Wielki garaż w Szczecinie
W zbudowanych lub budujących się nowych blokach mieszkalnych nie przewidziano (z małymi wyjątkami) garaży. Tymczasem ilość posiadaczy samochodów, motocykli i skuterów stale wzrasta. Na podwórzach nowoczesnych domów wyrastają więc blaszane lub sklecone z desek prowizoryczne budki, które tylko z nazwy są garażami.
Jak oświadczył z-ca kier. Wydziały Gospodarki Komunalnej Prezydium MRN p. Jan Proch, władze miejskie nie mogą sobie na razie pozwolić na budowę garaży, lub wzniesienie jednej kilkupiętrowej budowli, w której znalazłyby miejsce warsztaty obsługi i boksy dla pojazdów mechanicznych. Co prawda szczecińscy architekci opracowali już projekt nowoczesnego garażu (wraz z warsztatami naprawczymi), ale na realizację tego zamierzenia nie ma razie kredytów ani limitów.
Władze miejskie rozważają możliwość zorganizowania spółdzielni, której członkowie partycypowaliby w kosztach budowy. Projekt jest niewątpliwie słuszny, amatorzy prawdopodobnie się znajdą, chodzi tylko o opracowanie strony organizacyjnej
„Kurier Szczeciński” z 18 lutego 1960 r.
„Odkryty” przez „Kurier” wynalazek w centrum zainteresowania prasy i radia
We wtorek 16.II podaliśmy w „Kurierze” wiadomość o rewelacyjnym wynalazku prof. Politechniki Szczecińskiej doc. mgr inż. Józefa Rabieja. Profesor Rabiej skonstruował silnik prądu zmiennego o płynnej regulacji obrotów.
Tegoż dnia wieczorem w ogólnopolskiej audycji „Z kraju i ze świata” red. Henryk Zieliński z Rozgłośni Szczecińskiej szeroko omówił możliwość zastosowania wynalazku w przemyśle ciężkim. Za „Kurierem” powtórzył tę wiadomość „Express Wieczorny”, a Centralna Agencja Fotograficzna” rozesłała zdjęcia naszego fotoreportera St. Cieślaka przedstawiające prof. Rabieja przy swym silniku do wszystkich redakcji w Polsce.
Wczoraj za pośrednictwem „Expressu Wieczornego” otrzymaliśmy dalekopisem notę, w której interesujące się wynalazkiem Ministerstwo Przemysłu Ciężkiego zapytuje o numer telefonu prof. Rabieja, dla nawiązania z nim bliższego kontaktu.
„Kurier Szczeciński” z 19 lutego 1960 r.
To Zakłady Mleczarskie w Stargardzie uraczyły nas niedobrym masłem
W ub. tygodniu w kilku sklepach m.in. także w „Delikatesach” znalazło sio masło, którego smak i wygląd wydał się klientom podejrzany. Jak nas poinformował kierownik handlowy „delikatesów” p. Moskalewicz, producentem tej partii masła były Zakłady Mleczarskie w Stargardzie. W wyniku podjętej natychmiast interwencji Zw. Spółdzielni Mleczarskich delegował miejsce inspektora, który ustalił, że na rynek wypuszczono partię masła, wagi ok. 100 kg, którego niska jakość została spowodowana awaria maszyny. Wysyłka nastąpiła w nieobecności kierownika technicznego mleczarni.
Część puli niepełnowartościowego masła zwrócono Zakładom.
„Kurier Szczeciński” z 19 lutego 1960 r.