Czy można nauczyć się poprawnej pisowni, nie znając zasad ortografii? Można, ale chyba łatwiej w razie wątpliwości odwołać się do konkretnej reguły. Choć nie zawsze…
Moja wnuczka, uczennica szkoły podstawowej, pisała dyktando ortograficzne. Poszło jej całkiem nieźle, ale popełniła jeden błąd: napisała słowo strażak przez „rz”. Kiedy zdumiona zareagowałam śmiechem, bo wyobraziłam sobie tego strażaka przez „rz”, z żalem zapytała: Dlaczego jest tam „ż”, skoro cząstkę -arz trzeba zapisać przez „rz”? A ponadto – narzekała – „ż” to taka brzydka litera! Jest w brzydkich słowach: żreć, żerować, żołądek, żuchwa? A „rz” jest w słowach ładnych: rzeka, rzodkiewka, marzenie, warzywa.
Trudno dyskutować o gustach, zwłaszcza ortograficznych, bo każdemu może się podobać co innego. Znam ładne słowa z „ż”: księżyc, mżawka, wróżka, filiżanka, i znam brzydkie słowa z „rz”, choćby rzeźnia albo rzygać… Warto natomiast rozmawiać o zasadach, na których jest oparta polska pisownia.
Pierwsza jest łatwa: to zasada fonetyczna, zgodnie z którą piszemy tak, jak mówimy, np. brat, kot, kubek, okulary, okno. Druga – zasada morfologiczna – jest trochę trudniejsza, bo wymaga znajomości budowy wyrazu, wiedzy, z jakich cząstek się składa. Chodzi w niej o to, by przedrostki, rdzenie i przyrostki bez względu na wymowę zawsze zapisywać w tej samej postaci. Piszemy na przykład bezbronny i bezprawie, choć w drugim słowie przedrostek bez- wymawiany jest jak [bes]. Piszemy chleb-ek, chleb-owy, chleb, choć ten ostatni wyraz wymawiamy jak [chlep]. Piszemy gwiazda, gwiazdor i gwiazdka, choć mówimy [gwiastka]. Tylko czasem zasada morfologiczna ustępuje miejsca zasadzie fonetycznej. Na przykład przedrostek z- zapisuje się trojako, zgodnie z wymową: zrobić, spłacić, ściąć.
Trzecia zasada – historyczna – jest i łatwa, i trudna. Łatwa, bo dotyczy stosunkowo niewielkiego zbioru słów, w których występują znaki: u, ó, ż, rz, h, ch. Ich obecność we współczesnym języku jest wynikiem procesów historycznych, więc jakakolwiek zmiana nie jest tu możliwa. Zasada jest też trudna, bo trzeba się nauczyć wszystkich wyrazów z tymi znakami. Pomagają nam słowniki ortograficzne albo różne „ortografie na wesoło”, przeznaczone głównie dla uczniów.
Chyba najtrudniejsza jest zasada umowna, zwana konwencjonalną, która mówi, kiedy trzeba użyć wielkiej litery, a kiedy małej, i które wyrazy piszemy łącznie, które rozdzielnie, a które z łącznikiem. Ta zasada może się zmieniać w zależności od społecznych potrzeb, a do jej opanowania potrzebna jest podstawowa wiedza z gramatyki.
Gdzie w tym wszystkim jest strażak z dyktanda mojej wnuczki? Wbrew temu, co sądzi pilna uczennica, nie ma w jego budowie przyrostka -arz, jak w słowach pisarz, piekarz czy murarz. Pisownia słowa strażak, a także innych wyrazów z tej rodziny: straż (dawniej straża, stróża), strażnik, strażnica, stróż, jest uwarunkowana historycznie i nic tego nie zmieni.
Ewa Kołodziejek