- Jestem osobą niewinną, znalazłem się tu tylko z powodów politycznych - stwierdził senator Stanisław Gawłowski podczas składania wyjaśnień w szczecińskim sądzie. Były sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej i sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska w rządzie PO ma postawionych 7 zarzutów, w tym korupcyjne. Proces, w którym jest głównym oskarżonym, to jedna z najgłośniejszych spraw sądowych w naszym mieście w ostatnich latach.
Zanim polityk zabrał głos, jego adwokat, mec. Rafał Wiechecki, stwierdził, że chce złożyć wniosek o zbadanie swojego klienta wariografem. Sędzia Grzegorz Kasicki, który prowadzi sprawę, jeszcze do tego wniosku wróci.
Wedle oskarżonego senatora Prawo i Sprawiedliwość mści się na nim między innymi za to, że przed laty, jako wiceminister, cofnął dotację na geotermię ojca Tadeusza Rydzyka. A także za zwolnienie z funkcji prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska Kazimierza Kujdy, człowieka bliskiego prawicy. Gawłowski zeznał, że po tych wydarzeniach zaczął dostawać sygnały, iż PiS chce mu zaszkodzić. Opowiadał też o grudniu 2017 roku, kiedy do jego mieszkania w Warszawie weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego wraz z prokuratorem.
- Dowiedziałem się od prokuratura, że operacja ma charakter tajny - mówił Gawłowski, dodając, że i jemu zależało na tym, aby sprawa nie była nagłośniona. - Problem polega na tym, że w tym samym dniu korespondent telewizji publicznej z Berlina, Cezary Gmyz, zamieścił na Twitterze komunikat: "Prokuratura zażądała uchylenia immunitetu sekretarzowi generalnemu PO Stanisławowi Gawłowskiemu. CBA weszła do jego warszawskiego mieszkania. Więcej informacji na TVP Info". Ewidentnie było widać, że cały proces jest ustawiony, ma wymiar medialno - polityczny.
Zarzuty wobec Gawłowskiego związane są z przestępstwami, do jakich wedle prokuratury miało dojść w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie w czasie, gdy obecny senator niezależny był wpływowym politykiem Platformy. Gawłowski miał brać łapówki - pieniądze, drogie zegarki, apartament w Chorwacji - w zamian za, na przykład, załatwianie korzystnych kontraktów ze szczecińską melioracją. Zarzuca mu się także m.in. splagiatowanie pracy doktorskiej.
Podczas środowej rozprawy senator odniósł się do wszystkich zarzutów.
Co do zegarków Teg Huer. Gawłowski zeznał, że miał tylko jeden taki zegarek – prezent, który dostał od żony. I, dodawał, dysponuje dowodem jego zakupu w szczecińskim Galaxy. Ponadto był z tym zegarkiem wielokrotnie fotografowany. W jego mieszkaniu znaleziono dwa pudełka firmy Teg Heuer. Senator skomentował to tak, że kiedy zegarek mu się zepsuł, otrzymał nowy cyferblat - w opakowaniu transportowym. I stąd dwa pudełka. Gawłowski nie ukrywał jednocześnie, że w czasach, gdy pracował w ministerstwie, otrzymywał podarunki, na przykład na święta - nie były to jednak żadne drogie zegarki.
Jednym ze świadków oskarżenia w tej sprawie jest Krzysztof B., który przyznał się do korupcji i który obciążył swoimi zeznaniami Gawłowskiego. Senator podważał jego wiarygodność. Powiedział, że B. został zatrzymany w 2014 roku. I wtedy w ogóle nie wspominał o Gawłowskim. To nazwisko pojawiło się w jego zeznaniach dopiero w 2016 roku, gdy zgłosił się do prokuratury, którą rządził już prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Zdaniem Gawłowskiego B. oskarżył go o korupcję tylko dlatego, żeby zostać łagodniej potraktowany przez wymiar sprawiedliwości.
Prokurator Witold Grdeń wypytywał senatora między innymi o to, skąd miał u siebie dokumenty związane z aferą melioracyjną, do których nie powinien mieć dostępu. Polityk odparł, że nie pamięta dokładnie.
Jak dotąd sędziowie szczecińskiego sądu przychylali się do wersji prokuratury i uznawali, że prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych Gawłowskiemu czynów jest wysokie. I to był jeden argumentów, żeby zgodzić się na aresztowanie Gawłowskiego w 2018 roku, gdy zażądała tego prokuratura. Polityk spędził w areszcie trzy miesiące. Sąd uznał, że zasadne jest przedłużenie mu aresztu. Został on uchylony tylko dlatego, że były wiceminister wpłacił pół miliona złotych kaucji.
Na ławie oskarżonych oprócz polityka zasiadła jego żona, Renata Listowska-Gawłowska. Oskarżone w aferze melioracyjnej są 32 osoby, niektóre przyznały się do winy i złożyły wniosek o dobrowolne poddanie się karze.©℗
Alan Sasinowski
Fot. Ryszard Pakieser