Środa, 24 kwietnia 2024 r. 
REKLAMA

Urzędniczka z zarzutami w sprawie 5-latka, który utonął w studzience

Data publikacji: 10 września 2019 r. 22:55
Ostatnia aktualizacja: 11 września 2019 r. 10:10
Urzędniczka z zarzutami w sprawie 5-latka, który utonął w studzience
 

Zarzuty niedopełnienia obowiązków i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia życia 5-latka, który utonął w niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej, postawiła białogardzka prokuratura Ewelinie S., naczelniczce wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej magistratu.

5-letni Szymon z Białogardu utonął 21 czerwca 2017 r. w niezabezpieczonej pokrywą studzience kanalizacyjnej, znajdującej się na terenie miejskim około 20 m od placu zabaw, na którym bawił się z innymi dziećmi, obserwowany z okna rodzinnego domu przez ojca.

Prokuratura Rejonowa w Białogardzie niemal równolegle wszczęła dwa odrębne śledztwa w tej sprawie. Jedno dotyczyło rodziców chłopca, a drugie ustalenia osoby bądź osób odpowiedzialnych za niezabezpieczenie studzienek kanalizacyjnych, w tym tej, do której wpadło dziecko.

Jeszcze w 2018 roku rodzice 5-letniego Szymona zostali oskarżeni przez prokuraturę o nieumyślne spowodowanie śmierci syna. Oboje nie przyznali się zarzucanego czynu. W styczniu 2019 r. sąd uniewinnił matkę chłopca, a wobec ojca warunkowo umorzył postępowanie na rok, zmieniając przy tym kwalifikację zarzucanego mu czynu na bezpośrednie narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia.

Jak poinformował we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, Prokuratura Rejonowa w Białogardzie zakończyła teraz drugie śledztwo. Zarzuty niedopełnienia obowiązków i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia życia 5-latka białogardzka prokuratura postawiła 39-letniej Ewelinie S., naczelniczce wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej Urzędu Miasta w Białogardzie.

Według śledczych, podejrzana od 1 czerwca 2011 r. do 21 czerwca 2017 r. nie dopełniała ciążących na niej obowiązków wynikających z regulaminu urzędu w zakresie prawidłowej realizacji zadań wydziału, do których należał, jak poinformował Gąsiorowski, m.in. "nadzór nad utrzymaniem i kontrolą stanu technicznego odcinka kanalizacji deszczowej przy ul. Zielonej w Białogardzie". Gąsiorowski podał, że w śledztwie został powołany biegły z zakresu budownictwa i to sporządzona przez niego opinia pozwoliła prokuratorowi na postawienie zarzutów podejrzanej.

Biegły w swej opinii mówi, że jeżeli zdecydowano się na to, że stary odcinek kanalizacji, po wybudowaniu nowego, nie został zasypany, nie zostały odpowiednio te studzienki wyłączone z użytkowania, to należy to traktować jako nadal czynny obiekt budowlany (…) i podlegający rygorom prawa budowlanego. A to mówi, że w obiektach budowlanych należy dokonywać okresowych przeglądów i należy ewentualnie dbać o ich stan techniczny – powiedział Gąsiorowski.

Przesłuchana w charakterze podejrzanej Ewelina S. nie przyznała się do popełniania zarzucanego jej czynu.

– Potwierdziła, że w tym okresie była naczelnikiem wydziału, ale podała jednocześnie, że ten wydział został utworzony poprzez rozdzielenie poprzednio istniejącego większego wydziału i że w czasie, gdy ona była naczelnikiem, do jej wydziału nie przekazano w całości dokumentacji dotyczącej kanalizacji deszczowej na tym terenie. Stwierdziła, że jej wydział zlecał takie bieżące naprawy kanalizacji deszczowej spółce komunalnej Zakładowi Gospodarki Komunalnej – poinformował Gąsiorowski. Dodał, że podejrzana nie zgodziła się z wnioskami z opinii biegłego. Podczas składania zeznań mówiła, że "nie miała możliwości zorientowania się, jak ta kanalizacja deszczowa działa, jaki jest jej status".

– Powołała się na to, że budowę nowego odcinka kanalizacji realizował zupełnie inny wydział, inny wydział odebrał roboty, a ona miała mieć ewentualnie dokumentację na ten temat, której ostatecznie w całości jej nie przekazano – podał Gąsiorowski.

Ewelinie S. za zarzucane jej czyny grozi do 5 lat więzienia. Nie zastosowano wobec niej środków zapobiegawczych.

(pap)

Fot. Dariusz Gorajski (arch.)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ok
2019-09-11 09:54:56
Oczywiscie ze miasto musi zabezpieczac studzienki . Kazdy z nas placi podatki w tym na utrzymanie i zabezpieczenie studzienek
stanowczo
2019-09-11 08:36:04
Zarzuty powinni mieć rodzice którzy nie dopilnowali dziecka. Po 500 zł łapy wyciągnąć to pierwski
`
2019-09-11 06:54:39
Wychodzi na to, że miasto ma kilka razy dziennie sprawdzać, czy wszystkie studzienki są na swoim miejscu, bo w każdej chwili jakaś może zniknąć.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA