Piątek, 04 października 2024 r. 
REKLAMA

Pogodowe katastrofy znad oceanu

Data publikacji: 19 listopada 2015 r. 12:30
Ostatnia aktualizacja: 19 listopada 2015 r. 12:30
Pogodowe katastrofy znad oceanu
Podczas El Nino zimne wody u wybrzeży Ameryki Południowej są zastępowane przez znacznie cieplejszą wodę z rejonów tropikalnych.  

W regionach tropikalnych susze i pożary lasów, a w pustynnych okolicach powodzie i osunięcia ziemi wywołane wielkimi ulewami. W Polsce możemy spodziewać się ciepłej zimy z dużą ilością opadów. To efekty tworzącego się co kilka lat na Pacyfiku prądu El Nino, który w tym roku osiąga rekordowe rozmiary i zakłóca pogodę na całym świecie.

Morza i oceany, które zajmują dwie trzecie powierzchni Ziemi, mają ogromny wpływ na pogodę na całym globie. Duże znaczenia mają tu zwłaszcza zimne i ciepłe prądy morskie, które nie tylko zmieniają temperaturę, ale wpływają także na wielkość opadów w różnych rejonach świata. Przykładów można tu podawać wiele, ale wystarczy porównać subarktyczny klimat północnoamerykańskiego półwyspu Labrador i umiarkowany klimat Środkowej Europy. Oba regiony znajdują się na tej samej szerokości geograficznej. Ten pierwszy jest jednak schładzany przez zimny prąd Labradorski, gdy tymczasem na Starym Kontynencie temperaturę podnosi ciepły prąd Północnoatlantycki.

Wielki meteorolog

Szczególne znaczenie dla pogody ma prąd El Nino, pojawiający się co kilka lat na Pacyfiku. Ten ocean zajmuje prawie jedną trzecią powierzchni planety i jest prawdziwą kuźnią zjawisk pogodowych występujących na całym świecie.

El Nino po hiszpańsku znaczy „dziecko”, gdyż zjawisko to zwykle osiąga szczyt swojej aktywności w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. W tym roku zaczęło się bardzo wcześnie, bo już w marcu. Zdaniem ekspertów prąd będzie najsilniejszy w zimie, a jego oddziaływanie przestanie być zauważalne dopiero w lecie przyszłego roku. Co gorsza według oceny Australijskiego Biura Prognoz ma być on jednym z najcieplejszych i najsilniejszych z dotychczas zarejestrowanych, obok tych z lat 1982/83 i 1997/98. Ten ostatni okres to pasmo klęsk klimatycznych, sezonów susz i powodzi w różnych częściach globu. Co więcej średnia temperatura na Ziemi w 1998 r. należała do jednych z najwyższych z notowanych.

Igraszka wiatrów

W normalnych warunkach pasaty (czyli stałe, ciepłe wiatry występujące w strefie międzyzwrotnikowej) wieją ze wschodu Pacyfiku. W efekcie ciepłe wody powierzchniowe w strefie równikowej są przez nie przemieszczane na zachód, a w ich miejsce napływa chłodna woda głębinowa. Jest to zjawisko tzw. upwellingu, który znacznie rzadziej, ale występuje także na Bałtyku. Nad polskim morzem ze zjawiskiem tym mogliśmy zapoznać się w sierpniu tego roku. Na niebie grzało słońce, temperatury powietrza dochodziły do 30 st. Celsjusza, a na środkowym wybrzeżu woda w Bałtyku miała tylko 9–10 st. C. Powodem tego niecodziennego u nas zjawiska były utrzymujące się przez dłuższy czas wschodnie wiatry, które wypychały w głąb morza nagrzane powierzchniowe wody. W ich miejsce napływała znacznie chłodniejsza woda z większych głębokości. W efekcie na krótką kąpiel w morzu decydowały się tylko najbardziej zdeterminowane osoby, a na brzegu można było zakosztować w upalne dni przyjemnej ochłody.

Na Oceanie Spokojnym upwelling zapewnia normalną cyrkulację prądów morskich. Kiedy jednak słabną wiejące ze wschodu pasaty, zjawisko zanika i prądy zaczynają przemieszczać się w drugą stronę niosąc z zachodu masy ciepłej wody. Osłabia się wtedy także płynący z południa wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej zimny prąd Peruwiański. W efekcie we wschodniej strefie równikowej Pacyfiku temperatura wody podnosi się, a na zachodzie jest niższa od przeciętnej. Zaburzenie obiegu prądów morskich zakłóca przemieszczanie się mas wody w całym wszechoceanie.

Czasem susza, czasem deszcz

El Nino ma olbrzymi wpływ na pogodę w rejonach położonych w jego sąsiedztwie i na znacznie bardziej oddalonych obszarach. Na zwykle suchych wybrzeżach Ameryki Południowej zaczynają padać ulewne deszcze, które wywołują powodzie w rejonie Andów. Dodatkowo u brzegów tego kontynentu bogata w składniki odżywcze zimna woda z głębin jest zastępowana przez znacznie bardziej jałową wodę z rejonów tropikalnych, na czym cierpi lokalne rybołówstwo. Zazwyczaj wilgotne zachodnie rejony Pacyfiku są dotykane przez suszę. To właśnie tegorocznemu nasileniu El Nino przypisuje się falę pożarów wysuszonych lasów w Indonezji. Susza dotyka też północną Australię, Indie i Afrykę Południowo-Wschodnią. Wyschnięte rzeki w RPA spowodowały już pomór wśród stad bydła. Równocześnie mocno wzrasta poziom opadów w południowo-zachodnich rejonach Stanów Zjednoczonych i środkowej Afryce, zwłaszcza w okolicach Jeziora Wiktorii, które nawiedzają powodzie. Więcej opadów jest także na zwykle bardzo suchym Półwyspie Arabskim. W pustynnym Jemenie z tego powodu doszło do powodzi i osunięć ziemi.

Anomalie pogodowe w rejonie Pacyfiku wpływają też pośrednio na zmiany pogodowe w odległej Europie i Polsce. Jedną z nich jest zauważalny wzrost sumy opadów na Starym Kontynencie. Jeśli zjawisko to wystąpi także w tym roku, zima w Polsce może okazać się wyjątkowo śnieżna. Trzeba tu jednak pamiętać, że El Nino podnosi też zwykle średnią temperaturę na Ziemi, więc możemy mieć łagodną zimę z dużą ilością deszczu. Meteorolodzy przyznają jednak, że wpływ tego prądu na pogodę w Europie jest trudny do przewidzenia, gdyż zakłóca on normalny ruch powietrznych prądów strumieniowych. Jego efektem mogą być więc także np. częste huragany czy wyjątkowa zmienność pogody, której ostatnio doświadczamy coraz częściej.

Tekst i fot. Marcin Kubera

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA