Dyskusje ze studentami o polszczyźnie są zawsze budujące, choć niektóre opinie młodych ludzi mnie zaskakują. Okazuje się bowiem, że słowa, które dla starszego pokolenia wyedukowanego w czasach przedtelewizyjnych i przedinternetowych stanową językowy kanon, są młodemu pokoleniu obce. Więcej! Młodzi nie tylko nie znają tych słów, lecz także z góry odrzucają je jako zbędne albo śmieszne.
Na zajęciach nie mówiliśmy o słowach dawnych i trochę przebrzmiałych, jak choćby kunktatorstwo ‘rozmyślne zwlekanie, odkładanie, przeciąganie czego, ociąganie się, powolność w działaniu’ czy konsyderacja ‘poważanie wśród ludzi; szacunek, respekt’, a więc o wyrazach dawnych, książkowych, rzadkich. Dyskutowaliśmy o słowach modnych i współcześnie używanych, a nawet nadużywanych; o tych nieznośnych festiwalach golonki, premierach słowników, kultowych butach i galeriach wypieków.
Omawialiśmy też słowa o przekręcanym znaczeniu: słowo oportunista kojarzone z ‘buntownikiem’ zamiast z ‘konformistą’, słowo spolegliwy rozumiane jako ‘uległy’ a nie jako ‘godny zaufania’ i partykułę przeczącą bynajmniej, wstawianą bezzasadnie w zdania twierdzące. Aż tu nagle odzywa się pan Jan i mówi, że on słowa bynajmniej nie zna wcale. Trochę zaskoczona podaję mu przykład właściwego użycia: Nie jest mi bynajmniej obojętnie, jak mówią Polacy. Na to student: „A po co tu to dziwne słowo, tylko zaśmieca całe zdanie”.
Hm, zwykliśmy mówić, że język „zaśmiecają” słowa obce i słowa wulgarne, ale żeby tak ocenić słowo rodzime, polskie, staropolskie i współczesne zarazem? Partykuła przecząca bynajmniej przez wieki nie straciła swojej wartości znaczeniowej i mocy perswazyjnej. Słownik warszawski, notujący leksykę zebraną do początków XX wieku, tak ją ilustruje: Człowiek łagodnego charakteru, bynajmniej nie podejrzliwy. W słowniku Doroszewskiego jest inny cytat: Na obczyźnie bynajmniej nie zaprzestał swojej działalności. Przeciwnie, tam dopiero (…) dojrzał politycznie, a w „Uniwersalnym słowniku języka polskiego” (2003): Cieszył się z jej wypadku? Nie, bynajmniej, nie jest taki podły.
Podane przykłady pokazują moc partykuły przeczącej bynajmniej, za pomocą której mówiący wyraża wolę odrzucenia komunikowanego sądu – jak czytamy w słownikowej definicji. Bynajmniej jest znacznie silniejsze niż słowo nie. Oczywiście, można w tych kontekstach użyć wyrażeń synonimicznych: wcale, nie, zupełnie nie, absolutnie nie. Jednak można też użyć bardziej wyszukanego słowa bynajmniej, świadczącego o różnorodności naszego osobistego słownika.
Tak więc, panie Janie, ta książkowa partykuła bynajmniej nie zaśmieca tworzonych przez pana zdań. Ona je wzbogaca! Byleby pan nie mówił, że „przeczytał pan bynajmniej mój felieton”, tak jak – niestety - mówi sporo mniej sprawnych językowo rodaków, zatruwając tym niewłaściwym użyciem urodę naszego języka.
Ewa Kołodziejek