Czwartek, 25 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Piłka nożna. 99 lat Stefana Żywotko

Data publikacji: 09 stycznia 2019 r. 09:10
Ostatnia aktualizacja: 07 marca 2021 r. 20:05
Piłka nożna. 99 lat Stefana Żywotko
 

9 stycznia swoje 99. urodziny obchodzi Stefan Żywotko. To jedna z najbarwniejszych i na pewno jedna z najbardziej zasłużonych postaci w historii szczecińskiej piłki nożnej. Ma wielkie zasługi zarówno dla rozwoju Arkonii, jak i Pogoni.

Stefan Żywotko prowadził Pogoń w 91 meczach, tylko Eugeniusz Ksol zaliczył tych spotkań więcej. Był trenerem pierwszej drużyny nieprzerwanie przez 4,5 roku. Nikt wcześniej, ani tym bardziej później tak długo nie piastował tej funkcji tak długo bez przerwy, a minęło od tego czasu równe pół wieku.

W roku 1966 wprowadził Pogoń do ekstraklasy i od tamtej pory szczecinianie w najwyższej klasie rozgrywkowej występowali nieprzerwanie aż 13 lat. Nigdy Pogoń nie zaliczyła dłuższej serii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Fundamenty pod klasową drużyną położył właśnie Stefan Żywotko.

Wprowadził szczecińską drużynę na niespotykany wcześniej poziom. W ciągu 4,5 roku wypracował średnią zdobytych punktów na poziomie 1,23, a więc identycznie jak Kazimierz Moskal. Z tą różnicą, że pół wieku temu nie dostawał gotowych graczy, musiał ich do zespołu wprowadzać, wypromować i robił to znakomicie.

Gruntowna metamorfoza

Pogoń za kadencji Stefana Żywotki przeszła gruntowną metamorfozę. Z klubu posiłkującego się piłkarzami nie umiejącymi przebić się w klubach z innych rejonów Polski stał się promującym własnych wychowanków, lub młodzieżowców pozyskanych z mniejszych ośrodków.

Stefan Żywotko dał szansę debiutu późniejszym reprezentantom Polski. Byli to: Zenon Kasztelan i Czesław Boguszewicz. Ten drugi był pierwszym w historii Pogoni piłkarzem urodzonym już w drugiej połowie XX wieku. Grał w eliminacjach do piłkarskich mistrzostw świata w roku 1978 w Argentynie. Z pewnością pojechałby na mundial, gdyby nie pechowa kontuzja oka, która przerwała karierę utalentowanego obrońcy.

Za kadencji Żywotki swoje premierowe mecze w ekstraklasie rozgrywali późniejsi uczestnicy finałowych turniejów mistrzostw świata: Roman Jakóbczak i Mirosław Justek, choć obaj już w barwach Lecha Poznań. To Żywotko jednak przygotowywał ich do gry na wysokim, reprezentacyjnym poziomie.

Za jego kadencji w reprezentacji debiutował Waldemar Folbrycht, a w eliminacjach do mistrzostw świata w roku 1974 grał Włodzimierz Wojciechowski, który doświadczył debiutu w ekstraklasie za kadencji Stefana Żywotki w Pogoni Szczecin, a po odejściu z Pogoni Żywotki, odeszli też: Jakóbczak i Wojciechowski.

To za kadencji Stefana Żywotki Pogoń po raz pierwszy w historii pokonała Legię Warszawa na własnym boisku i Górnika Zabrze w ogóle. W drugiej połowie lat 60 ubiegłego wieku to były czołowe drużyny nie tylko w kraju, ale też w Europie. W składach tych zespołów roiło się od piłkarzy europejskiego formatu: w Legii między innymi Gadocha, Deyna, Brychczy, a w Górniku: Kostka, Oślizło, Gorgoń, Szołtysik, Lubański.

