Wtorek, 16 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Wykorzystać czy zmarnować

Data publikacji: 29 sierpnia 2019 r. 12:52
Ostatnia aktualizacja: 23 marca 2022 r. 08:42
Wykorzystać czy zmarnować
 

Współcześnie życie społeczne i gospodarcze koncentruje się w metropoliach – centrach wielkich regionów. Czy Szczecin, dawna „matka miast pomorskich”, historyczne centrum nadodrzańskiego Pomorza, stanie się transgraniczną metropolią północnego pogranicza polsko-niemieckiego?

Rozwój Szczecina warunkuje także jego przygraniczne położenie. Jeśli związki miasta z terenami po polskiej stronie granicy są oczywiste, to z ośrodkami niemieckimi już nie. Granica, nawet jeśli w ramach układu z Schengen łatwo ją przekraczać, nie jest tylko kreską na mapie, lecz granicą, która ostro rozdziela języki i kultury, systemy prawne i administracyjne, codzienne zwyczaje, obyczaje, mentalność. To są bariery, których nie da się łatwo pokonać, a które nie znikną.

A jednak, gdy widzi się, jak wielu ludzi w okolicach Szczecina codziennie przekracza granicę, ma się dowód na to, że trzeba i można je pokonywać.

* * *

O Szczecinie, jako metropolii transgranicznej, mówi się co najmniej od upadku żelaznej kurtyny, gdy miasto, jako społeczność, szybko zaczęło otwierać się także na zachód, a regiony z obu stron granicy – na siebie. Napisano na ten temat tak wiele artykułów, że nie można ich było nie zauważyć. Nie ma też potrzeby ustawicznego wracania do tych spraw, zwłaszcza że czas, który przynosi nowe impulsy, zachęca do tego, by iść w przyszłość.

Kto jednak chciałby wrócić i dowiedzieć się czegoś o niedawnej przeszłości, ma do pomocy choćby biblioteki. Mógłby do nich zajrzeć zwłaszcza wtedy, gdy chce się publicznie wypowiadać w jakiejś sprawie.

* * *

W marcu tego roku, o czym obszernie informował dodatek „przez granice”, czyli „Kurier Szczeciński”, i o czym pisała prasa niemiecka, a w Polsce – ”Gazeta Wyborcza”, rządy Brandenburgii i Meklemburgii-Pomorza Przedniego wydały obszerny dokument dotyczący współpracy obu landów. Potwierdzono w nim wolę współpracy z Polską, w tym ze Szczecinem i Transgranicznym Szczecińskim Regionem Metropolitalnym, co nie było zresztą niczym nowym. (Notabene w Brandenburgii współpraca z Polską jest obowiązkiem konstytucyjnym). Rządy obu landów potwierdziły wypowiadaną od dawna tezę, że dynamiczny Szczecin stwarza szanse na ożywienie niemieckiego pogranicza. Chcąc zdynamizować relacje ze Szczecinem, postanowiły powołać w Anklam (Vorpommern) Biuro ds. Kontaktów z Transgranicznym Szczecińskim Regionem Metropolitalnym.

Biuro, które nie jest pierwszą niemiecką inicjatywą mającą promować Szczecin i ideę transgranicznej metropolii, właśnie powstało, a porozumienie w tej sprawie na początku sierpnia w siedzibie Kommunalgemeinschaft Pomerania w Löcknitz podpisali przedstawiciele rządów Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Brandenburgii – Patrick Dahlemann, reprezentujący Schwerin parlamentarny sekretarz stanu ds. Pomorza Przedniego, i Thomas Kralinski, reprezentujący Poczdam sekretarz stanu ds. stosunków międzynarodowych. Warto dodać, że obaj sekretarze są świetnie znani w Szczecinie, w urzędach wojewódzkim i marszałkowskim. Patrick Dahlemann często powtarza, że jest fanem Szczecina. W Löcknitz mówił m.in. o tym, że wycieczki do Szczecina, a zwłaszcza do Centrum Dialogu „Przełomy”, które opowiada jego powojenną historię, powinny się znaleźć w programach zajęć obowiązkowych w szkołach na Pomorzu Przednim.

* * *

Biuro w Anklam zatrudnia dwie osoby. Jedną z nich jest Kamila Steinka, szczecinianka z urodzenia, policzanka, absolwentka zarządzania, prawa i finansów. Biuro powstało, by pomagać wszystkim zainteresowanym współpracą w obszarze wciąż teoretycznej transgranicznej metropolii szczecińskiej, w sferach polityki, nauki, gospodarki, kultury i życia społecznego. Wśród najważniejszych jego zadań jest wspieranie nauczania języka polskiego w placówkach oświatowych niemieckiego pogranicza, co jest efektem unijnego projektu, za który jego lider, miasto Szczecin, otrzymał niedawno prestiżową nagrodę.

