Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 2:3 (0:2) 0:1 Majewski (22), 0:2 Drygas (32, karny), 0:3 Guarrotxena (49), 1:3 Basha (86), 2:3 Basha (89).
Żółte kartki: Burliga, Wasilewski, Sadlok (Wisła), oraz Fojut (Pogoń).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów 17 775.
Wisła: Lis - Palcic (59, Burliga), Wasilewski, Sadlok, Pietrzak - Błaszczykowski, Plewka (60, Savicevic), Basha, Wojtkowski, Peszko - Kolar (59, Drzazga).
Pogoń: Załuska - Bartkowski, Walukiewicz, Malec, Nunes - Guarrotxena (84, Delew), Podstawski (90+6, Fojut), Drygas, Kozulj (87, Hostikka), Majewski - Buksa.
Pogoń wygrała pierwszy wyjazdowy mecz od czterech miesięcy, uczyniła to po spotkaniu dramatycznym, pełnym napięcia, choć przez większą część pojedynku dominowała, miała przewagę i wysoko prowadziła.
Zanosiło się na najwyższą w historii wygraną portowców w Krakowie. W sezonie 1984/85 szczecinianie wygrali z Wisłą na jej terenie 2:0, ale ostatecznie niedzielna wygrana była minimalna, po końcówce bardzo nerwowej i aż 10 doliczonych minutach, które ślimaczyły się wyjątkowo długo.
Podopieczni trenera Runjaica wzbogacili się o trzy punkty, zasłużyli na to, ale po zdobyciu trzeciego gola poczynali sobie zbyt nonszalancko, szczególnie w środkowej strefie boiska. Odpuszczali zbyt mocno, pozostawiali rywalowi zbyt dużo swobody i skończyło się dwoma golami Bashy zza linii pola karnego, kiedy żaden z portowców nie próbował strzału zblokować.
Wcześniej szczecinianie aż trzy razy obijali poprzeczkę gospodarzy. Dwa razy uczynił to wyjątkowo pechowo grający Kozulj, raz Majewski. To był mecz dla przeciętnego kibica bardzo emocjonujący, a dla kibica bezpośrednio zainteresowanego spotkaniem nawet trudny do zniesienia z uwagi na swoją dramaturgię i emocje.
Powinien być pogrom
Szczecinianie mogli swojego przeciwnika rozgromić, stwarzali sytuacje, prezentowali większą jakość, jako zespół lepiej funkcjonowali i nic nie wskazywało na nerwową końcówkę. W pewnym momencie wydawało się nawet, że ich wygrana będzie rekordowa. Po każdej zdobytej bramce czuli się coraz bardziej swobodnie, umiejętnie stosowali arytmię gry, każdy z piłkarzy wiedział, jakie ma do wykonania zadania na boisku.
Wisła poza samą końcówką spotkania, kiedy rozpaczliwie dążyła do wyrównania, swój najlepszy czas miała na samym początku. Az do momentu utraty pierwszej bramki. Grała agresywnie, atakowała szczecinian wysoko, na ich połowie boiska, jednak miało się nieodparte wrażenie, że nie będzie w stanie grać na tak dużej intensywności przez cały mecz, że przy dalszym przebiegu gry uwidoczni się wyższa kultura piłkarska, która zdecydowania była po stronie portowców i tak się stało.
Majewski wyprowadził zespół Pogoni na prowadzenie po znakomitej, indywidualnej akcji Drygasa, który ściągnął na siebie kilku wiślaków, przeprowadził skuteczny drybling dzięki czemu Majewski miał dobrą pozycję do strzału. Dla Majewskiego to był piąty gol w sezonie przy ośmiu asystach, natomiast Drygas w całym meczu uczestniczył we wszystkich strzelonych bramkach.
Runjaic żył meczem
Pierwszą i trzecią wypracował, a drugą strzelił. W sezonie ma już na koncie dziesięć goli i trzy asysty. Nikt już nie może mieć wątpliwości, że jest to gracz reprezentacyjnego formatu, co zawodnik potwierdza w każdym meczu.
Na uwagę zasługuje też reakcja trenera Runjaica, który przy stanie 3:0 dla swojego zespołu zdając sobie sprawę z nadmiernie nonszalanckiej postawy swojego zespołu, niemal szalał przy ławce rezerwowej, krzyczał, gestykulował, jakby spodziewając się, co może się wydarzyć.
Przy stanie 3:2 natomiast zachowywał się spokojnie, nie wprowadzał nerwowej atmosfery. Wiedział, że Wisła może pozbawić wygranej jego drużyny tylko w przypadku wprowadzenia na boisku i wokół niego całkowitego chaosu. Ostatecznie mecz udało się wygrać, ale w przyszłości tak nerwowych, niepotrzebnych chwil przy tak dużej dominacji trzeba umieć koniecznie się wystrzegać. ©℗ Wojciech Parada