnych przesłanek do tego, że po wybudowaniu ośrodków treningowych nagle wszystko zmieni się diametralnie.
Przykładowo: Cracovia jest obecnie klubem ze średnią wieku 27,5, blisko 75 procent piłkarzy z wyjściowego składu stanowią obcokrajowcy. Jakoś trudno sobie wyobrazić, żeby po wybudowaniu akademii miała się zmienić polityka klubu.
W Pogoni 60 procent obcokrajowców
W Pogoni gra obecnie blisko 60 procent obcokrajowców w wyjściowym składzie. Łącznie w kadrze pierwszego zespołu znajduje się ich dwunastu – najwięcej od czasów Antoniego Ptaka. Skoro średni koszt pozyskania zagranicznego piłkarza wynosi ponad 254 tys. euro, to znaczy, że łącznie Pogoń w obecnym sezonie przeznaczyła na ściągnięcie zagranicznych piłkarzy kwotę ponad 3 mln euro. To jest ponad 13 mln złotych bez kwot przeznaczonych na utrzymanie tych piłkarzy. To są kwoty związane jedynie z ich pozyskaniem – kwoty odstępnego, prowizje menedżerskie i inne koszty.
Aż osiem polskich klubów opiera swoje wyjściowe jedenastki na piłkarzach zagranicznych, to znaczy polscy piłkarze stanowią mniejszość, czasem bardzo wyraźną. W skali Europy Polska zajmuje 10. miejsce pod względem zatrudnienia zagranicznych piłkarzy.
Więcej obcokrajowców mają kraje albo bardzo silne pod względem sportowym i finansowym (Anglia, Włochy, Niemcy), które pozyskują zagranicznych klasowych piłkarzy wzmacniających drużyny i podnoszących poziom poszczególnych lig, albo kraje małe, świetnie szkolące i mocno eksportujące swoich najlepszych graczy (Portugalia, Belgia), albo takie jak Cypr i Turcja, które są przystanią dla piłkarskich emerytów i dobrym miejscem dorobienia.
Polska w gronie państw z największą liczbą obcokrajowców jest jedynym krajem z bloku północno-wschodniej części Europy. Generalnie to nie pasujemy do żadnego towarzystwa, idziemy własną drogą. Drogą klęsk i porażek, gdzie marnotrawione są pieniądze w majestacie prawa. ©℗
Wojciech PARADA