Kilkadziesiąt osób wzięło udział w weekendowym poszukiwaniu bursztynów na plaży w Świnoujściu. W sobotę po zmroku, w niedzielę w dzień. Do poszukiwania „złota Bałtyku” zaprosił mieszkańców, turystów i kuracjuszy Eryk Popkiewicz.
Pierwsza wyprawa odbyła się w sobotę przed godziną 19. Na plaży panowała niemal zupełna ciemność. Gołym okiem trudno by było cokolwiek wypatrzeć. Dlaczego zatem do poszukiwania bursztynów wybrano taką porę? Gdy zapadnie zmrok... lepiej widać. Ale trzeba mieć latarkę UV.
O bursztynach i nie tylko barwnie opowiadał Eryk Popkiewicz, syn Haralda, z wykształcenia archeolog, w którego rodzinie bursztyn jest zbierany od pokoleń. W rodzinnej pracowni powstaje potem z niego biżuteria artystyczna oraz formy przestrzenne w bursztynie i srebrze. Pan Eryk jest też autorem m.in. wielu artykułów naukowych dotyczących bursztynu, a także polsko-angielskiego albumu, w którym opisuje sposoby pozyskiwania bursztynu na przestrzeni dziejów. Trudno więc o lepszego przewodnika nie tylko dla początkujących zbieraczy.
Na świnoujską plażę chętni wybrali się z kaszorkami (siatka z otworem rozpiętym na obręczy, mniej więcej taka jak do połowu ryb) i latarkami. Niektórzy nie wiedzieli, że „zwykła” latarka nie tylko nie wystarczy, lecz wręcz może utrudnić poszukiwanie. Potrzebna jest bowiem latarka emitująca światło ultrafioletowe. Zebrani mogli zobaczyć różnicę. Podświetlony zwykłą latarką bursztyn był niemal niewidoczny. Dzięki natomiast swoim właściwościom fluorescencyjnym, w promieniach UV świecił na żółto. Wyraźnie tylko wtedy, gdy zwykłe latarki były wyłączone. Podobno bursztyny podświetlone latarką UV świecą też na niebiesko.
Niestety, świeciły także śmieci, które do morza przypłynęły rzeką...
Eryk Popkiewicz nie tylko opowiadał o pozyskiwaniu i obróbce bursztynów od czasów średniowiecznych do dziś. Można było także zobaczyć, jak efektownie płonie bursztynowy pył, czy pójść za mistrzem do wody, by dowiedzieć się więcej. ©℗
Tekst, fot. i film Sylwia DUDEK