Czwartek, 22 maja 2025 r.  Imieniny Emila, Heleny i Romy
REKLAMA

O estetyce nazwisk

Data publikacji: 2020-10-10 13:25
Ostatnia aktualizacja: 2020-10-11 18:22

Wiele osób, broniąc się przed innymi niż mianownik formami swoich nazwisk, odwołuje się do estetycznej strony ich brzmienia. „Jak to okropnie brzmi!” mówi pani Mucha i pan Kozieł, gdy słyszą, że ktoś mówi o pani Musze i o panu Koziele. „Mam kolegę, którego nazwisko kończy się na -ko – pisze czytelnik w komentarzu do mojego ostatniego felietonu – i kiedy je odmieniam, on protestuje i mnie poprawia. Fakt, że nazwisko brzmi wtedy dość podejrzanie, ale trudno – takie Bozia dała. Ziobro też w odmianie nie brzmi pięknie”.

To, czy jakaś forma słowna brzmi pięknie czy okropnie, jest najczęściej naszym subiektywnym odczuciem. Jako miłe dla ucha odbieramy słowa poprawnie i starannie wymawiane, „niezgrzytliwe”, albo takie, które nie zawierają jakichś nietypowych dźwięków. Użytkownik polszczyzny ogólnej zwykle nie akceptuje gwarowych form zawierających połączenia ke, ge, np. kedy, ogeń, bo „okropnie brzmią!”. Być może z tego powodu woli nie odmieniać nazwisk zakończonych na -e, które w połączeniu z przymiotnikową końcówką tworzą takie właśnie dźwięki: Dalke – DalkegoDalkemu, Lange – Langego, Langemu.

Dla wielu właścicieli nazwisk zakończonych na -eł, -oł, tożsamych z rzeczownikami pospolitymi, formy gramatyczne brzmią „fatalnie”. W takich bowiem nazwiskach jak KoziełOrzeł, Kocioł, nie zachodzą wymiany głoskowe charakterystyczne dla rzeczowników pospolitych, dlatego mówimy o Koziele, Orzele, Kociole. Formy  tożsame z nazwami pospolitymi: o Koźle, Orle, Kotle, są dopuszczalne, jednak uchodzą za mniej staranne. Tylko w nazwiskach jednosylabowych nie ma takiej możliwości, trzeba więc mówić o panu Dąbie, Wążu, Mechu

Czy te wszystkie formy nazwiskowe źle brzmią? W moim odczuciu absolutnie nie, pewnie dlatego, że ich często używam. I w tym właśnie tkwi cała tajemnica: nieużywane – są „dziwne”, „śmieszne”, „okropne”. Używane – tracą nacechowanie, stają się neutralne, nasze.

Myślę, że niechęć do poddawania nazwisk regułom gramatycznym tkwi głównie w niewiedzy albo w braku językowej wrażliwości. Można zrozumieć urzędnika, że w trosce o precyzję i jednoznaczność komunikatu rezygnuje z form gramatycznych nazwisk. Trudno jednak  rozumieć księdza, który w komunikatach do swoich wiernych nie odmienia ich nazwisk. Pisze o tym także komentator mojego felietonu: „W kościołach nastała wiele lat temu moda na nieodmienianie nazwisk. I kiedy ksiądz odczytuje intencję mszalną, to mówi: Modlić się będziemy za dusze świętej pamięci Antoniego Rygiel, Beaty Wesoła i wszystkich zmarłych z rodziny Piątek, Kowalski i  Geblewicz. To jest tak powszechne, że dopuszczam nawet możliwość jakiegoś odgórnego nakazu, do którego księża muszą się stosować”.

Nie sądzę, by istniała jakaś odgórna dyrektywa, myślę, że wielu księży spełnia po prostu życzenie swoich parafian. Mówił o tym także prof. Jan Miodek: „Ja się raz na kolędzie zapytałem księdza, dlaczego to tak wygląda w kościele. Proboszcz mi odpowiedział, że ludzie się obrażają, jak nazwiska są odmienione. No, ja tego pojąć nie mogę!”.

Ja też tego nie mogę pojąć, a wszystkim gramatycznym sceptykom dedykuję powtarzany od dawna aforyzm: „Jesteś właścicielem swojego nazwiska tylko w mianowniku, pozostałymi przypadkami rządzi gramatyka”.

Ewa Kołodziejek

Komentarze

pyrysta
2020-10-11 18:07:45
Moja uwaga w temacie -odmiany nazwisk. Często spotykam się z umowami (dwustronnymi na piśmie), w których jedna strona jest reprezentowana przez ... ( tu imię i nazwisko w dopełniaczu) a druga przez (też w dopełniaczu). Pół biedy jeśli umowa dotyczy "Kowalskiego" lecz gorzej gdy kontrahentem jest "Wołłejko". Jeszcze bardziej niezręcznie wygląda obcojęzyczna forma (ew. tłumaczenie umowy) gdyż w wersji polskiej jest użyty dopełniacz podczas gdy w wersji obcojęzycznej - nazwisko jest nieodmienione. "Zagraniczny" pyta - czy to ta sama osoba? Proponuję tak redagować umowy (wzorcowe druki umów, formularze) aby wymusić wpisanie/umieszczenie imienia i nazwiska bez odmiany. Np. zleceniodawcę reprezentuje ( Kowalski-mianownik), a zleceniobiorcę (Wołłejko-też mianownik). Bardzo proste - wymaga dbałości o formę i odrobiny rozsądku.
Wojciech (...)
2020-10-10 16:50:32
Nieodmienianie nazwisk przez Polaków to temat-rzeka. I nie wydaje mi się, żeby były jakieś szanse na zmianę tego złego przyzwyczajenia, a wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że Polacy są w tym względzie niereformowalni. Po prostu nie dociera to do nich (stwierdzam to na podstawie komentarzy w internecie czy choćby samym Facebooku). Sama Pani Profesor napisała kiedyś felieton pt. „Teść zakazał...” Nic dodać, nic ująć. Takich „teściów” spotyka się na każdym kroku. Drugim problemem dotyczącym nazwisk jest stawianie ich przed imieniem. Ze wstydem przyznaję, że i moja mama, i jeden z braci zawsze się właśnie tak podpisują i nie są w stanie zrozumieć, że najpierw powinno być imię, a ja nie potrafię ich do tego przekonać (ba, wręcz oburzają się, gdy im zwracam uwagę!). Podsumowując, nazwiska chyba zostały naznaczone jakimś przekleństwem, bo mało jest problemów językowych wzbudzających takie ogólnopolskie, a przecież niepotrzebne emocje...
TZ.
2020-10-10 14:44:48
O nazwiskach można długo... No, ale żeby pozostać przy ich estetyce, to jeszcze podejmę taki wątek: zmiana nazwisk. Komuś wydaje się, że ma nazwisko "brzydkie", "przaśne", więc je zmienia, z reguły na takie z końcówką -ski albo -cki. Na przykład Cieniuch na Cieniawski, Jałocha na Jałosiński, Głąb na Głębocki itd. Procedura nie jest zbyt skomplikowana. A przecież te prawdziwe nazwiska są czymś w rodzaju świadectwa tożsamości. To były nazwiska czy przezwiska nadawane chłopom, z dziada pradziada osiadłym na Mazowszu, w Wielkopolsce, na Kujawach... Posiadacz zmienionego w ten sposób nazwiska czuje się w pewnym sensie "awansowany" do szlachty, zapominając że niejedno nazwisko na -ski nie ma ani ze szlachectwem, ani z polskością nic wspólnego. Ale żeby odkryć piękno i znaczenie starego, arcypolskiego, "brzydkiego" nazwiska, trzeba mieć nie tylko specjalne poczucie estetyki, lecz i świadomość zakorzenienia w ziemi, na której się żyje. No i najważniejsze - to człowiek uszlachetnia nazwisko, a nie ono jego.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500