Święto kobiet uaktywniło dyskusję o żeńskich nazwach zawodów i stanowisk. I znów pytano: a po co, dlaczego, a skąd ta prezydentka, premierka, starostka, profesorka, gościni, naukowczyni, mistrzyni? I od razu oceniano: że śmieszne, dziwne, niepotrzebne, nienaturalne.
Najbardziej rozbrajająca w tej dyskusji jest opinia, że są to formy „nienaturalne”. Naprawdę tak myślimy? Wszak rodzaj gramatyczny jest naturalną cechą polszczyzny! W trzech rodzajach występują różne części mowy: zaimki – on, ona, ono, przymiotniki: mały, mała, małe, czasowniki – był, była, było. Także niektóre rzeczowniki mogą mieć dwa rodzaje gramatyczne w zależności od tego, kogo określają. On to lekarz, pisarz, aktor, sprzedawca, woźny, Polak, Norweg, ona – lekarka, pisarka, aktorka, sprzedawczyni, woźna, Polka, Norweżka. I wiele, wiele innych.
Czy te żeńskie rzeczowniki są naprawdę dziwne i nienaturalne? Czy powiedzielibyśmy, że Krystyna Janda to świetna aktor, a Olga Tokarczuk to znakomita pisarz? Rzecz jasna – nie! Uznalibyśmy je za nienaturalne, i słusznie! Połączenia rzeczownika męskiego z przymiotnikiem lub czasownikiem żeńskim: mądra prezes, doktor powiedziała gramatycznie zgrzytają, mimo to akceptuje je norma, bo utrwaliły się w powszechnym zwyczaju językowym. Ale traktujemy je wybiórczo: miła dyrektor – tak, a znana piosenkarz – nie. Czy to nie dziwne?
A może niechęć do feminatywów wynika z przyczyn pozajęzykowych? System polszczyzny pozwala na tworzenie form żeńskich od wszystkich męskich nazw stanowisk i zawodów. Na przeszkodzie stoją więc jedynie nasze uprzedzenia i tradycyjne myślenie. Tylko w umysłach współczesnych Polaków jest ugruntowane przekonanie, że męskie nazwy nobilitują kobiety, a żeńskie je ośmieszają. Dawniej feminatywy nie były ani śmieszne, ani niepotrzebne. W słowniku polszczyzny XVI-wiecznej są notowane takie żeńskie formy, jak: badaczka, dobrodziejka, gościa, kramarka, mistrzyni i mistrzynia, łotryni, morderka. Forma gościni notowana jest w słowniku języka polskiego z 1900 roku. A w Ewangelii św. Łukasza jest prorokini Anna.
Więc nie ma co się obrażać na feminatywy. One po prostu są, a ich użycie jest dobrowolne. Powiem potocznie: chcesz – używaj, nie chcesz – nie używaj, ale pozwól innym na swobodny wybór. Równouprawnienie w życiu społecznym jest faktem, zatem i w języku jest potrzebne.
Mogą o tym świadczyć wysiłki panów, którzy uprawiają zawody związane dotąd wyłącznie z paniami. Jak brzmią męskie formy od nazw niania, przedszkolanka, kosmetyczka? Najprościej jest z formą nianiek, trochę trudniej z formą przedszkolanin (tworzy ją formant –anin). A co z męską formą kosmetyczki? Poprawny jest kosmetyk. I nieważne jest, że kosmetyk to krem lub tonik. Wszak kosmetyczka to i kobieta, i mała torebka. A przecież nie przeszkadza nam pilot – lotnik i pilot – urządzenie…
Ewa Kołodziejek