„Nie traktujemy nikogo w sposób ekstraordynaryjny” – oznajmił minister zdrowia, odpowiadając na pytanie dziennikarza o nieudany zakup chińskich maseczek. Czy tym samym stwierdził, że nikt z biorących udział w tej transakcji nie będzie traktowany wyjątkowo? Trudno powiedzieć, gdyż to modne słowo zamiast wyjaśnić, zaciemniło wypowiedź ministra.
Widać jednak, że słowo ekstraordynaryjny wielu ministrom przypadło do gustu, bo często je stosują w publicznych wypowiedziach. Jeden minister mówi tak: „Tryb procedowania projektu dotyczącego matur jest ekstraordynaryjny, bo sytuacja jest ekstraordynaryjna”. Drugi minister: „Polscy konsulowie zostali zobowiązani, żeby nieść pomoc turystom w sposób ekstraordynaryjny”. Trzeci minister: „Sytuacja jest ekstraordynaryjna; ustawą, którą proponujemy, staramy się kompleksowo, szeroko podejść do wszystkich”. Można powiedzieć, że przymiotnik ekstraordynaryjny stał się ulubionym słowem ministrów i że wolą go użyć zamiast słów: wyjątkowy, nadzwyczajny.
Tak właśnie działa językowa moda: zaczynamy używać jakiegoś słowa, bo wydaje się nam atrakcyjne, bo dobrze brzmi. Mamy poczucie, że nas jakoś nobilituje i że wzbudzimy podziw w odbiorcach (zwłaszcza jeśli nie jest powszechnie znane). Modne słowo staje się jednak szybko językowym natrętem, pojawia się zbyt często, a jego użycie nie wynika z potrzeb komunikacyjnych.
Bo czyż nagle potrzebne stało się słowo, które już w połowie XX wieku było odczuwane jako dawne? Tak właśnie przymiotnik ekstraordynaryjny jest oznaczony w Słowniku języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego, notującym słownictwo od połowy XVIII wieku do połowy XX wieku. W innych słownikach jest kwalifikowane jako słowo przestarzałe, a nawet archaiczne. A teraz ten językowy staruszek stał się modnym ozdobnikiem oficjalnych przekazów rządowych, które przecież – kierowane do szerokiego kręgu odbiorców –powinny być formułowane językiem prostym i przystępnym.
Byłabym jednak niesprawiedliwa, gdybym zamiłowanie do słowa ekstraordynaryjny przypisywała wyłącznie politykom. Jeśli przejrzymy Internet, to znajdziemy wiele wypowiedzi różnych osób, chętnie ozdabiających swoje myśli tym modnym wyrazem: „Czas jest ekstraordynaryjny i pięknie się stało, że środowisko sędziowskie i środowisko adwokackie ze sobą współdziałają w celu obrony konstytucji i praworządności”.
To dobrze, że chcemy ocalić od zapomnienia słowa rzadkie, dawne, archaiczne. Jednak warto pamiętać, że są to wyrazy ograniczone stylistycznie, potrzebują specjalnego traktowania, wymagają od mówiących językowego wyczucia. Czas, w którym żyjemy, jest nadzwyczajny, sytuacja wyjątkowa i niezwykła, a nasze położenie – niecodzienne.
I proszę, tyle trafniejszych słów zastąpiło tego irytującego natręta.
Ewa Kołodziejek