Od 1 października br. zmienią się kryteria dochodowe. Czy to oznacza, że żywność z unijnych programów pomocowych szybciej trafi do potrzebujących z magazynów Banku Żywności w podkoszalińskich Nowych Bielicach? – Nowe stawki są nadal kwotami głodowymi – twierdzi Maria Józefowska-Jurga, prezes organizacji.
Stowarzyszenie Koszaliński Bank Żywności zajmuje się rozdysponowaniem trzech i pół tysiąca ton żywności wśród potrzebujących z całego Zachodniopomorskiego. Realizuje program na lata 2014-2020.
W magazynach do wzięcia m.in. są: makarony, oleje, dżemy, mielonki w puszkach, sery topione i żółte, ryże, koncentraty, kosze i soki jabłkowe. Jednak na 60 procent towarów Bank Żywności dotąd nie ma beneficjentów. Dlaczego?
– Obowiązują wyjątkowo zaostrzone kryteria dochodowe i techniczne – twierdzi prezes Józefowska-Jurga.
Aby skorzystać z pomocy, trzeba osiągać dochód miesięczny w wysokości: 951 zł w przypadku osoby samotnej lub 771 zł na osobę w rodzinie. Takie stawki obowiązywać będą od 1 października br. Dotąd wynoszą jeszcze mniej – odpowiednio: 813 i 674 zł. Jednak i tak są zaporowe dla wielu niezamożnych, którzy mogliby zostać odbiorcami żywności unijnej.
Potencjalnych beneficjentów do Nowych Bielic nie kierują miejski i gminne ośrodki pomocy społecznej, bo boją się kar pieniężnych, jeśli naruszą sztywne reguły przyznawania wsparcia.
– Przekonujemy samorządy i ośrodki pomocy społecznej, ale efektów nie ma – twierdzi prezes Banku Żywności.
Niestety, nie jest to jednostkowy przypadek. Podobne kłopoty z przekazaniem żywności unijnej dla osób potrzebujących mają inne ośrodki wsparcia, np. koszaliński Polski Czerwony Krzyż. Wszędzie obowiązują zaostrzone przepisy, których naruszenie grozi sankcjami finansowymi. ©℗
Tekst i fot. (m)
Na zdjęciu:
Załadunek trwałych produktów żywnościowych, które z Nowych Bielic zostały przetransportowane do Kamienia Pomorskiego.