Na 54. Przeglądzie Teatrów Małych Form Kontrapunkt Wielką Nagrodę Publiczności otrzymał spektakl Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie zatytułowany „Lwów nie oddamy”. Rzecz dzieje się na pograniczu Polski i Ukrainy i opowiada o trudnych relacjach pomiędzy naszymi narodami. Nie pisałabym w swojej rubryce o spektaklu teatralnym, gdyby w tekście scenicznym nie pojawiło się sformułowanie, o które mnie zaraz zapytano.
Otóż wbrew naszemu zwyczajowi językowemu dwukrotnie w spektaklu użyto konstrukcji przyimkowej w Ukrainie zamiast tradycyjnego połączenia na Ukrainie. Czy to błąd? „Wielki słownik poprawnej polszczyzny”, który ukazał się po raz pierwszy w roku 2004 w haśle Ukraina podaje, że mieszkać można na Ukrainie (nie: w Ukrainie) i jechać na Ukrainę (nie: do Ukrainy). Zalecenie to jest zgodne z ogólną zasadą mówiącą, że przyimek na ‘tworzy wyrażenia oznaczające kierunek lub miejsce będące celem ruchu’ i łączy się go z nazwami pewnych regionów geograficznych. Jako przykłady słownik podaje takie wyrażenia: jechać na Śląsk, na Mazury, na Kurpie, na Podlasie, Białostocczyznę.
Tę jasną zasadę zakłóca nieco połączenie dwóch nazw regionów: Małopolska i Wielkopolska, które – znów na mocy tradycji i zwyczaju – łączymy z przyimkiem w i z przyimkiem do: w Małopolsce, w Wielkopolsce, do Małopolski, do Wielkopolski. Tłumaczy się to względami historycznymi: nazwy Wielkopolska, Małopolska miały niegdyś postać Wielka Polska, Mała Polska, dlatego do dziś mają taką samą składnię, jak nazwa Polska.
Wróćmy do Ukrainy. Słownik podaje, że przyimek na łączy się również z nazwami pewnych państw i regionów spoza Polski. Mówimy: jadę na Węgry, na Białoruś, na Ukrainę, na Litwę, na Łotwę, na Słowację, traktując je jak nazwy regionów, chociaż dzisiaj są to samodzielne państwa. W uzasadnieniu można przeczytać, że „połączenie tych nazw z przyimkiem na jest umotywowane wielowiekową tradycją językową, której nie ma powodu zmieniać i nie oznacza bynajmniej traktowania ich jako terytoriów politycznie niesamodzielnych”. Owa opinia sprzed bez mała dwudziestu lat chyba już nie wytrzymuje próby czasu, czego dowodem jest coraz częstsze połączenie w Ukrainie, w Białorusi, w Słowacji. Jeśli Ukraina, Białoruś, Litwa, Łotwa, Słowacja są dziś samodzielnymi państwami, to łączenie ich z przyimkami sugerującymi „bycie częścią większej całości” jest nieuzasadnione. W dodatku, gdy nazwy te poprzedzimy jakimś przymiotnikiem, to ich składnia się zmienia: w zachodniej Ukrainie, we wschodniej Białorusi, w południowej Słowacji.
I tak oto otwiera się normatywna furtka... Wszak o użyciu przyimka na w połączeniu z nazwami geograficznymi w jednakowym stopniu decyduje norma językowa i zwyczaj językowy. Skoro mówimy, że wakacje spędzimy w Toskanii, choć to jest tylko region Włoch (niegdyś samodzielne księstwo), to dlaczego nie mielibyśmy ich spędzać w Ukrainie, w Białorusi czy w Słowacji? Upowszechniając te połączenia, nie tylko utrwalimy regułę składniową, lecz także uporządkujemy swoje myślenie o zmieniającym się świecie.
Ewa Kołodziejek