Biuro w Anklam jest jedną z placówek, która pomagając w rozwiązywaniu dzisiejszych problemów, ma wspierać Szczecin i Transgraniczny Region Metropolitalny. Thomas Kralinski podkreślał w Löcknitz, że jest to projekt, który może się urzeczywistnić za 20-30 lat. (Dodajmy, że nie musi).

* * *

W Szczecinie idea Transgranicznego Regionu Metropolitalnego wciąż jest przyjmowana z rezerwą, choć związanych jest z nią niemało osób. W niedawnej, o dziwo ogólnopolskiej dyskusji na ten temat, wywołanej sensacyjnymi odgłosami na temat niewielkiego i rzeczowego artykułu w jednej z niemieckich gazet regionalnych, bo nawet nie lekturą tego artykułu, wypowiedziano stare obawy o zdominowanie polskiego Szczecina przez Niemców z pogranicza. Wystarczy jednak porównać liczbę ludności aglomeracji szczecińskiej (750 tysięcy) i regionów niemieckich, z których tylko część chce się wiązać ze Szczecinem (Pomorze Przednie – 460 tysięcy, powiat Uckermark – 125 tysięcy), by uzmysłowić sobie niedorzeczność tych obaw.

W mniejszych ośrodkach polskiego pogranicza podobnych obaw nie ma. Przykładem niech będą tzw. dwunasta: Słubice-Frankfurt, Guben-Gubin, Zgorzelec-Görlitz, funkcjonujące od lat. Ostatnio Słubice ogłosiły, że będą wspólnie z Frankfurtem starać się o miano Europejskiej Stolicy Kultury, podobnie jak niemieckie Zittau z sąsiednimi miastami polskimi, czeskimi i niemieckimi.

* * *

Nic nie zmieni faktu, że współcześnie życie społeczne i gospodarcze koncentruje się w metropoliach. Czy Szczecin stanie się transgraniczną metropolią północnego pogranicza polsko-niemieckiego? Taka szansa jest, a jej realizacji nie przyśpieszą lęki. Umowa dwóch landów i biuro w Anklam to nic innego jak oferta współpracy w tworzeniu metropolii, czyli wspierania Szczecina. Zasadnicze decyzje i tak są i będą podejmowane przede wszystkim w Warszawie.

Powtórzymy: rozwój Szczecina warunkuje także jego przygraniczne położenie, a egzystencję małych ośrodków przygranicznych – także związki ze Szczecinem. Szanse, które to położenie daje, można albo wykorzystać, albo zmarnować. Jest na ten temat niemało artykułów i opracowań. Można je znaleźć w bibliotekach. Trzeba tylko chcieć do nich pójść.

Tekst i fot. Bogdan TWARDOCHLEB

Na zdjęciu: Od lewej Patrick Dahlemann Thomas Kralinski

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Niemcy?
2019-10-01 08:54:56
Oni chcą wyciągać profity z naszej (tańszej) pracy!
Pomorze to słowianska ziemia
2019-09-26 00:01:14
Panie Twardochleb, miło by było, gdyby Pan był łaskaw pisać o faktach, a nie utrwalać niemiecką propagandę. Towarzysz Dahlemann i wspólnicy chcą tylko odzyskać co według ich mniemania do nich należy od wieków. Pan Dahlemann prywatnie często podkreśla, że jego babcia pochodzi z Łobza. Tu chodzi poprostu o stracony majątek przedwojenny i dumę niemieckiej rodziny, która chce odzyskać "swoje mienie". NIE chodzi tu o żadne metropolie, zjednoczoną Europę, czy inne piękne socjalistyczne bajki. Tu chodzi o ziemię, do kogo należy i kto nią zarządza. Akurat Pan Dahlemann i koledzy wybrali długą wytrwałą strategię, aby całkiem legalnie za pomocą wyborców, unii europejskiej i rządów obu państw zawładnąć na całym Pomorzu. Koalicja PO i PSL idzie im ślepo na rękę, witając "inwestorów" z sąsiedztwa. Pomorze jest pierwotnie słowiańską ziemią. Dlatego to my Polacy wykupujemy ziemię w Pzedpomeranii, tworząc tam nowe słowiańskie osady. Niemcy mogą się chętnie do nas dostosować, ucząc się języka polskiego i polskich tradycji. W Pzedpomeranii zanika niemiecka ludność przez demografię. Z tym zanika kultura i tradycja niemiecka. Powstającą lukę wypełniają głównie młodzi polscy pionierzy i osadnicy z Szczecina i okolic. Taka jest rzeczywistość, choć nikt o niej mówić nie lubi. To Niemcy muszą się do nas Polaków dostosować pod każdym względem a nie my do nich!
Nie w sytuacji negowania
2019-09-09 18:22:51
niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie na narodach uważanych za gorsze rasowo.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA