Piątek, 29 listopada 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. Jak Lech z Pogonią walczyli o piłkarzy z Koszalina

Data publikacji: 20 kwietnia 2020 r. 20:19
Ostatnia aktualizacja: 20 kwietnia 2020 r. 20:19
Piłka nożna. Jak Lech z Pogonią walczyli o piłkarzy z Koszalina
 

Koszalin jest drugim co do wielkości miastem w województwie zachodniopomorskim liczącym ponad 100 tysięcy mieszkańców, od lat mocnym młodzieżowym ośrodkiem piłkarskim, jednak w swojej historii absolutnie dziewiczym, jeśli chodzi o poważne sukcesy futbolowe.

Najlepszy okres w dziejach piłki nożnej w tym mieście miał miejsce w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku. Miejscowa Gwardia w latach 1973-78 przez pięć sezonów z rzędu grała na zapleczu ekstraklasy, wypromowała w tym czasie aż sześciu piłkarzy, którzy grali później na najwyższym poziomie rozgrywkowym w kraju, czterech z nich grało w europejskich pucharach (Okoński, Niewiadomski, Rzepka, Makowski), trzech było mistrzami Polski (Okoński, Niewiadomski, Rzepka), dwóch grało w pierwszej reprezentacji Polski (Okoński, Rzepka).

Swój najlepszy czas Gwardia zanotowała w sezonie 1975/76, w którym zajęła siódme miejsce w swojej grupie drugiej ligi tylko za czterema klubami trójmiejskimi (Lechią, Arką, Bałtykiem, Stoczniowcem), Zagłębiem Wałbrzych i Motorem Lublin, czyli klubami z aspiracjami, wywodzącymi się z dużych miast.

W drużynie Arki wyróżniał się wtedy Janusz Kupcewicz, natomiast trenerem był świetnie w Szczecinie znany Stefan Żywotko, który po Arkonii i Pogoni wprowadził do ekstraklasy również Arkę. W Lechii brylował Zdzisław Puszkarz – późniejszy reprezentant Polski, który otrzymał powołanie będąc piłkarzem II-ligowej drużyny.

Lechia szczególnie w latach 70. miała wielkie piłkarskie aspiracje, dochowała się kilku klasowych piłkarzy takich, jak: Jerzy Kasalik, Tomasz Korynt, Bogusław Kaczmarek, Zbigniew Kruszyński czy Mirosław Tłokiński. Również trenerów Lechia miała w tamtym czasie wyjątkowych. Z ławki drużyną kierowali przyszli trenerzy polskiej reprezentacji piłkarskiej Ryszard Kulesza i Wojciech Łazarek. Żaden z nich jednak nie znalazł sposobu, by przywrócić Gdańskowi ekstraklasę.

Zjeżdżały gwiazdy polskiej piłki

W sezonie 1975/76 Gwardia była rewelacją rozgrywek o Puchar Polski. Wyeliminowała dwa kluby z ekstraklasy – Pogoń Szczecin i Górnik Zabrze, a przegrała dopiero w ćwierćfinale z późniejszym triumfatorem Śląskiem Wrocław, który rok później awansował do ćwierćfinału Pucharu Zdobywców Pucharów i wywalczył pierwszy w historii mistrzowski tytuł.

W jednym sezonie do Koszalina przyjeżdżały kluby w składzie z reprezentantami Polski. Pogoń z Henrykiem Wawrowskim, Czesławem Boguszewiczem, Zenonem Kasztelanem, Ryszardem Mańką przegrała 0:1 (0:0) po golu Leszka Pałki w 80. minucie meczu.

Później w Koszalinie poległ Górnik Zabrze, który również miał w składzie reprezentantów Polski. Drużynie Gwardii nie dali rady tacy piłkarze, jak: Henryk Wieczorek, Zygfryd Szołtysik, Stanisław Gzil i Andrzej Szarmach. Zespół z Koszalina zatrzymał się dopiero na zespole Śląska Wrocław, z którym przegrał 0:1 (0:0) po golu Zygmunta Garłowskiego zdobytym kwadrans przed końcem meczu. W Śląsku grali wtedy: Władysław Żmuda, Tadeusz Pawłowski i Janusz Sybis.

