Świnki wietnamskie przybłąkały się dwa lata temu, zimą, na jedną z posesji przy ul. Goleniowskiej w Policach. Na początku były trzy. Dziś jest ich 14, bo już następnego dnia od przygarnięcia jedna z nich się oprosiła. Zgodnie z decyzją Powiatowego Lekarza Weterynarii, mają zostać uśmiercone. I to w trybie natychmiastowym. Termin wyznaczono na piątkowy (13 grudnia) poranek. Na miejsce przybyli inspektorzy weterynarii, przedstawiciele gminy Police, policja, straż miejska. Były też osoby, które świnkami opiekują się od czasu, kiedy te się przybłąkały na ich posesję. Nie zamierzały pozwolić na wykonanie tej decyzji. Choć zwierzęta, które na niej przebywają, i na które wydany został wyrok, należą już do... Gminy.
Sytuację tych zwierząt tak bardzo komplikuje afrykański pomór świń (ASF). Choć nic obecnie nie wskazuje, żeby one same były chore.
- Utrzymywanie tych świń, jeśli tutaj wystąpi ognisko afrykańskiego pomoru, stwarza ryzyko dla gospodarki narodowej: dla innych hodowców, którzy trzymają świnie, dla zakładów branży mięsnej - tłumaczyła przybyła na miejsce Małgorzata Matysek, starszy inspektor weterynaryjny w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Szczecinie. - Są bardzo wysokie koszty zwalczania tej choroby, zakłady tracą rynki zbytu, kraj jest narażony na potężne straty. A tutaj jest obszar, w którym występuje ASF u dzików, w ubiegłym roku na przełomie września i października były dwa ogniska u świń w powiecie polickim, w gminie Police, w miejscowości Przęsocin. I tam rolnicy widzieli, jak zwierzęta cierpią, kiedy ta choroba się pojawi. To jest dla zwierząt bardzo wielkie cierpienie, hodowcy dobrowolnie uśpili świnie, które pozostały w tej miejscowości, żeby nie narażać tych zwierząt na zachorowanie, na te cierpienia, pomimo że mieli porządne gospodarstwa, w dobrze przygotowanym chlewie. A tutaj takich warunków nie ma. Tu jest plaga gryzoni, one mogą wnieść chorobę.
- Przygarnęliśmy te świnki dwa lata temu, w listopadzie, bo było bardzo zimno - opowiada Alicja Nowak-Janiszewska, właścicielka hali, w której obecnie przebywają te zwierzęta. - To świnki wietnamskie, zwisłobrzuchy, więc nie przyszło nam na myśl, że one są prośne. Rano były już młode. Zatrzymaliśmy je. Nie mogliśmy zarejestrować stada, bo nie potrafiliśmy wskazać, skąd je wzięliśmy. My nie wzięliśmy, one się po prostu przybłąkały. Taka kołomyja trwała prawie dwa lata. Powiedziano nam, że jeśli się zrzeknę tych świnek na rzecz Gminy, to tylko ona jest w stanie je zarejestrować jako zwierzęta bezdomne i wtedy możemy dalej działać. A jak tego nie zrobię, to grozi mi bardzo wysoka kara. Zrobiłam to więc. A wczoraj dostałam informację, że mamy się stawić dzisiaj o godz. 10, bo będzie zamordowanie tych świnek. Nie pozwolę na to.
- Otrzymaliśmy decyzję od Powiatowego Inspektora Weterynaryjnego, że mamy takie czynności wykonać - mówi Grzegorz Ufniarz, zastępca burmistrza Polic. - Naszym obowiązkiem jest to zorganizować. W toku rozmów z Inspekcją Weterynaryjną zadeklarowaliśmy, że jesteśmy gotowi dokonać wszystkich czynności związanych z tym, żeby te zwierzęta trafiły gdzieś w bezpieczne miejsce, ale skończyło się taką decyzją. Decyzja ma klauzulę natychmiastowego wykonania.
W piątek jej nie wykonano. Ani inspektorzy weterynaryjni, którzy mieli ocenić stan zwierząt, ani przedstawiciele Gminy Police, którzy mieli wykonać decyzję, nie zostali wpuszczeni na teren posesji, na której przebywają zwierzęta.
- Będziemy musieli skierować wniosek do prokuratury o ukaranie za utrudnianie działań inspekcji - mówiła Małgorzata Matysek.
A w obronie świnek stanęły już także organizacje działające na rzecz zwierząt, w tym prowadzące azyle m.in. dla świń. Niektóre nawet zadeklarowały gotowość ich przejęcia. To jednak, jak tłumaczy inspektor weterynaryjny, nie jest takie proste.
Sprawa będzie więc miała ciąg dalszy. Więcej na ten temat będzie zaś można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego".
Agnieszka Spirydowicz