Siatkarki Chemika Police w piątek poznały przeciwników w tegorocznej edycji Ligi Mistrzyń, a we wtorek klub oficjalnie ogłosił, że spotkania europejskich pucharów rozgrywać będzie w Koszalinie.
Zamieszanie wokół hali trwało od kilku miesięcy. Wszystko za sprawą konfliktu na linii operator hali – klub oraz braku porozumienia miasta z Grupą Azoty na przedłużenie umowy o nazwę hali.
Chemik w przededniu inauguracji nowego sezonu oficjalnie ogłosił, że w Lidze Siatkówki Kobiet przenosi się z Areny Szczecin do hali w Policach. Mistrzynie Polski powróciły do hali przy ul. Siedleckiej po trzyletniej przerwie, ale już wówczas wiadomo było, że obiekt Zespołu Szkół im. Łukasiewicza nie spełnia wymogów Ligi Mistrzyń.
Koszalin zamiast Szczecina
– Koszalin był jednym z naszych pierwszych pomysłów. Przedstawiciele Koszalina od początku rozmów byli niezwykle zainteresowani, aby mistrz Polski rozgrywał mecze Ligi Mistrzyń w ich hali. Powiedzieli nam, że to elitarne rozgrywki sportowe i złożyli ofertę. W porównaniu do innych, jakie otrzymaliśmy, oferta koszalińska była najkorzystniejsza i bardzo atrakcyjna finansowo. Dlatego zdecydowaliśmy się na podpisanie umowy – mówi Paweł Frankowski, prezes Chemika Police.
Chemik w Koszalinie na pewno rozegra trzy spotkania grupowe Ligi Mistrzyń – pierwsze zaplanowano na 10 stycznia z Dinamem Kazań, kolejne dwa tygodnie później z bułgarską Maritzą Plovdiv oraz na 27 lutego na zakończenie fazy grupowej z serbską Vizurą Ruma.
Jeśli policzanki zajmą miejsce premiowane wyjściem z grupy (pierwsze lub drugie z najlepszym bilansem ze wszystkich grup), hala w Koszalinie będzie jeszcze areną meczu o play-off o awans do Final Four.
– To fantastyczna okazja sportowa i marketingowa. Mistrzynie Polski zagrają w naszym mieście. Kibice będą mieli okazję zobaczyć siatkarki ze światowego topu. Długo się nie zastanawialiśmy, złożyliśmy ofertę Chemikowi i cieszymy się, że doszliśmy do porozumienia – zaznaczył dyrektor Hali Widowiskowo-Sportowej w Koszalinie Łukasz Bednarek.
Sprzedaż biletów na spotkania w Lidze Mistrzyń rozpocznie się na początku grudnia. Wstęp na wszystkie mecze pucharowe mają zapewniony posiadacze karnetów na mecze Chemika w Lidze Siatkówki Kobiet.
Dinamo po raz drugi
Grupy Ligi Mistrzyń rozlosowano podczas siatkarskiej gali w Moskwie, a mistrzynie Polski mogą mówić o szczęśliwym losowaniu. Po raz pierwszy od trzech edycji nie spotkają się w grupie z drużynami z najsilniejszych w Europie lig tureckiej i włoskiej, a żaden z tegorocznych przeciwników nie odegrał w poprzedniej edycji Ligi Mistrzyń znaczącej roli.
– Na losowanie nie możemy narzekać. Porównując tegoroczne losowanie do tych z ostatnich lat, szczerze musimy przyznać, że wszystko jest w naszych rękach. Trafiliśmy na pewno na mocne Dinamo, no i pozostaje kwestia Vizury i Maritzy. Nie będziemy udawać, że wiemy o tych drużynach wszystko. Wiemy tyle, że to bardzo młode ekipy, składające się głównie z siatkarek z kraju, z którego pochodzi zespół. Teraz musimy zdobyć jak najwięcej materiałów do analizy, aby poznać przeciwników, wiedzieć, czego się spodziewać i być perfekcyjnie do turnieju przygotowanym – zaznacza Jakub Głuszak, trener.
Najgroźniejszym rywalem wydaje się wicemistrz Rosji i triumfator ubiegłorocznej edycji europejskiego CEV Cup Dinamo Kazań. Z zespołem tym Chemik rywalizował już w inauguracyjnym występie w Lidze Mistrzyń. Wówczas policzanki wygrały jedno z dwóch spotkań z broniącymi tytułu mistrzowskiego Rosjankami.
Przed dwoma laty Dinamo było po raz kolejny w Final Four Ligi Mistrzyń, ale zajęło ostatnie czwarte miejsce. Rywalkami drużyny Jakuba Głuszaka będą ponadto dwie mniej znane na europejskich parkietach drużyny – serbska Vizura Ruma i bułgarski Maritza Plovdiv.
Pierwszy mecz Ligi Mistrzyń policzanki rozegrają w połowie grudnia na wyjeździe z Vizurą. W barwach Vizury grały zarówno Bianka Busa, jak i Sladjana Mirković – Serbki obecnie występujące w Chemiku.
Wciąż nie wiadomo, w jakim składzie Chemik przystąpi do rozgrywek Ligi Mistrzyń. Na krajowych parkietach Chemik od sześciu kolejek radzi sobie bez wicemistrzyni Europy Maret Balkestein-Grothues.
Powodem są niedomówienia kontraktowe, a sprawa ciągnie się już tak długo, że powrót Holenderki na parkiet w barwach Chemika wydaje się coraz mniej prawdopodobny. ©℗
(woj)
Fot. R. Pakieser