Więcej ruchu w „Ruchu”
– Proszę o „Kurier”, czy jest jeszcze „Świat”? Czy macie „Życie Warszawy”?
– Nie ma! Zabrakło.
W wielu kioskach szczecińskich nie można dostać „Kuriera” już o godz. 8 rano, a w godzinach południowych brak go już niemal we wszystkich. A mimo to, w lipcu br. „zwroty” (niesprzedane egzemplarze) „Kuriera” wyniosły 2,2 proc. nakładu, w sierpniu 2,7 proc., co oczywiście oznacza zmarnowanie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy gazety. (…)
Czego dowodzą te liczby? Szczeciński oddział „Ruchu” kontentuje się globalnymi wynikami, stwierdzając, że czytelnictwo prasy w naszym województwie wzrosło. (…) Ale ten wzrost mógłby być znacznie większy, gdyby „Ruch” przeprowadzał szczegółową analizę pracy kiosków i z analizy tej wyprowadzał natychmiastowe wnioski. O co nam chodzi?
O większą niż dotychczas elastyczność w stosowaniu tzw. „przerzutów”. Jeżeli przez czas dłuższy notuje się w jakimś kiosku niesprzedane egzemplarze czasopism, należy przerzucić te czasopisma do innych kiosków, w których idą jak „woda”. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 20 października 1954 r.
Po z górą 100 latach ubito wilka na Pomorzu Zachodnim
Od dłuższego czasu napływały do Wojewódzkiej Rady Łowieckiej w Szczecinie meldunki o pojawieniu się w województwie wilków. Brak było jednak potwierdzenia.
Na niedzielnym polowaniu upolowano w powiecie goleniowskim 30 sztuk grubej zwierzyny (dzików, jeleni i saren) i ubito piękny okaz wilka, wagi 50 kg. (…)
Upolowanie wilka w woj.szczecińskim jest rzadkością. Nie notowano takiego przypadku od 100 z górą lat.
Skąd się zjawił wilk w odległości 40 km od Szczecina? Najprawdopodobniej z Puszczy Międzychodzkiej (południowo-wschodnia część województwa szczecińskiego), która leży na utartym szlaku wilczym. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 27 października 1954 r.
Nie samą pracą człowiek żyje
Nie ma chyba przyjemniejszej fabryki, jak fabryka czekolady. Jesteśmy w szczecińskim „Gryfie”. Jasne obszerne pomieszczenia, całkowita mechanizacja produkcji, dobre wynagrodzenia. Słowem, robotnice – bo pracują tu przeważnie kobiety – powinny być zadowolone ze swej pracy. (…)
W czekoladziarni przodownice pracy zarabiają po 1800 zł miesięcznie. Ale nie samą pracą człowiek żyje. Po pracy chciałoby się przede wszystkim umyć. Niestety, natryski są, ale z zimną wodą, co może być przyjemne w lecie.
Brak ciepłej wody – to wina spółdzielni „Kotlarz”, która już… drugi rok wstawia instalację kotła. (…)
A co po pracy? W fabryce jest świetlica, lecz rzadko kto do niej zachodzi. Niekiedy ktoś zagra w ping-ponga, od czasu do czasu odbywają się akademie i zebrania. Nie ma etatu świetliczanki, bo dyrekcja uważa, że to zbędny koszt. (…)
„Kurier Szczeciński” z dnia 30 października 1954 r.