Mój felieton ma dziś bardziej osobisty charakter, gdyż dedykuję go koleżance Monice, która uległa czarowi słowa dedykowany. Podoba się jej dedykowany używany w tradycyjnym słownikowym znaczeniu ‘ofiarowany, poświęcony komuś’, podoba się też modny anglicyzm dedykowany, odpowiednik słów ‘przeznaczony, kierowany, adresowany do’.
O gustach się nie dyskutuje, ale o językowej poprawności można i trzeba, bo zawsze warto więcej wiedzieć o języku ojczystym. O słowie dedykowany warto wiedzieć to, że jest zapożyczeniem łacińskim, pochodzi od czasownika dedicare, który w łacinie znaczył ‘poświęcać, ofiarowywać, przeznaczać’. Stąd różne dzieła dedykowane różnym osobom: wiersze dedykowane ukochanym, koncerty dedykowane mistrzom, płyty dedykowane zmarłym muzykom itp. Chodzi więc najczęściej o poświęcanie bądź ofiarowanie komuś dzieła, którego jesteśmy twórcami albo wykonawcami.
W ostatnim czasie jednak sporo łacińskich wyrazów dociera do nas za pośrednictwem angielszczyzny. Wędrówka słowa z łaciny przez język angielski do polskiego powoduje, że jego pierwotne znaczenie ulega modyfikacji: zawężeniu, poszerzeniu bądź przesunięciu. A jak taki wędrownik wkroczy w obszar polszczyzny, to jego sens może się różnić od tego, który się w naszym języku utrwalił.
Tak jest właśnie ze słowem dedykowany. Angielskie dedicated to nie tylko ‘dedykowany’, ale i ‘przeznaczony’. I tu zaczynają się problemy gramatyczne. Oba te imiesłowy: dedykowany i przeznaczony mają w polszczyźnie różne wymagania składniowe. Dedykowany łączy się tylko z celownikiem: dedykowany ojcu, ukochanej, mistrzowi. Przeznaczony natomiast daje więcej możliwości: przeznaczony komuś (rzadkie), przeznaczony dla kogoś (częstsze), przeznaczony na coś, przeznaczony do czegoś.
Ci, którzy trzymają się znaczenia łacińskiego, są spokojni, ale ci, którzy zauroczyli się dedykowanym w wersji angielskiej, zaczynają błądzić. Dedykowany komuś? Dedykowany dla kogoś? Dedykowany na coś? Dedykowany do czegoś? Trzeba przyznać, że tylko pierwsze połączenie: dedykowany komuś, nie boli. Ale nie, jednak boli! W korpusie języka polskiego (internetowym zbiorze dostępnych tekstów) znalazłam taki cytat: „Na serwerze Europe On-line znajdziemy kącik dedykowany wysyłaniu kartek świątecznych”. Są tam też odnotowane inne przekalkowane z angielszczyzny konstrukcje: „Profil instalacyjny dedykowany dla komputera”, „Wyświetlacz LCD dedykowany do zastosowań w przenośnych urządzeniach multimedialnych”, „Wirtualna Polska przebudowała serwis mini.wp.pl, dedykowany na telefony komórkowe”.
Czytelnicy powiedzą: no tak, ale to są teksty specjalistyczne, związane z informatyką, bo to w nich najczęściej pojawiają się angielskie kalki typu dedykowany komputer (dedicated computer). Nic podobnego! Modne słówko już dawno wyszło poza obszar leksyki informatycznej i śmiało sobie poczyna w języku urzędniczym czy prawniczym. Gości też w tekstach marketingowych i reklamowych: dywaniki dedykowane do samochodu, produkty dedykowane do zagospodarowania dużych powierzchni.
Mnie to okropnie razi, bo mam poczucie, że się w tych kontekstach wyraz dedykowany zwyczajnie zdegradował. Zwłaszcza gdy natrafimy na papier toaletowy dedykowany do podajników albo do intensywnie używanych toalet...
Ewa Kołodziejek