Wypromował reprezentantów

99-letni dziś szkoleniowiec dał szansę debiutu w ekstraklasie również późniejszym reprezentantom Polski, ale będąc trenerem Arkonii. Nie obawiał się wystawiać do składu nastolatków: Władysława Szaryńskiego, Ryszarda Mańkę, Władysława Gzela. Ten pierwszy był członkiem słynnego Górnika Zabrze, finalisty Pucharu Zdobywców Pucharów. Ten ostatni pierwszym w historii powojennego Szczecina reprezentantem kraju. To Stefan Żywotko uczynił z niego reprezentacyjnego pomocnika.

Żywotko, to był trener, który wypromował w Pogoni czterech kadrowiczów (Kasztelan, Justek, Boguszewicz, Wojciechowski), a w Arkonii trzech (Szaryński, Mańko, Gzel), czyli razem aż siedmiu w mieście, w którym w latach 60 ubiegłego wieku funkcjonowały dwa kluby na najwyższym poziomie rozgrywkowym i oba na ten poziom wprowadził Stefan Żywotko.

Nie ma drugiego szkoleniowca w Szczecinie, który poznał się na tak dużej grupie utalentowanych graczy, nigdy w żadnym szczecińskim klubie już tak skuteczny szkoleniowiec pod tym względem się nie pojawił.

W roku 1968 Pogoń uplasowała się na mecie rozgrywek na szóstym miejscu. W czasach, gdy w polskim futbolu dominacja klubów górniczych, wojskowych, milicyjnych była bezsporna, Stefan Żywotko wdarł się ze szczecińskim zespołem praktycznie do ścisłej czołówki. Ze szczecińskim zespołem zrobił to po raz drugi. Pięć lat wcześniej taką samą lokatę zajęła w ekstraklasie prowadzona przez niego Arkonia.

Być może Stefan Żywotko nie wróciłby po wojnie do wielkiego futbolu, gdyby dwukrotnie na swojej drodze nie spotkał Bronisława Skobla – późniejszego prezesa Pogoni. W powojennym Szczecinie futbol był w powijakach, organizowano mecze na zasadzie łapanki.

Stefan Żywotko zauważył, że bez regularnych treningów i tylko okazjonalnymi meczami nie osiągnie się sukcesów. Postanowił ściągnąć do Szczecina Zygmunta Czyżewskiego. Sam był jego asystentem, a obaj po raz pierwszy wprowadzili szczeciński klub do ekstraklasy.

– Ówczesna Gwardia grała wśród najlepszych tylko jeden rok – wspomina Stefan Żywotko. – Nie byliśmy organizacyjnie przygotowani na walkę o najwyższe cele. W całym sezonie wygraliśmy tylko jeden mecz i spadliśmy.

Kurs trenerski z Górskim

Stefan Żywotko nie tracił zapału. W roku 1952 ukończył kurs trenerski w Warszawie. Wśród absolwentów byli między innymi: Kazimierz Górski i Marian Suchogórski – w latach 50. piłkarz Gwardii, a potem między innymi trener Pogoni.

Stefan Żywotko wprowadził Arkonię do ekstraklasy w roku 1960 – niemal 10 lat po pierwszym awansie, kiedy był jeszcze drugim trenerem. Rywalizacja była coraz bardziej zacięta. W sezonie 1962/63 oba szczecińskie kluby spotkały się w ekstraklasie.

– Na derbowe mecze przychodziły tłumy – wspomina Stefan Żywotko. – Pamiętam, że gdy spotkania rozgrywane były przy ul. Twardowskiego, to małą trybunę zajmowali kibice Arkonii. Byli spokojniejsi, starsi, bardziej wyważeni. Ci z Pogoni kibicowali bardziej żywiołowo. Żadnych kordonów milicyjnych oddzielających fanów obu ekip nie było. Nikt wtedy nie myślał o żadnych rozróbach.

Arkonia w roku 1963 pod wodzą trenera Żywotki zajęła szóste miejsce – przed Legią, Wisłą, ŁKS, Lechią i Lechem. Po roku była już ostatnia. Spadła do drugiej ligi, a następnie do trzeciej i wtedy znów na drodze Stefana Żywotki stanął Bronisław Skobel, wtedy prezes Pogoni.

– Pogoń w roku 1965 spadła do II ligi, była rozbita i potrzebowała trenera – mówi S. Żywotko. – Początkowo byłem niechętny pracy w Pogoni. Przecież przez tyle lat rywalizowałem z nią, ale uznałem, że to przecież szczeciński klub i należy spróbować.

Król Algierii

Największe sukcesy trenerskie odnotował jednak w Algierii. Wyjechał tam w roku 1977, a rok wcześniej miał jechać z Kazimierzem Górskim do Kuwejtu.

– Wszystko było załatwione, ale po igrzyskach w Montrealu prezes PZPN, Marian Ryba tak się zdenerwował przegranym finałem z NRD, że odmówił wyjazdu Górskiemu i mnie.

Minął rok, a Stefan Żywotko wylądował w Algierii – niemal w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, nie znając języka, kultury i obyczajów. To właśnie dzięki polskiemu trenerowi futbol w Algierii święcił w latach 80. największe sukcesy – klubowe i reprezentacyjne.

Z klubem Kabylie JS był siedem razy mistrzem kraju i dwa razy wygrywał z nim Puchar Mistrzów Afryki. Od prezydenta kraju otrzymał najwyższe odznaczenie państwowe. Pewnie zostałby dłużej niż 13 lat, gdyby nie napięta sytuacja w kraju. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Mourad MBPRODUCTION
2021-03-07 19:17:44
bonsoir ! je viens de préparer un film documentaire sur Zywotko Stefan, un documentaire qui va retracé sa vie et en particulier ses aventures avec la JSK, si quelqu'un peut me fournir d'autre informations, je serais ravie d'avance. en m'écrivant à cet Email. mbproduction@laposte.net
Urodzinowe gratulacje ze Szwecji
2019-01-10 17:19:13
Panie Stefanie, Zapomnieli napisac ze nigdy nikt nie widzial Pana z kieliszkiem wodki..To tylko dowod jakie to ma znaczenie zeby dlugo zyc.Zreszta pamietam jak mi Pan mowil ze jak ktos w nocy puka do moich drzwi to sie obracam na drugi bok i spie spokojnie dalej.Tak moze robic czlowiek nie zbabrany kombinacjami ktore jednak w pilce r pozniej w Pogoni byly.Mieszkam juz tutaj w sumie 36 lat i mam podobne zachowania jesli chodzi o kieliszek a takze piwo. Troche mi sie te brody teraz nie podobaja bo jakos mysle ze jednak ludziom a szczegolnie pilkarzom teraz teskno za powrotem na drzewa i tam na drzewach tatuaze pokazac zanim im lapy poodcinaja a jak....Jeszce raz Gratuluje -Bogdan Maslanka
Merk
2019-01-09 18:01:32
Zgadzam się z moimi szanownymi przedmówcami w tym temacie.Ja wówczas w tym okresie byłem czynnym kibicem obu szczecińskich zespołów. To była piłka nożna przez duże "P" w wykonaniu szczecinian (i nie tylko).Zazdrościli nam inni z Polski.Stefan Żywotko to był "KRÓL" w tamtych czasach.Gość miał wielką wiedzę piłkarską i dobrze poukładane w głowie.Same superlatywy.!!!
Czesław M.
2019-01-09 12:35:57
Za tamtych lat za zwycięstwo były 2 punkty, więc porównanie do Moskala to raczej policzek dla Pana Stefana ;)
kibic z tamtych lat
2019-01-09 10:30:41
Na stadionie były drewniane ławeczki, na których zasiadało nawet 15-20 tys. widzów. Zespół grał, byli to nasi piłkarze, wychowankowie Pogoni, a nie jacyś z Finlandii, Japonii, Bułgarii czy licho wie skąd. I komu to przeszkadzało?

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA