Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Zapisane w Kurierze (7-9.06.1956)

Data publikacji: 23 sierpnia 2021 r. 09:53
Ostatnia aktualizacja: 27 września 2022 r. 16:14
Zapisane w Kurierze (7-9.06.1956)
 

„Kuba” ze Szczecina robi karierę

Czy przypominacie sobie zdjęcie umieszczone w ub. roku w „Kurierze”, przedstawiające „cudowną” szczecińską wronę „Kubę”, którą oswoił dozorca składnicy materiałowej przy ul. Krzywoustego, Władysław Picheta?

Zdjęcie, które zamieszczamy dzisiaj przedstawia tego samego „Kubę”, tym razem jednak przy wykręcaniu numeru telefonu kierownika Zjednoczenia Przedsiębiorstw Imprez Rozrywkowych.

Trzeba bowiem wiedzieć, że nasz „Kuba” robi karierę. I to dużą, bo artystyczną. „Cudowną” szczecińską wronę kupił od p. Pichety jakiś treser cyrkowy dla dalszego rozwijania kubusiowego talentu. Pan Picheta nie zna nazwiska nabywcy „Kuby”, ale jak wynika z opisu jego osoby, nabywcą był chyba p. Truszkowski, jedyny w Polsce treser małych zwierząt.

„Kuba” nauczył się w ciągu ostatnich paru miesięcy kilku nowych „numerów”. M.in. wykonuje kontredansa w duecie z kotem. Być może, że jeszcze w tym roku „Kuba” przyjedzie ze „swym” cyrkiem do Szczecina i zaprezentuje nam swój najnowszy popisowy numer choreograficzny.

„Kurier Szczeciński” z dnia 7 czerwca 1956 r.

Inwazja szczurów w Suliborzu

Znana jest baśń o królu Popielu i myszach, co go zjadły. Ale to, co dzieje się w PGR Sulibórz w powiecie choszczeńskim, nie jest baśnią. Na polach tego gospodarstwa zagnieździło się już wiele tysięcy gryzoni. Każdy waży przeciętnie od 200 do 250 gram.

Że szczurów przybywa – mówi jeden z pracowników Centrali Zwalczania Szkodników Zbożowo-Mącznych – potwierdza fakt, że zjadają one coraz więcej pożywki, jaką dajemy im na przynętę, aby nie spłoszyć „zwierzyny”.

Karmienie szczurów w Suliborzu trwa już 4 dni. Gryzonie są do tego stopnia oswojone, że jedzą z ręki.

Od dnia dzisiejszego kończy się sielanka szczurza w Suliborzu. Otrzymają one ten sam pokarm, tylko z domieszką trucizny.

„Kurier Szczeciński” z dnia 7 czerwca 1956 r.

W Szczecinie brak samoobsługowych barów mięsnych

Za 25 minut mam pociąg. Bilet w kieszeni. Na tramwaj potrzebuję 10 minut. Pozostaje mi kwadrans. Jestem głodny. Gdzie by tu można szybko zjeść coś gotowego, mięsnego? Na takie pytanie otrzymuje się w odpowiedzi… rozłożenie rąk.

Tak. W Szczecinie nie ma samoobsługowych barów mięsnych. Ponieważ zaś w restauracjach obsługa nie należy do szybkich, a tzw. „bary” to po prostu lokale bez gotowych przez cały dzień gorących potraw (przygotowanych zwykle w kuchniach) – o otrzymaniu i spożyciu ciepłego posiłku w ciągu kilku minut nie ma mowy.

A jak jest w innych miastach. Dla przykładu – Łódź. Pierwsze błyskawiczne samoobsługowe bary mięsne zaczęły tam powstawać już w 1949 i do dziś utrzymują swe pełne prawa obywatelskie. Zrozumiałe – są potrzebne mieszkańcom! (…)

Szczecin jest trzykrotnie mniejszy od Łodzi. Prosty rachunek wskazuje, że 1-2 podobne bary w naszym mieście cieszyłyby się równie wielkim powodzeniem.

„Kurier Szczeciński” z dnia 9 czerwca 1956 r.

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA