Spontaniczna radość na mostach łączących Görlitz ze Zgorzelcem, Guben z Gubinem, Słubice z Frankfurtem, także na innych przejściach granicznych, sznur samochodów jadących z Ahlbecku do Świnoujścia – o godz. 00.00 w ubiegłą sobotę Polska otworzyła granice dla obywateli państw Unii Europejskiej. Z przejść granicznych zniknęli polscy żołnierze z karabinami, policja, zapory, bariery.
Choć granica polsko-niemiecka jest otwarta na całej długości, to jednak nie wszystkie landy otworzyły swoje granice dla wszystkich przyjezdnych. Media ogólnopolskie niestety nie informują, że tak jest w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, sąsiadującej z województwem zachodniopomorskim, która nadal utrzymuje pewne ograniczenia na swoich granicach. A przecież gdy jedzie się ze Szczecina czy Świnoujścia do Niemiec, warto wiedzieć, gdzie są granice tego landu, jakie w nim obowiązują przepisy, gdzie administracyjnie przypisane są np. Garz, Löcknitz i Pasewalk, a gdzie Gartz, Prenzlau i Schwedt.
Landy jak państwa
Różnice wynikają z tego, że co prawda w Niemczech, które są federacją, decyzje rządu federalnego obowiązują w całym państwie, lecz na tym nie koniec – w każdym z szesnastu landów obowiązuje też prawo landu stanowione przez jego niezawisły parlament. Landy (kraje związkowe) mają charakter – tu zacytujmy encyklopedię – „państw o ograniczonej suwerenności”, co decyduje o tym, że są zorganizowane inaczej niż polskie województwa samorządowe. Mają swoje rządy, trybunały konstytucyjne, sądy, ordynacje wyborcze, policję, suwerenną politykę oświatową i kulturalną, możliwość prowadzenia własnej polityki zagranicznej.
Rządy landów są tworzone przez najróżniejsze koalicje parlamentarne, także zupełnie inne niż koalicja, która powołała rząd federalny. Skutkuje to silnymi napięciami w życiu politycznym, lecz kształtuje inną kulturę polityczną i zachowania społeczne niż w Polsce, bardzo poszerzając przy tym tzw. bazę rządzenia. Stabilność państwa wymaga, żeby wszystkie siły polityczne, działające na gruncie konstytucji, umiały się ze sobą porozumieć, a gdy wyborcy zdecydują, żeby stworzyły koalicję, umiały ją stworzyć, nawet jeśli potrzebne będą wielomiesięczne uzgodnienia i programowe bolesne kompromisy. Inność niemieckiej kultury politycznej widać m.in. w debatach, jakie są prowadzone w mediach.
Konstytucje landów
Uprawnienia władz landów reguluje zarówno konstytucja federacji, jak i konstytucje landów. Są one bardzo różne, lecz niesprzeczne z federalną ustawą zasadniczą. Brandenburgia jest na przykład jedynym landem w RFN, który do swojej konstytucji wprowadził punkt o przyjaznej współpracy z Polską. Sprawy mniejszości narodowych reguluje prawo federalne, jednak Saksonia i Brandenburgia wpisały do swych konstytucji szczegółowe rozwiązania dotyczące Serbołużyczan, którzy mają tam swoje tereny etniczne.
W ustawie zasadniczej nadreńskiego Kraju Saary znajdują się paragrafy regulujące stosunki z Francją; jeden z nich mówi, że Saara to „most między Francją a Niemcami”. Konstytucja tego landu, odwołująca się notabene wprost do wartości chrześcijańskich i gwarantująca rozdział państwa od Kościoła, jest ciekawym kompromisem między prawem francuskim a niemieckim. Obliguje władze Saary do bliskich kontaktów kulturalnych z Francją, a żeby to było możliwe – nakazuje uczyć w szkołach także języka francuskiego. Dużo miejsca poświęca młodzieży, stanowiąc, że powinna być wychowywana „w duchu chrześcijańskiej miłości bliźniego i pojednania narodów, (…) miłości do stron rodzinnych, narodu i ojczyzny, troski o przyrodę, w poczuciu odpowiedzialności moralnej i politycznej, szacunku do pracy, wolności i demokracji. Jest też w niej zapis wyjątkowo piękny, a mianowicie że Saara to „land w Niemczech najbardziej przyjazny dzieciom”.
Federacja, Sasowie, Polska
Słowem: skomplikowana siatka powiązań między kompetencjami władz federalnych i landowych w RFN sprawia, że niejako samoczynnie działają tam mechanizmy wzajemnej samokontroli instytucji państwa, jakich w Polsce, państwie unitarnym, nie ma i jakie Polakom niełatwo zrozumieć. Dlatego też jeśli z całego skomplikowanego systemu federalnego wyjmuje się jakieś pojedyncze rozwiązania i zestawia z rozwiązaniami polskimi, chcąc je uzasadnić, popełnia się kardynalny błąd, bo są częścią innego systemu. Podobnie jest z podawaniem w czasie epidemii liczby osób chorych i zakażonych w całych Niemczech bez rozbicia danych na poszczególne landy. To niczego nie wyjaśnia, a przeciwnie – zaciemnia obraz sytuacji, wywołuje lęki i pozwala grać strachem.
Gdy mówi się o niemieckim federalizmie, warto pamiętać, że kształtował się już w czasach Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, które stopniowo stawało się swoistą federacją wielu państw. Różniły się między sobą, wadziły, współpracowały, prowadziły wojny, jak np. Księstwo Pomorskie, Brandenburgia i Meklemburgia.
Różnie układały się stosunki Polski z cesarstwem i jego państwami. Nie miejsce tu, by te sprawy omawiać, lecz warto przypomnieć, że gdyby Konstytucja 3 maja weszła w życie, Polska stałaby się dziedziczną monarchią, w której dynastią panującą byliby sascy elektorzy, czyli – nie da się ukryć – Niemcy. Polska byłaby wtedy potężnym państwem w centrum Europy łączącym Królestwo, Wielkie Księstwo Litewskie i Saksonię. Europa wyglądałaby inaczej i pewno jej losy inaczej by się potoczyły. Prusy, Rosja i Austria miałyby z takim państwem duży kłopot. Dzisiejsza Saksonia dumna jest ze swych tradycji. Uzewnętrznia to jej pełna nazwa: Wolne Państwo Saksonia (Freistaat Sachsen). Podobnie nazywa się tylko Bawaria.
Granice landów
System państwa federalnego sprawia, że decyzje rządu RFN w sprawie zwalczania epidemii są podejmowane po regularnych konferencjach kanclerz Angeli Merkel z premierami landów. Uczestniczą w nich przedstawiciele Instytutu Roberta Kocha, czołowej placówki zajmującej się chorobami zakaźnymi. Podobne konferencje organizują ministrowie spraw wewnętrznych i ministrowie odpowiedzialni za politykę społeczną, zdrowie, oświatę, kulturę. Przynależność partyjna nie ma wtedy znaczenia.
Korzystając ze swych uprawnień, rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego zamknął na początku pandemii granice landu dla osób, które nie mieszkają na jego terenie (dokładnie – nie mają tam pierwszego miejsca zamieszkania). Oznaczało to zamknięcie granic dla przyjezdnych z innych landów Niemiec i zagranicy. Z zakazu wyłączono osoby dojeżdżające do pracy i opiekunów osób wymagających opieki. Gdy więc po wprowadzeniu tego zarządzenia berlińczycy, nie znając go, jechali w któryś weekend nad Bałtyk, byli cofani do domów po przekroczeniu granicy Brandenburgii z Meklemburgią-Pomorzem Przednim. Mało tego: mieszkańcy brandenburskiego Prenzlau, którzy chcieli jechać do sklepu w sąsiednim Pasewalku, leżącym już w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, też musieli zawrócić z drogi. Irytowało to ich tym bardziej, że Brandenburgia takiego zakazu nie wprowadziła i mieszkańcy Pasewalku mogli do Prenzlau jeździć swobodnie. Cóż, wszystko w zgodzie z prawem federacji. Jak z nim żyć? Trzeba je polubić.
Przed jednym z upalnych majowych weekendów rząd Szlezwika-Holsztynu zakazał przyjazdów na teren landu mieszkańcom innych landów, w tym Hamburga, który też jest landem. Obawiano się, że hamburczycy tłumnie ruszą na plaże, co sprzyjałoby transmisji wirusa. Ruszyli, lecz na granicy landu – stop, policja nakazała odwrót. Zaiskrzyło między rządami obu landów, które musiały zebrać się w trybie nadzwyczajnym. Ostatecznie granicę otwarto, argumentując to opinią lekarzy, w tym psychologów, że dla skutecznej walki z epidemią nie wystarczą działania medyczne i administracyjne, lecz niezbędna jest także psychiczna odporność obywateli. W Hamburgu ma być ona wprost proporcjonalna do częstości relaksacyjnych wyjazdów nad pobliskie morza i ujście Łaby. Dodajmy, że wraz z otwarciem granicy policja landów nasiliła kontrole przestrzegania innych obostrzeń sanitarnych. Przede wszystkim wzmożono ich promocję.
Nie dopuścić do nawrotu
Turystyka jest bardzo ważną gałęzią gospodarki Meklemburgii-Pomorza Przedniego: kształtuje rynek pracy, poziom życia w landzie, jego wizerunek. Dlatego już półtora miesiąca temu rząd w Schwerinie ogłosił pięcioetapowy ostrożny plan jej „odmrażania” (równie ostrożnie postępuje z oświatą). W ostatnim, piątym jego etapie znalazło się otwarcie granic landu dla tzw. turystów jednodniowych z innych landów i zagranicy, a więc takich, którzy wpadają na kilka godzin na plażę (w weekendy jest ich najwięcej), do sklepu, krewnych, do zoo, nigdzie się nie rejestrując. O ile w razie konieczności łatwo można odszukać kogoś, kto wykupił w hotelu choćby jeden nocleg, o tyle nie ma możności znalezienia kogoś, kto nie zarejestrował się nigdzie. W czasie pandemii nie jest to dobre.
Powyższe zarządzenie, które minimalizuje groźbę pojawienia się spontanicznych tłumów głównie na plażach, jest w zasadzie apelem do turystów o ostrożność. Jego intencją jest niedopuszczenie do niekontrolowanego nawrotu epidemii.
Meklemburgia-Pomorze Przednie to land o najmniejszej liczbie zachorowań na COVID-19 w całych Niemczech, de facto minimalnej. Od ponad tygodnia nie stwierdzono tam żadnego zachorowania. Świadczy to o odpowiedzialności i dyscyplinie obywateli, jak też skuteczności działań rządu w Schwerinie wynikających także z prawa federalnego. Rząd landu, tworzony przez koalicję SPD/CDU, nie chce tych sukcesów zepsuć.
Zaplanowano, że zakaz przyjazdu turystów jednodniowych do Meklemburgii-Pomorza Przedniego wygaśnie z końcem czerwca. Tym bardziej nasila się tam debata o tym, co zrobić, żeby latem popularne kurorty, plaże, pociągi,jadące nad morze zwłaszcza w weekendy nadmiernie się nie zatłoczyły.
Rząd Szlezwika-Holsztynu zapowiada uruchomienie aplikacji, za pomocą której będzie można zawczasu rezerwować miejsca na plażach. Liczba miejsc ma być ograniczona.
Gdy więc jedzie się do Niemiec, państwa federalnego, warto zainteresować się przepisami, jakie obowiązują w konkretnych landach. Saksonia-Anhalt i Turyngia zniosły wszystkie obostrzenia, związane z koronawirusem.
Bogdan TWARDOCHLEB
Fot. Bartosz Turlejski