– POWIEM ostro i dosadnie: wszystkim krzykaczom, którym jest tak źle w Polsce za rządów PiS, nikt nie zamyka drogi do innego, lepszego świata. Pan Janusz Lewandowski, którego działalność – w mojej ocenie – była wroga Polsce, bo wyprzedawał nasz wspólny majątek za przysłowiową złotówkę, za co nagrodzono go w UE stołkiem komisarza, może zostać na zawsze w Brukseli, podobnie jak Donald Tusk, który bardziej słuchał Angeli Merkel niż własnego narodu. Dziś obaj panowie, a także lider KOD i szef PO napuszczają na naszą ojczyznę oficjeli z UE i USA. A czego dobrego doświadczyliśmy za ich rządów: niewolnictwa za 1500 złotych miesięcznie? Nie dajmy się manipulować i zakrzykiwać przez tych ludzi. Kocham Polskę i boli mnie ogromnie, jak można było tak ją zrujnować, tak upodlić Polaków, a dziś – gdy wreszcie jest szansa na powrót rodzimych wielkich przedsiębiorstw i wsparcie polskich rodzin – tylko atakować rząd PiS.
* * *
– JAKO opozycjonista i starszy człowiek chciałbym jeszcze dożyć czasów wielkich porządków w sądach i prokuraturach. To już naprawdę ostatni dzwonek, by pożegnano się z sędziami i prokuratorami, którzy oskarżali i osądzali przed 1989 rokiem. Nigdy nie będzie porządku w państwie, w którym wymiar sprawiedliwości jest tak przesiąknięty PRL, partyjnymi i towarzyskimi zażyłościami. Może prof. Strzembosz, zamiast wciąż strzępić język w telewizji i krytykować obecnego ministra, pomoże Zbigniewowi Ziobrze oczyścić to środowisko?
* * *
– BYŁA premier Ewa Kopacz i były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, zamiast dziś ostro krytykować stan służby zdrowia i niemoc obecnego rządu w sprawie pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka, powinni uderzyć się we własne piersi, bo to, co się dziś dzieje w lecznictwie, to efekt ich 8-letnich rządów i reform służby zdrowia, które okazały się bublami. Ile trzeba mieć tupetu, by nie widzieć własnych błędów, tylko bić jak w pusty bęben w obecną ekipę?
* * *
– CAŁE życie moja mama – pielęgniarka oddziałowa w stacji krwiodawstwa – oddawała krew. Podobnie jak mój tatuś. Otrzymywali za to talony na obiad, czekolady i pieniądze. Dziś za oddanie tego cennego leku nie przysługuje nic, bo to ponoć niemoralne, choć między placówkami służby zdrowia krwią się najnormalniej handluje. To między innymi dlatego że nie ma profitów, spadała też drastycznie liczba krwiodawców. Trzeba chyba powrócić do starych zasad, a wtedy banki krwi znów będą pełne.
Poglądy zamieszczone w tej rubryce mogą się rozmijać ze stanowiskiem redakcji.