O nowym gatunku perfum i innych nowościach „Seleny”
Małe, kolorowe, estetycznie wykonane pudełeczka o różnorodnych kształtach nie zajmą dużo miejsca w damskiej torebce. Oryginalne cacka zawierają „stałe perfumy” – nowość produkcji naszego przemysłu kosmetycznego.
Ukazały się już w sprzedaży w niektórych szczecińskich sklepach kosmetycznych.
Praktyczne, trwałe, pomysłowe i niedrogie (cena nie przekracza 20 zł) – znajdą na pewno uznanie wśród mieszkanek naszego miasta, jak wszystkie wyroby spółdzielni kosmetycznej „Selena”. Bo produkcję tych perfum rozpoczęła właśnie szczecińska „Selena”.
Produkcja nowego gatunku perfum jest dużym osiągnięciem tej małej spółdzielni, w której pracują niemal same kobiety. Zespół pracowniczek „Seleny” posiada ambicję, by „ich” wyroby w niczym nie ustępowały okrzykniętym kosmetykom zagranicznym. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 29 kwietnia 1954 r.
Wydajna maszyna papiernicza w zakładach w Skolwinie
W Skolwinie pod Szczecinem zakończony został montaż największej w kraju maszyny do produkcji papieru gazetowego. Próby rozruchu maszyn dały pomyślny wynik. Maszyna osiągnęła produkcję 450 metrów papieru na minutę, czyli wydajność tylko nieznacznie niższą od teoretycznie planowanej.
Obecnie rozpoczęto już tzw. ubieranie maszyny, czyli zakładanie ogromnych suszników, filców i sita. Prace te wyprzedzają nieco harmonogram, gdyż załoga postawiła sobie ambitne zadanie, jeszcze w tym miesiącu dać pierwsze metry papieru.
Jednocześnie z przygotowaniem tej największej i najbardziej nowoczesnej maszyny papierniczej, która da tyle papieru gazetowego, ile wszystkie inne czynne maszyny w kraju, trwają intensywne prace nad stworzeniem dla niej odpowiedniego zaplecza. Ostatnio ukończono montaż następnej partii ścieraków, dobiega końca również montaż nowoczesnej stacji rozwłókniania celulozy.
„Kurier Szczeciński” z dnia 22 maja 1954 r.
Plaża nad jeziorem Dąbskim
Biorąc za zasadę „koniec języka za przewodnika” docieramy na plażę i naszym oczom przedstawia się widok godny pożałowanie.
Piasek jest brudny, nogi kuje wycięta trzcina, na drugim końcu czernieje długie pasmo wypalonej trawy. Na samym środku plaży niedzielni wycieczkowicze mogli podziwiać szczątki zdechłego psa i resztki dość dużej ryby.
Kto pierwszy ten lepszy, a więc ci co przyjechali najwcześniej, pozajmowali możliwie czyste miejsca na plaży i podziwiali piękno jeziora z pływającymi po nim jachtami. Widok bardzo przyjemny, tylko że zapach zdewastowanych szatni nie działa zbyt nastrajająco. Trzeba bowiem wiedzieć, że szatnie te zostały zamienione przez mieszkańców Dąbia w ustępy publiczne.
Po kąpieli kostiumy kąpielowe i spodenki trzeba suszyć w słońcu na sobie, albo przebierać się w pobliskich szuwarach. (…)
Szczecin, mimo że „leży nad wodą” – jest bardzo ubogi w plaże.
„Kurier Szczeciński” z dnia 9 czerwca 1954 r.