Piątek, 22 sierpnia 2025 r. 
REKLAMA

Do sądu trafił akt oskarżenia wobec m.in. Mariusza Błaszczaka ws. odtajnienia części planu „Warta”

Data publikacji: 22 sierpnia 2025 r. 16:39
Ostatnia aktualizacja: 22 sierpnia 2025 r. 16:39
Do sądu trafił akt oskarżenia wobec m.in. Mariusza Błaszczaka ws. odtajnienia części planu „Warta”
Fot. PAP/Albert Zawada  

Do warszawskiego sądu okręgowego trafił w piątek akt oskarżenia wobec m.in. b. szefa MON Mariusza Błaszczaka i obecnego szefa BBN Sławomira Cenckiewicza. O akcie oskarżenia poinformowała warszawska prokuratura okręgowa. Sprawa dotyczy odtajnienia w 2023 r. części planu użycia sił zbrojnych „Warta”.

Akt oskarżenia prokuratura w tej sprawie skierowała także przeciwko Agnieszce Glapiak – b. zastępcy przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a obecnie przewodniczącej KRRiT oraz b. dyrektorowi Departamentu Strategii i Planowania Obronnego MON – Piotrowi Z.

Jak dowiedziała się PAP w Sądzie Okręgowym w Warszawie, akt oskarżenia w piątek około południa wpłynął już do tego sądu. „Akt oskarżenia składa się z części jawnej, na 34 stronach oraz części niejawnej o klauzuli tajne, na 11 kartach” - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie w piątkowym komunikacie.

Oskarżenie - jak zaznaczono - dotyczy przekroczenia pod koniec lipca 2023 r. uprawnień przez Błaszczaka w celu osiągnięcia korzyści osobistych dla partii Prawo i Sprawiedliwość, poprzez zniesienie klauzuli tajności z fragmentów dokumentów planowania operacyjnego szczebla strategicznego - m.in. planu użycia Sił Zbrojnych RP „Warta”.

Z kolei we wrześniu 2023 r., czyli w trakcie kampanii w wyborach parlamentarnych, Błaszczak zaprezentował odtajnione fragmenty w spocie opublikowanym na oficjalnym profilu PiS na platformie X, czym według prokuratury „działał na szkodę interesu publicznego oraz spowodował wyjątkowo poważną szkodę dla Rzeczypospolitej Polskiej”.

Jak czytamy w komunikacie, Błaszczak zniósł klauzulę tajności „bez uprzedniego dokonania merytorycznej oceny ustania lub zmiany ustawowych przesłanek ochrony”.

Były szef MON, obecnie szef klubu PiS, odniósł się w piątek do oskarżenia w mediach społecznościowych. Według Błaszczaka, „to nie akt oskarżenia, a akt zemsty Donalda Tuska”. „To cena, jaką płacę za to, że ujawniłem plany pierwszego rządu PO-PSL dotyczące oddania niemal połowy Polski bez walki. Gdybym stanął jeszcze raz przed tym dylematem, bez wahania odtajniłbym dokumenty pokazujące prawdziwe intencje ekipy Tuska” - napisał polityk PiS na platformie X.

Dodał, że tak właśnie rozumie „swoją misję jako polityk - służyć ludziom, a szczególnie mieszkańcy wschodniej Polski mieli prawo wiedzieć jaki los szykuje dla nich rząd PO-PSL”.

Natomiast według prokuratury, Błaszczak ujawnił „wyrwane z kontekstu" fragmenty planu „Warta”, które zinterpretował w sposób mający wskazywać, że "ówczesna władza polityczna nie chciała bronić Polski od samego początku agresji przeciwnika, tylko dopiero po zajęciu wschodniej Polski na linii Wisły”. „Taka interpretacja w żaden sposób nie wynikała z analizy całości tych dokumentów planowania operacyjnego szczebla strategicznego” - podkreśliła prokuratura.

Ponadto według śledczych, zniesienie klauzuli tajności z tych dokumentów miało „daleko idące skutki, które negatywnie wpłynęły na bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne RP, stabilność polityczną, zaufanie społeczne oraz pozycję Polski na arenie międzynarodowej”. „W sposób oczywisty nawet małe detale, wynikające ze strategicznych planów obronnych Polski są dla wrogich Polsce agencji wywiadowczych bezcenne” - oceniła prokuratura.

Jej zdaniem „bez względu na zmianę czy uaktualnienie konkretnych założeń taktycznych w kolejnych edycjach Planów Użycia Sił Zbrojnych RP, zasadnicza logika obrony, wynikająca na przykład z geografii regionu, nie uległa przewartościowaniu i nie powinna być nigdy publicznie ujawniona”.

Zarzuty w sprawie prokuratura postawiła byłemu szefowi MON w marcu tego roku. Błaszczak nie przyznał się do winy. Jak już wówczas informowano, za wskazane czyny b. szefowi MON grozi do 10 lat więzienia.

Ponadto według prokuratury istotną rolę w odtajnieniu przez Błaszczaka dokumentów, odegrali obecny szef BBN, a wówczas dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz, Agnieszka Glapiak oraz Piotr Z.

Zarzuty w tej sprawie b. szef WBH usłyszał w maju tego roku - również nie przyznał się do zarzucanych czynów. Wtedy to rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Piotr Antonii Skiba informował, że Cenckiewicz wyraził pisemną zgodę na upoważnieniu podpisanym przez Piotra Z. dla dwóch oficerów z Departamentu Strategii i Planowania Obronnego MON na dostęp do dokumentów objętych klauzulą tajności, które znajdowały się w archiwum WBH - w tym do planu użycia Sił Zbrojnych RP.

Skiba zaznaczał, że w chwili udzielania zgody, Cenckiewicz był świadom, że pisemne upoważnienie do treści zawartych w tych dokumentach mógł wydać szef Sztabu Generalnego WP lub szef MON. Ponadto prokurator wskazywał, że były szef WBH wykorzystał wyselekcjonowane w dniach 28 i 31 lipca 2023 r. przez Glapiak oraz Piotra Z. fragmenty dokumentów do nagrania odcinka serialu dokumentalnego pt. „Reset” o nazwie „Linia Wisły”, który został wyemitowany przez TVP 19 września 2023 r.

Cenckiewicz również skomentował w piątek sprawę w mediach społecznościowych. Jak napisał na platformie X, „bardzo się cieszy”, że sprawa trafiła do sądu, gdyż „będzie mógł się bronić w sądzie na warunkach określonych prawem”. „Byłem i jestem niewinny! Nigdy prawa nie złamałem! Polska pokona stronników Rosji, ludzi łamiących prawo i kłamców!” - napisał szef BBN.

Według niego, „zarzuty są fałszywe i zupełnie nieuzasadnione merytorycznie”, a „prokurator nie potrafi ich uzasadnić”. „To jest zemsta ludzi, którzy przez lata budowali przyjaźń z Rosją wikłając instytucje państwa w relacje z Rosją! W tym z FSB” - napisał Cenckiewicz.

Z kolei ówcześni współpracownicy Błaszczaka - Agnieszka Glapiak i Piotr Z. - usłyszeli zarzuty w sprawie jeszcze pod koniec kwietnia tego roku; oni także nie przyznali się do zarzucanych im czynów.

Agnieszka Glapiak oceniła, że skierowanie wobec niej aktu oskarżenia to „akt politycznej represji”. W oświadczeniu przesłanym w piątek PAP podkreśliła, że „w toku wieloletniej pracy jako urzędnik państwowy zawsze przestrzegała prawa i procedur”. „Sprawę traktuję jako polityczną. Uderza ona we mnie jako Przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji” - oświadczyła Glapiak dodając, że „w ten sposób obecne władze atakują konstytucyjny organ jakim jest KRRiT, która stoi na straży wolności słowa i prawa obywateli do informacji”.

Śledztwo w sprawie prowadziła Komenda Główna Żandarmerii Wojskowej w Warszawie pod nadzorem prokuratora.

Logo PAP Copyright

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

PO prostu
2025-08-22 16:50:11
Komuna wiecznie żywa.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA