Państwo Rafał i Monika Niesynowie w konkursie „Kuriera” startują po raz drugi. W zeszłym roku zdobyli wyróżnienie. Na pomysł wzięcia udziału w rywalizacji wpadł pan Rafał.
- Telefon z informacją o tym, że dostaliśmy się do finału zaskoczył nas podczas wycieczki rowerowej do Pobierowa - mówi.
W tym roku aura nie była łaskawa dla ogrodników. Wielu roślinom zaszkodziły wiosenne przymrozki. W ogrodzie rosną przede wszystkim kwiaty wieloletnie. Są to na przykład dalie georginie. Rośliny te pochodzą z Ameryki Południowej. Uprawiane były już w czasach przedkolumbijskich jako pasza dla zwierząt, a także jako rośliny ozdobne. W Europie modne były szczególnie w pierwszej połowie XIX wieku. Ich nazwa pochodzi od nazwiska szwedzkiego botanika Andersa Dahla.
W ogrodzie państwa Niesynów zawsze kwitną kwiaty. Kiedy jedne przekwitają, pojawiają się następne. Najpierw przebiśniegi i krokusy, potem tulipany, żonkile, piwonie majowe, te pierwsze pomarańczowe bulwy, później piwonie czerwcowe - białe, różowe, następnie ulubione kwiaty pana Rafała, czyli floksy - białe i różowe - one pięknie pachną. Mąż pani Moniki poza floksami lubi także róże. Jego mama miała na imię Róża. Na działce rośnie też hibiskus.
- On nam na początku zmarzł. Był taki bardzo ciepły tydzień w maju. Wszystko zaczęło kwitnąć. Było pięknie tutaj. I nagle przyszedł siarczysty mróz. Ale dzięki temu jest szansa, że jeśli te nasze rośliny trochę poprzycinamy, to w przyszłym roku kwiaty będą dwa razy mocniejsze i piękniejsze. Na działce niestety nie jesteśmy codziennie. Nie pozwalają nam na to codzienne obowiązki - nasza praca i szkoła syna - mówi pani Monika. Ja z wykształcenia jestem chemikiem.
Chemiczne powiązania widać na działce gołym okiem. Przypomina o nich naturalnych rozmiarów strach na wróble odziany w laboratoryjny fartuch. Pani Monika przekonuje jednak, że ani myśli wykorzystywać swoją wiedzę w celach uprawy warzyw czy kwiatów. Zapewnia, że w ogrodzie stosują wyłącznie naturalne nawozy i sposoby uprawy przyjazne środowisku.
W ogrodzie pracuje zarówno żona, jak i mąż. Pan Rafał uwielbia plewić, kocha też kwiaty. W uprawie działkowej roli pomaga także ich syn. Niesynowie działkę mają od kilku lat. Wcześniej w podobnych miejscach odwiedzali rodzinę i znajomych, później pomyśleli - czemu by nie kupić własnej? Będą nas odwiedzać.
- Część rodziny ma działkę na Hożej, część na prawobrzeżu, my chcieliśmy gdzieś pośrodku. Padło na Wyspę Pucką - śmieje się działkowiczka. - Bardzo blisko stąd jest Dziewoklicz. Piętnaście-dwadzieścia minut na rowerze z młodym i jesteśmy.
Pani Monika bardzo lubi uprawiać warzywa. Najpierw sadzi przedplon - rzodkiewkę, później główny plon, potem poplon.
- Działka to dla nas odskocznia od codzienności. To coś, co możemy robić tylko dla nas. Tu mam hortensję bukietową. W pełni sezonu jest śnieżnobiała. Te kwiaty suszę. Wieszam świeże łodygą do góry, po wyschnięciu spryskuję lakierem do włosów i wstawiam do pustego wazonu. Lakier idealnie konserwuje także kolor. W ten sposób przez całą zimę mam białe kwiaty. W przyszłym roku część kwiatów będzie przesadzona w inne miejsce. Kwiaty lubią zmiany. To korzystnie na nie wpływa.©℗
Tekst i fot. Karol CIEPLIŃSKI
* * *
Partnerami konkursu są: Miasto Szczecin, Szczecińska Agencja Artystyczna, Rajski Ogród, Fosfan SA, Polferries Polska Żegluga Bałtycka SA oraz Polski Związek Działkowców Okręg w Szczecinie.
Więcej prezentacji finalistów na podstronie konkursu "Cały Szczecin w kwiatach"