W Szczecinie są tylko dwa balkony z oryginalnie skręconymi kolumnami. Oba przetrwały wojenną zawieruchę w wiekowej kamienicy przy ul. Montwiłła. Ale tylko na jednym z nich barwne kwiaty przyciągają uwagę od dekad i pokoleń. I tylko ten służy domownikom za letni pokój, w którego pnącz zaciszu czyta się, słucha muzyki, wspomina i snuje plany przy kawie.
Remont elewacji historycznego budynku nieco poskromił florystyczną pasję Elżbiety Paczkowskiej. Nie chcąc ingerować w klinkierową wykładzinę, musiała zrezygnować z kwiatowych ampli podwieszonych pod balkonem. Jednak donice z pnączami wciąż tworzą ażurowe zacisze „zielonych ścian” ich rodzinnego letniego salonu, przyległego do mieszkania na parterze.
– Kiedyś nie znosiłam pelargonii. Teraz uważam je za jedne z najwdzięczniejszych sezonowych kwiatów. Mają różny pokrój, wiele odmian i są łatwe w uprawie, więc świetnie się nadają do dekorowania dosłownie każdej przestrzeni. Ozdabiam nimi frontową, reprezentacyjną część naszego balkonu. Dobierając tak, aby pasowały kolorystycznie i do siebie, i do elewacji kamienicy – opowiada p. Elżbieta.
W tym roku w roli reprezentacyjnej występują pelargonie kaskadowe: białe i różowe w części centralnej, a czerwone – po bokach. Z daleka przyciągają uwagę bujnością – morzem drobnych płatków. Jednak to, co na balkonie najlepsze, jest w ukryciu. Mowa o roślinach, w których tonie jego prywatne wnętrze.
– Proszę nie pytać, jakie mamy tu odmiany i gatunki roślin. Ja służę im tylko za transport: żona wybiera, kupuje i komponuje z kwiatów cały wystrój. Podziwiam już gotowe dzieło i korzystam z niego, przyznaję, z ogromną przyjemnością – mówi Mariusz Paczkowski. – Mamy z żoną podobne upodobania. Czytamy książki, słuchamy muzyki. Choć ja bardziej skłaniam się ku czarnej, kocham jazz, to żona nauczyła mnie słuchać klasyki: w szczególności jej ukochanych kontrtenorów: Philippe Jaroussky’ego oraz Jakuba Józefa Orlińskiego. Oboje też uwielbiamy wodę. Tyle że gdy żona w 50 minut przepływa kolejne baseny, to ja ten czas spędzam stacjonarnie, w jacuzzi. Naszą wspólną pasją jest również teatr. Korzystamy więc chętnie i namiętnie z bliskości Teatru Polskiego.
Mieszkanie w historycznym budynku uszkodzonym podczas nalotów dywanowych i częściowo spalonym, ale odbudowany zgodnie z pierwotnym wyglądem należało do rodziców pana Mariusza. On się w nim wychował. Tradycję upiększania balkonu kwiatami, niejako w schedzie po jego mamie, przejęła więc pani Elżbieta.
– Moimi ulubionymi kwiatami są hortensje. Mieliśmy ich kilka, ale wyjechaliśmy, powierzając opiekę nad balkonową zielenią sąsiadce. Bardzo się tym zadaniem przejęła i zaledwie jedna z hortensji jej obfite podlewanie przetrwała, pozostałych uratować się nie dało – przyznaje pani Elżbieta. – Lubię też aksamitki wąskolistne. Hoduję je, jak wiele pozostałych balkonowych kwiatów i pnącz, z nasion, samodzielnie robiąc wiosenne rozsady, co sprawia mi sporą przyjemność. Podobnie jak łączenie roślin kolorami: biel z różem i czerwienią, a do tego żółcie i pomarańcze. Lubię też błękity, stąd lobelie i hortensje właśnie w tej barwie. Staram się łączyć energetyczne kolory z chłodnymi, aby balkon tętnił ich różnorodnością.
Tak co roku tworzy tło letniego salon dla ich dwojga – plus rodziny i przyjaciół.
– Mamy fotele, podnóżki dla wygody i stolik. W otoczeniu zieleni to wystarczy do relaksu i miłego wspólnego spędzania czasu przy kawie. Jest też brazylijski hamak, którego zawieszenie żona w końcu na mnie wymogła. Teraz to jej ulubione miejsce do czytania, w którym spędza mnóstwo czasu – dodaje pan Mariusz.
– Fakt, mąż ogląda mecze, a ja w hamaczku się relaksuję – komentuje pani Elżbieta. – Uroda sezonowych kwiatów szybko mija. Ale sierpień to mój ulubiony czas w naszym letnim salonie. Wciąż ciepło, a zmrok szybciej zapada. Dzięki temu możemy spędzać na nim długie wieczory w otoczeniu świecących girland i lampionów: bardzo nastrojowo, romantycznie.
On jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego, który karierę zawodową rozpoczął w Stoczni Remontowej „Gryfia”, by ostatecznie – na 33 lata – związać się z Krajową Administracją Skarbową. Natomiast ona pracę technologa żywienia w „Społem” dawno temu zmieniła na księgowość, na emeryturę przechodząc z III Urzędu Skarbowego. Oboje łączy 40 wspólnych lat (rocznica wypadła 7 lipca). Wystarczająco dużo czasu, żeby się wzajemnie „dotrzeć”. A po córce (Iga) i wnukach (Tymon i Maja), wreszcie zacząć planować przede wszystkim dla dwojga. Jak choćby grudniowe wypady na plaże Egiptu czy letnie eksploracje Międzyodrza z wiosłami i własnym kajakiem. ©℗
Arleta NALEWAJKO
* * *
Partnerami konkursu są: Miasto Szczecin, Szczecińska Agencja Artystyczna, Rajski Ogród, Fosfan SA, Polferries Polska Żegluga Bałtycka SA oraz Polski Związek Działkowców Okręg w Szczecinie.
Więcej prezentacji finalistów na podstronie konkursu "Cały Szczecin w kwiatach"