Matura w wieku siedemnastu lat. I to w takim gimnazjum! Z poziomem nieosiągalnym dla zdecydowanej większości absolwentów dzisiejszych uniwersytetów. Zwłaszcza tych prowincjonalnych. Studia podjął na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego. Było to w 1933 r. Jego wychowawca z NOGA K. Sosnowski studiował prawo jeszcze przez trzy lata. Stali się więc kolegami.
Do sal wykładowych miał dosłownie trzy kroki. Mieszkał już wtedy na ul. Przecznica. Duże bramy z nieodłącznym dozorcą, zamykane o 21, przestronne klatki schodowe. I mieszkania. Sztukateria na sufitach odległych od parteru co najmniej 3,5 metra. Kilkudziesięciometrowy salon. Każdy z domowników we własnym pokoju. I gabinet ojca Franciszka. Pukali, jak chcieli wejść? Matka Michalina zawiadywała gospodarstwem domowym, służbówką, spiżarnią i oczywiście kuchnią. Nie gotowała sama. Sama też nie podawała do stołu.
Senior już należał do elity przedsiębiorstw poznańskich. Po odejściu z firmy Hartwig i Kantorowicz został dyrektorem Związku Fabrykantów w Poznaniu.
Czesne w gimnazjach i opłaty za studia dzieci nie stanowiły problemu. Zamiana Odolanowa na Poznań była niezwykle korzystna dla pozycji rodziny.
U sąsiadów z Przecznicy, czyli u rodziny Zarembów, było nieco inaczej. Rosyjskie metropolie Petersburg i Moskwę zamienili na prowincjonalny mimo wszystko Poznań. Tamtejszych pieniędzy nie ocalili, ale natychmiast zadomowili się w wielkopolskiej elicie. Głowa rodziny Piotr Zaremba wziął dymisję z wojska na znak protestu przeciwko zamachowi majowemu. Nie kryjąc swojej dezaprobaty dla sanacji był bez szans na dobrze płatną państwową posadę. A przecież pieniądze były potrzebne na kształcenie synów. Starszy Piotr pojechał na studia do Lwowa. Po maturze złożonej, nie gdzie indziej jak w „Marcinku”.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 18 sierpnia 2017 r.
Wojciech LIZAK
Na zdjęciu: Zamiana Odolanowa na Poznań była niezwykle korzystna dla pozycji rodziny.
Fot. Wojciech WYBRANOWSKI