Nie ma co ukrywać, liczebniki są trudną częścią mowy, a niektórzy wręcz twierdzą, że najtrudniejszą. Liczebników jest dużo: główne (pięć, sto), porządkowe (drugi, pięćdziesiąty), ułamkowe (pół, jedna czwarta), zbiorowe (dwoje, trzydzieścioro czworo), nieokreślone (kilka, mnóstwo), mnożne (dziewięciokrotny, potrójny), wielorakie (trojaki, sześcioraki).
Podane przykłady ilustrujące poszczególne klasy nie oddają bogactwa słownikowego liczebników. Na przykład liczebniki główne mogą mieć postać prostą (dziesięć) i wielowyrazową (czterysta dziewięćdziesiąt trzy), a niektóre liczebniki nieokreślone, jak masa, moc, szereg, mogą się mylić z rzeczownikami, gdyż ich pierwotną funkcją jest właśnie bycie rzeczownikiem. Jest jeszcze rozbudowana gramatyka, a w niej odmiana liczebników przez przypadki (dwa, dwóch/dwu, dwóm/dwom/dwu, dwóch, dwoma, dwóch/dwu), rodzaje (jeden, jedna, jedno) i skomplikowana składnia, czyli zasady łączenia liczebnika z innymi częściami mowy: czterech uczniów, czterej uczniowie, czworo uczniów, z czterema uczniami, z czworgiem uczniów. O liczebnikach trzeba jednak wiedzieć znacznie więcej, zatem zaglądanie do słowników języka polskiego albo do podręczników gramatyki staje się koniecznością.
Niektórzy piszący sprytnie unikają trudnych form liczebnikowych, zastępując je rzeczownikami: zamiast pięć bądź pięcioro piszą piątka. Czasem może to być kołem ratunkowym, ale zwykle jest niefortunne, bo piątka niemowląt czy piątka zawodników zamiast pięcioro niemowląt i pięciu zawodników świadczy zwyczajnie o niesprawności piszącego. Zwykle jednak albo jakoś sobie z liczebnikami radzimy, albo wybaczamy rodakom gramatyczne potknięcia.
Jest jednak taki liczebnik, który – niewłaściwie użyty - szczególnie piętnuje i kompromituje mówiącego. Jest to liczebnik ułamkowy półtora mający dwa warianty rodzajowe: męski i nijaki – półtora, żeński – półtorej. Oznacza to, że z rzeczownikami rodzaju męskiego i nijakiego łączy się forma półtora: półtora bochenka, półtora tysiąca, półtora okna, półtora drzewa, a z formą półtorej łączą się rzeczowniki żeńskie: półtorej bułki, półtorej łyżeczki, półtorej szklanki. Zamiana form liczebnika i mówienie: „półtora godziny” albo „półtorej roku” jest błędem z gatunku rażących. Co ciekawe, o wiele częściej zdarzają się błędy z niewłaściwym łączeniem formy półtorej niż formy półtora. Może to oznaczać, że słowo półtorej bardziej się mówiącym podoba, a że nie znają jego gramatycznych ograniczeń, używają go wedle uznania.
O liczebniku półtorej zrobiło się ostatnio głośno nie tylko dlatego, że ważna osoba publiczna publicznie powiedziała „półtorej roku”, lecz także dlatego, że inna osoba publiczna publicznie, w obecności kamer i mikrofonów, zwróciła jej na ten błąd uwagę. I tak źle, i tak niedobrze. Tymczasem wystarczy poczytać półtora dnia i zrobić półtorej strony notatek, by półtora nie pomylić z półtorej. A na błędy językowe – jeśli jest taka potrzeba - zwracajmy innym uwagę dyskretnie, w cztery oczy.
Ewa Kołodziejek