Piątek, 12 września 2025 r. 
REKLAMA

Ogród dobrych wibracji

Data publikacji: 09 września 2025 r. 14:54
Ostatnia aktualizacja: 09 września 2025 r. 15:00
Ogród dobrych wibracji
Pani Elżbieta ma talent do kwiatów, a dar do ratowania roślin - szczególnie zaniedbanych i usychających w hipermarketach. Jednak nie sposób zgadnąć, które z nich teraz - na równi z mnóstwem innych - zdobią jej ogród. Fot. Arleta NALEWAJKO  

Zauroczyły ją piwonie drzewiaste. Intryguje – różnorodność ozdobnych z liści koleusów. Każdą wolną chwilę spędza w ogrodzie, bo lubi pracę w ziemi, a ta ją relaksuje. I choć wszystkim życzy, żeby mieli choćby kawałek natury dla siebie – to też uzmysławia: „ogród nie jest samoobsługowy”.

Piętrowy dom przy ul. Wita Stwosza, a przy nim pasy ziemi podzielone między jego mieszkańców. Jeden wita barwnymi plamami swobodnie rozrastających się floksów, słoneczników szorstkich, hortensji oraz liliowców.

– Nasz ogród nie jest pod linijkę – zastrzega Elżbieta Sypniewska, która wraz z mężem Mirosławem odpowiada za dobre wibracje tego miejsca.

Gdy ponad trzy dekady temu przejęli ten grunt po poprzednikach, był podzielony na grządki pod uprawę przydomowych warzyw. Ale ziemia gliniasta, więc nawet natka nie rozwijała się w korzeń. Zdecydowali więc, że z typowej działki owocowo-warzywnej zrobią rekreacyjną. Zachowali jednak wszystkie drzewa. Do dziś przetrwały – poza czereśnią, której owoce pochłaniały szpaki, nieznośnie oblepiały mszyce, a w końcu dopadła zaraza. Na jej miejscu teraz stoi letnia altana, w której można posiedzieć, podumać, porozmawiać, przypilnować wnuków szalejących na wodnym torze zabaw, czy choćby tylko skryć się przed upałem.

Z altany jest też widok na cały ogród, więc można z niej podpatrywać rośliny w przemianie.

– Pierwsze pojawiają się krokusy, potem narcyzy i tulipany. Po nich rozkwitają azalie. Jako pierwsze żółte i pachnące, a następnie białe, różowe i niemal brązowe. Nieco później kwiatami się obsypują rododendrony: białoróżowy i czerwony. A po liliowcach, wszystko bucha. Wtedy na ogród wystawiam koleusy. Mamy ich mnóstwo, bardzo różnorodnych odmian. Zimą zastawiam ich sadzonkami wszystkie parapety. Już nimi „zaszczepiłam” jedną koleżankę, ale chciałabym nimi obdarować wszystkich chętnych. Tylko nie wiem, jak to zrobić. Rozsadzam więc te kruche, delikatne i wrażliwe, niezwykle efektowne rośliny… Gdzie tylko mogę. Bez preferencji, wszystko zależy od weny – opowiada p. Elżbieta.

Tak też skomponowała ogród – kreatywnie. W oryginalny, kolorowy piękny dywan roślin ozdobnych z liści i barwnych kwiatów. Głównie wieloletnich, choć przetyka je sezonowymi dodatkami: bratkami, petuniami, surfiniami. Wśród tych pierwszych są np. blisko 15-letnie fuksje. Ale też jej ulubione piwonie drzewiaste.

– Są piękne, pachnące. Zauroczyły mnie. Mam ich kilka odmian: od białych i łososiowych po żółte strzępiaste. Kilka sprowadziłam z Wrocławia. Jedną z najpiękniejszych jest Coral Charm, ale też piękną – Red Glory. Niestety, nie ma dla nich zbyt wiele miejsca w ogrodzie – dodaje p. Elżbieta.

Ogród wprawdzie daleki jest od formalnego, ale starannie wypielęgnowany.

– Tylko właściciel wie, ile pracy i czasu wymaga pielęgnacja roślin oraz utrzymanie ogrodu. Wszyscy inni nie widzą tego, co ja określam „pomiędzy”, czyli od momentu zaproszenia do ich wizyty. Zachwycają się efektem finalnym, nie dostrzegając wysiłku włożonego w przygotowanie ogrodu. A zapewniam: żaden nie jest bezobsługowy – mówi p. Elżbieta. – Wiele osób właśnie ta praca do posiadania ogrodu zniechęca. Słyszę często: „a bo liście opadają”. Wolą bywać. Ja pracę w ziemi lubię: ona na swój sposób mnie oczyszcza, relaksuje, odpręża. Poza tym sprawia radość, daje satysfakcję. Każdemu życzę, żeby miał taki kawałek natury dla siebie.

Pani Elżbieta miała taki już w dzieciństwie – za sprawą mamy, cały w kwiatach.

– Pamiętam, że mama była wspaniałą ogrodniczką. Czytała fachową literaturę, sięgała po czasopisma, m.in. „Kwiaty” i „Działkowiec”. Sprowadzała nasiona i sadzonki ozdobnych roślin, wymieniała się nimi. Zapamiętałam w jej ogrodzie mnóstwo lilii i liliowców, clematisy, ale zastanawiające, że nie rosła w nim żadna róża. Siostra to nadrobiła: we własnym ma ponad setkę odmian róż. U mnie jest ich może parę. Jak mówiłam, moim „konikiem” są piwonie drzewiaste, a słabość mam do koleusów – wspomina.

Pani Elżbieta ma talent do kwiatów, a dar do ratowania roślin – szczególnie zaniedbanych i usychających w hipermarketach. Jednak nie sposób zgadnąć, które z nich teraz – na równi z mnóstwem innych – zdobią jej ogród. ©℗

Arleta NALEWAJKO

* * *

Honorowym patronem konkursu jest Prezydent Szczecina, a partnerami: Miasto Szczecin, Szczecińska Agencja Artystyczna, Rajski Ogród, Fabryka Zieleni, Polferries Polska Żegluga Bałtycka SA oraz Polski Związek Działkowców Okręg w Szczecinie.

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA