Obce słowa w polszczyźnie to zysk dla naszego języka, ale też pewne kontrowersje związane z wymową. Nie zawsze wiadomo, czy lepiej naśladować wymowę obowiązującą w języku, z którego wyraz został zapożyczony, czy raczej dostosować się do zasad polskiej wymowy.
Procesu przyswajania wyrazów nie da się ujednolicić, można tylko opisać różnice w zadomawianiu się zapożyczeń w polszczyźnie. Są zapożyczenia całkowicie przyswojone, czyli takie, które piszemy po polsku, wymawiamy po polsku, odmieniamy zgodnie z regułami polskiej gramatyki, tworzymy od nich wyrazy pochodne. Takimi słowami są dawne pożyczki, choćby niemieckie rynek, cegła, francuskie bransoleta, bulion, angielskie bekon, dżem i wiele innych. Te nie sprawiają nam żadnych kłopotów.
Niekłopotliwe w gruncie rzeczy są także zapożyczenia nieprzyswojone, tak zwane cytaty językowe, które mają obcą postać graficzną, obcą wymowę i nie podlegają naszej gramatyce: cappuccino, fair play, whisky, carte blanche i inne. Ich poprawność ortograficzną i fonetyczną można sprawdzić w słownikach.
Najwięcej trudności sprawiają wyrazy częściowo przyswojone, bo nie wiadomo, czy ich proces przyswajania już się zakończył. Może to dotyczyć ortografii, jak w wyrazach dealer – diler, e-mail – majl itp. Może też dotyczyć wymowy, jak w naszych tytułowych słowach.
Wydawałoby się, że angielska pożyczka audyt już się na tyle zadomowiła w polszczyźnie, że nie ma z nią kłopotu. Poprawną wymowę, tożsamą ze spolszczoną pisownią, podają słowniki języka polskiego. Tymczasem korespondenci poradni językowych informują nas, że wciąż słychać wymowę [audit], naśladującą wymowę angielską. Brzmi to nieco snobistycznie i jest po prostu niepoprawne.
Wyraz tweet, czyli ‘krótka wiadomość opublikowana w portalu społecznościowym Twitter’, jest przyswojony pod względem gramatycznym, bo można go odmienić przez przypadki: tweetem, o tweecie, można też tworzyć od niego formy słowotwórcze, na przykład tweetować. „Wielki słownik języka polskiego” (www.wsjp.pl) podaje też możliwość uproszczonej pisowni: twit, twitt, choć zastrzega, że jest dość rzadka. Natomiast wymowa słowa tweet jest bliska wymowie angielskiej, z nietypowym dla polszczyzny połączeniem głosek: łi. Mówimy więc [tłit], [tłiter], podobnie weekend [łikend]. Mówienie [tłyt], [tłyter] nie jest aprobowane.
Jeszcze inny problem stwarza wymowa nazwy aquapark. Są tacy, którzy wymawiają ją zgodnie z wymową łacińską: [akwapark], ale są też tacy, zwłaszcza młodsi, którzy mówią z angielska [akłapark]. Kto ma rację? Wyraz aquapark, choć zawiera łacińską cząstkę aqua, jest pożyczką z języka angielskiego, dlatego trzeba uznać za poprawne oba warianty wymowy.
Ewa Kołodziejek