Gwardia w drugiej połowie lat 70. była wylęgarnią talentów. We wspomnianym meczu z Górnikiem w roli zmiennika wystąpił zaledwie 16-letni wówczas Mirosław Okoński, który mógł zostać negatywnym bohaterem spotkania. W serii rzutów karnych jako pierwszy podszedł do jedenastki i przestrzelił. Całe szczęście dla niego, że jego koledzy lepiej egzekwowali rzuty karne niż piłkarze faworyzowanego Górnika i sensacja stała się faktem. W ćwierćfinałowym meczu ze Śląskiem Okoński wystąpił już w podstawowym składzie.

Kolejka po Okońskiego

Kolejny sezon 1976/77 był już jego ostatnim w barwach Gwardii. Wyróżniał się coraz mocniej, a po 18-latka ustawiła się kolejka chętnych. Chciały go mieć w składzie: Górnik Zabrze, Lech Poznań i Pogoń Szczecin. Okoński zdecydowany był na Pogoń, ale ostatecznie wylądował w Lechu i przyczynił się w latach 80. do największych sukcesów tego klubu. Dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski i dwa razy Puchar Polski. Z Okońskim w składzie Lech w sezonie 1977/78 po raz pierwszy w historii zakwalifikował się do europejskich pucharów.

– Pogoni kibicowałem od zawsze – wspomina Okoński. – Ucieszyłem się, kiedy ta zainteresowała się moją osobą. Wszystko było już dogadane. Byłem w Szczecinie na rozmowach, pokazywali mi nawet mieszkanie w wieżowcu na placu Zwycięstwa. Blisko mieszkała moja rodzina, więc byłem zadowolony.

Do transferu jednak nie doszło. Prezesem Pogoni był wówczas Jan Więcław, który niemal całą swoją piłkarską karierę spędził w konkurencyjnej Arkonii. To przez jego nieprofesjonalne podejście nie doszło do transferu, który mógł odmienić całą historię szczecińskiego klubu.

– Ten człowiek chciał mnie oszukać – kontynuuje Okoński. – Obiecywał 200 tys. zł, a potem wmawiał mi, że umówiliśmy się na 150 tys. zł. Miałem również oferty z Górnika i Lecha, więc nie zastanawiałem się długo i zerwałem negocjacje.

W ten sposób Pogoń straciła kapitalną okazję pozyskania utalentowanego piłkarza. Z nim w składzie może sięgnęłaby po mistrzostwo Polski, które dla Lecha wywalczył Okoński. Były to pierwsze trofea dla poznańskiego klubu, a Pogoń wciąż na takie czeka.

Klasa i Makowski na środku obrony

W Gwardii w drugiej połowie lat 70. była cała plejada innych graczy, którzy świetnie poradzili sobie w lepszych klubach. Sukcesy Gwardii w sezonie 1975/76 nie były dziełem przypadku. Parę środkowych obrońców tworzyli późniejsi gracze Pogoni Szczecin, czyli 22-letni Roman Klasa i dwa lata młodszy Janusz Makowski.

Ten pierwszy trafił do Pogoni w rundzie wiosennej roku 1978. Miał załatać dziurę po Zbigniewie Kozłowskim, który w ostatnim meczu rundy jesiennej roku 1977 doznał groźnej kontuzji. Klasa stał się ulubieńcem kibiców.

Pogoń w latach 70. ubiegłego wieku była zespołem dość hermetycznym, trudno było piłkarzom z niższych klas rozgrywkowych rywalizować z miejscowymi. To był czas, kiedy do zespołu wchodzili młodzi wychowankowie klubu: Krzysztof Urbanowicz, Marek Włoch, Jarosław Biernat, Dariusz Krupa. Wszyscy decydowali o obliczu drużyny, ale dopiero w latach 80.

