W najbliższy czwartek siatkarki Chemika poznają rywalki w fazie grupowej Ligi Mistrzyń. Do rozpoczynających się w grudniu zmagań na europejskich parkietach drużyny z Polic może przystąpić w zaledwie 11-osobowym składzie. Klub wciąż nie uzgodnił bowiem warunków kontraktu z wicemistrzynią Europy Maret Balkestein-Grothues.
Gwiazda na trybunach
Gwiazda reprezentacji Holandii sobotni mecz Chemika z Pałacem Bydgoszcz (3:2) oglądała z trybun. Ubrana jak zwyczajny kibic i bez żadnych akcentów klubowych. Po spotkaniu Holenderka weszła na parkiet i pogratulowała siatkarkom Chemika wygranego tie-breaka. To już piąty z rzędu mecz ligowy, w którym Balkestein-Grothues nie wystąpiła.
W Chemiku oficjalnie zagrała tylko raz w przedsezonowym spotkaniu o Superpuchar. Klub oficjalnie nie wypowiada się na temat sytuacji zawodniczki. Nieoficjalnie wiadomo, że są rozbieżności co do zapisów kontraktowych i trwa wymiana korespondencji między klubem i menedżerem Holenderki.
– Jak widać Maret cały czas jest w Policach i wydaje mi się, że jest bliżej niż dalej, aby wróciła do gry – mówił po meczu z Pałacem dyrektor zarządzający Chemika Radosław Anioł.
Balkestein-Grothues miała być jedną z gwiazd Chemika, a jej czerwcowy transfer hitem Ligi Siatkówki Kobiet. Swoje możliwości siatkarka potwierdziła podczas mistrzostw Europy, zdobywając z reprezentacją swojego kraju srebrny medal, a w Chemiku w meczu o Superpuchar z Budowlanymi Łódź.
Holenderka miała być także ważnym ogniwem mistrzyń Polski w rozpoczynającej się dla policzanek za miesiąc rywalizacji w Lidze Mistrzyń. Póki co Chemik musi sobie radzić w krajowych rozgrywkach w zaledwie 11-osobowym składzie. Tak wąskiej kadry jeszcze w historii Chemika nie było.
Krótka ławka
Klub już przed sezonem zdecydował, że nie będzie zatrudniał czwartej środkowej, co wcześniej było standardem. Sytuację skomplikował dodatkowo urlop macierzyński Marioli Zenik. Chemik i w tym przypadku nie zdecydował się na szukanie dublerki dla jedynej libero Aleksandry Krzos.
Od pięciu spotkań klub musi sobie radzić też z zaledwie trzema przyjmującymi. Sytuacja trenera Jakuba Głuszaka jest o tyle niekomfortowa, że jedna z nich, Malwina Smarzek, jest nominalną atakującą, z konieczności ustawianą na przyjęciu. Swój potencjał w pełni pokazywała w kadrze grając właśnie na pozycji atakującej.
W klubie grając na innej pozycji ma przyjęcie na poziomie 21 procent i zaledwie 32-procentową skuteczność ataku. Dwie pozostałe przyjmujące Natalia Mędrzyk i Bianka Busa do Chemika dołączyły przed sezonem i ich dotychczasowe statystyki także nie są imponujące. Busa ma wprawdzie przyjęcie na poziomie 46 procent, ale w ataku zaledwie 28 procent skuteczności. Mędrzyk, która obiecująco zaczęła sezon, w ostatnich meczach obniżyła loty i legitymuje się 39-procentowym przyjęciem i 35-procentową skutecznością ataku.
Holston już gra
W sobotę po raz pierwszy w większym wymiarze czasowym zaprezentowała się natomiast w Chemiku amerykańska atakująca Alex Holston. Na dziesięć ataków skończyła cztery i raczej trudno będzie nowej zawodniczce Chemika rywalizować o miejsce w „szóstce” z będącą w doskonałej formie Katarzyną Zaroślińską-Król (w meczu z Pałacem miała blisko 60-procentową skuteczność w ataku).
Losowanie Ligi Mistrzyń
Krótka ławka rezerwowych i postawa w ostatnich meczach ligowych nie napawają optymizmem przed zbliżającą się Ligą Mistrzyń. W czwartek Chemik pozna grupowe rywalki i choć będzie losowany z pierwszego koszyka, może trafić na europejskich potentatów i najlepsze ekipy ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzyń. Bez straty seta eliminacje przeszedł ubiegłoroczny triumfator Vakifbank Stambuł i srebrny medalista włoski Imoco Volley Conegliano z Joanną Wołosz w składzie.
– Nasze zawodniczki potrzebują jeszcze czasu, aby zgrać się z nową rozgrywającą. Za trzy tygodnie gra naszej drużyny powinna wyglądać już zupełnie inaczej – uspokaja Radosław Anioł. ©℗ (woj)
Fot. R. Pakieser