Klasa był piłkarzem z zewnątrz, ale świetnie się zaaklimatyzował. Imponował stylem gry, który momentalnie zjednał mu wierną rzeszę fanów. To był na świecie czas, kiedy karierę piłkarską kończyli tacy obrońcy jak Franz Beckenbauer i Ruud Krol, a Klasę pod względem stylu gry, zachowując oczywiście proporcje, porównywano właśnie z nimi.

Porównanie do Kempesa

Porównywano go też do Mario Kempesa, słynnego argentyńskiego napastnika, króla strzelców mistrzostw świata z roku 1978. Głównie ze względu na sylwetkę, długie włosy, grę pełną ekspresji i temperamentu. Roman Klasa świetnie wypełnił lukę po Zbigniewie Kozłowskim, grał jako wysunięty środkowy obrońca z takimi zawodnikami w parze jak Ryszard Malinowski i Jerzy Schab.

Makowski trafił do Pogoni dopiero w roku 1983. Wcześniej występował w II-ligowej Stali Stocznia. Był podstawowym graczem drużyny Pogoni, która w sezonie 1983/84 wywalczyła po raz pierwszy w historii klubu medal mistrzostw Polski. Piłkarz był filarem zespołu również w rundzie jesiennej roku 1986. W przerwie zimowej nielegalnie opuścił nasz kraj, nie kontynuował już kariery w Niemczech, gdzie osiadł na stałe. Z nim w składzie Pogoń miałaby szanse nawet na mistrzowski tytuł.

Od roku 1976 piłkarzem pierwszej drużyny Gwardii był zaledwie 15-letni wówczas Piotr Rzepka. W roku 1980 wywalczył wicemistrzostwo Europy juniorów. W składzie byli wówczas tacy piłkarze, jak: Dariusz Wdowczyk, Waldemar Matysik, Dariusz Dziekanowski i Piotr Skrobowski. Był też napastnik Pogoni Marek Siwa.

Rzepka grał też w młodzieżowych mistrzostwach świata w roku 1981 z takimi piłkarzami, jak: Józef Wandzik, Ryszard Tarasiewicz i piłkarz Pogoni Kazimierz Sokołowski. W roku 1980 batalię o pozyskanie 19-latka toczyły dwa kluby – Pogoń i Bałtyk Gdynia. Rzepka wybrał Gdynię z uwagi na to, że Bałtyk był wówczas beniaminkiem ekstraklasy, a Pogoń klubem zaledwie drugoligowym. Pogoń minimalnie przegrała wyścig o piłkarza, z którym w latach 80. byłaby jeszcze silniejsza.

Rzepka z Bałtyku trafił do wielkiego Górnika, wywalczył z tym klubem mistrzostwo Polski, grał w Pucharze Europy przeciwko takim markom jak Real Madryt czy Juventus Turyn. W rywalizacji przeciwko mistrzowi Hiszpanii Górnik był nawet blisko awansu.

W roku 1977 Gwardię opuścił Okoński, a jego miejsce zajął 18-letni wówczas Mariusz Niewiadomski. W latach 80. tworzył duet znakomicie rozumiejących się napastników z Mirosławem Okońskim w Lechu Poznań. Występował też w Pogoni, ale bardzo krótko na szczeblu drugiej ligi w roku 1990.

Druga połowa lat 70. obfitowała w największe sukcesy piłki koszalińskiej. To wtedy rozpoczęła się przygoda z piłką w miejscowej Gwardii piłkarzy, którzy ponad dekadę później mocno zafunkcjonowali w ekstraklasie: Janusza Studzińskiego, Roberta Dymkowskiego i Mirosława Trzeciaka. Dwaj pierwsi zostali piłkarzami Pogoni, trzeci był filarem Lecha. Poznań i Szczecin to zawsze były miasta, które rywalizowały między sobą o najlepszych piłkarzy wywodzących się z Koszalina. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA